Rewolucja równości – cena za odrzucenie ładu
Coraz trudniej dziś o rozumowanie – to znaczy: o logiczne, spokojne, oparte na rzeczywistości wnioskowanie. Bo przecież samo stwierdzenie faktu, że człowiek rodzi się z jedną głową, dwiema rękami i dwiema nogami, może wywołać burzę:
„A co z bliźniakami syjamskimi?”
„A co z wadami wrodzonymi?”
– jakby wyjątek miał przeczyć zasadzie.
Otóż prawda nie przestaje być prawdą, tylko dlatego, że ktoś jej nie doświadczył.
Jeśli mówimy, że kobieta – matka realizuje swoją misję przede wszystkim w rodzinie, w budowaniu domu, w byciu źródłem ciepła i życia – pojawiają się głosy przeciwne.
Społeczeństwo, które ustawiło „ja” w centrum wszechświata, ma dziś ogromny problem z prawdą.
Tradycyjne wartości są rozmywane, a ich pierwotny sens traci na znaczeniu, bo każdy wyjątek zaczyna być traktowany jak nowa reguła.
A przecież reguła nie powstaje z wyjątku, tylko z porządku, który czemuś służy – wychowaniu, harmonii, trwałości.
Kiedyś istniało pojęcie: hierarchia wartości. Dziś to pojęcie brzmi archaicznie. Rewolucja francuska zbiera gorzkie żniwo. Wpojono ludziom, że wszystko musi być równe, demokratyczne, „sprawiedliwe” w sensie emocjonalnym.
Tymczasem: Niebo jest hierarchiczne. Rodzina – jako wspólnota życia – jest obrazem tej hierarchii.
Tam, gdzie znika hierarchia, wchodzi chaos i relatywizm. Społeczeństwo, które stawia dobre samopoczucie na równi z życiem, nie widzi nic złego w aborcji.
Bo jeśli wszystko ma taką samą wartość – to nic nie ma wartości większej.
To równościowe myślenie przenika dziś nawet do katolików. Zapomina się, że choć wszyscy jesteśmy równi wobec Boga w godności, to różnimy się co do powołania, obowiązków i miejsca w porządku zbawienia.
Obowiązki kobiety i mężczyzny różnią się.
Obowiązki duchownego i świeckiego – również.
Bo równość godności nie znosi różnicy ról.
W świecie zdezorientowanym, gdzie wszystko musi być „równe” i „neutralne”, potrzeba na nowo odkryć wartość rozumu, porządku, hierarchii i prawdy.
Komentarze
Prześlij komentarz