Pokazywanie postów oznaczonych etykietą esej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą esej. Pokaż wszystkie posty
Piękno w życiu człowieka wg Dietricha von Hildebranda

kwietnia 26, 2025

Piękno w życiu człowieka wg Dietricha von Hildebranda


 „Rola piękna w szczęściu człowieka nie ogranicza się bynajmniej do chwil, w których tematem jest podziwianie pięknych rzeczy. Nie, ono działa także w tych momentach, gdy człowiek zajęty jest zupełnie innymi sprawami. Piękno otoczenia, w którym żyje — jego domu, choćby był on najprostszy, jak wiejskie domy w Toskanii; widok z domu na bliższe i dalsze okolice; architektoniczne piękno sąsiednich domów; piękno słońca wpadającego do wnętrza; cień rzucany przez drzewo — wszystko to odżywia duszę nawet najprostszego człowieka, przenika go aż do głębi, nawet jeśli nie skupia się na tym świadomie. Dotyczy to wszystkich sytuacji, w których toczy się życie. Gdy dawniej ktoś pracował jako rzemieślnik, kupował i sprzedawał na rynku, świętował uroczystości, otaczała go poezja codziennych sytuacji; ona go karmiła. Oczywiście, nie miał on takiego zrozumienia tej poezji jak poeta, który ją obserwuje i świadomie przeżywa. Nie patrzył na te sytuacje z dystansem — żył w nich naturalnie i naiwnie. A ich poezja odżywiała jego ducha, niezależnie od tego, na ile był tego świadomy.


Nie należy się łudzić i sądzić, że tylko świadome czerpanie przyjemności z piękna jest skuteczne. Nie, także nieświadomie przyjęte piękno działa kształcąco i uszlachetniająco. Tak jak dziecko, które dorasta w otoczeniu przesiąkniętym harmonią, chłonie tę harmonię i później promieniuje nią w swoim usposobieniu, nawet jeśli nigdy jej świadomie nie analizowało ani się nad nią nie zastanawiało.


Nie należy się łudzić i sądzić, że skoro dziś wielu ludzi zdaje się nie mieć już organu do odbioru piękna, to piękno nie jest fundamentalnym źródłem szczęścia, nawet dla najprostszego człowieka. Nie wolno zapominać, jaką rolę piękno odgrywa w szczęściu wszystkich ludzi. Nie należy błędnie interpretować wielkiej szkody, jaką jest zanik tego organu, jako postępu współczesnego człowieka w świecie zindustrializowanym. Należy raczej starać się zrozumieć, jakie skutki ma odebranie człowiekowi tego duchowego pokarmu. Nieznajomość przyczyn choroby nie jest dowodem na to, że się na nią nie cierpi.


Ludzie przyzwyczaili się do odpoetyzowania świata, do mechanizacji życia, do wygnania piękna; ale przez to wpływ, jaki ta destrukcja uroku organicznego, prawdziwie ludzkiego życia wywiera na szczęście człowieka, nie staje się mniej realny. Tylko dlatego, że ludzie dzisiaj przyzwyczaili się do hałasu, na jaki są narażeni na ulicy i w domu przez używanie wielu maszyn, wcale nie oznacza, że hałas ten nie pochłania ogromnych zasobów sił nerwowych.


Nietrudno zauważyć, jak dużo mniej szczęśliwi są dziś ludzie, jak wiele więcej jest psychopatów, jak wiele więcej samobójstw, przestępstw, niepokojów, rewolucji, protestów itd. Czyż nie są to jednoznaczne symptomy nieszczęścia, niespełnionego głodu szczęścia? Dlaczego na przykład ludzie w Hiszpanii są znacznie szczęśliwsi niż w Stanach Zjednoczonych, mimo że są znacznie biedniejsi i ich życie jest o wiele mniej komfortowe? Śpiewają podczas pracy, ozdabiają swoje proste domy kwiatami, na ich twarzach widać wyraz szczęścia, zwłaszcza w Andaluzji. Wieczorami chętnie gromadzą się na ulicy i nie sposób nie dostrzec ich radości życia i umiłowania życia. Żyją w kraju jeszcze mało uprzemysłowionym, gdzie organiczny rytm życia i poezja codzienności wciąż jeszcze w pewnym stopniu istnieją, a piękno pozostało w dużej mierze nietknięte.


Bez wątpienia piękno jest jednym z wielkich źródeł szczęścia w życiu człowieka. Oczywiście, podobnie jak wszystkie centralne źródła szczęścia, przejawia się ono w wielu odcieniach, w zależności od wrażliwości jednostki.


Nikt, kto potrafi widzieć, nie zaprzeczy, że miłość oblubieńcza jest jednym z największych źródeł szczęścia w ludzkim życiu. Słowa Schillera: „Tak — kto choćby jedną duszę nazwał swoją na ziemi! A kto nigdy nie potrafił, niech płacząc oddali się z tej wspólnoty!” oraz Goethego: „Szczęśliwa jest jedynie dusza, która kocha” bez wątpienia wyrażają wielką prawdę. Oczywiście, potencjał miłości w poszczególnych ludziach jest bardzo różny. Jeden człowiek może kochać głębiej, mocniej, wierniej niż inny. Może znacznie intensywniej odczuwać słodkie szczęście odwzajemnionej miłości, to niesłychane darowanie się sobie nawzajem w spojrzeniu miłości. Jednakże nie zmienia to faktu, że miłość ta jest dla wszystkich ludzi jednym z najgłębszych źródeł szczęścia. Dotyczy to nie tylko miłości oblubieńczej, ale miłości w ogóle — miłości przyjacielskiej, rodzicielskiej, dziecięcej, oraz w sposób nieskończenie wyższy — miłości Boga, miłości do Chrystusa”


Dietrich von Hildebrand 

„Ästhetik” 

Tłum. Anna Maternowska-Frasunkiewicz 

„Kiedy upadnie kobieta, upadnie cała ludzkość” - fragment eseju Gertrud von le Fort

lipca 26, 2024

„Kiedy upadnie kobieta, upadnie cała ludzkość” - fragment eseju Gertrud von le Fort

 

„Mężczyzna stoi na pierwszym planie wydarzeń, zaś kobieta reprezentuje ich zasłoniętą głębię. 


Mężczyzna dopełnia dziejów ludzkości, kobieta jest ich ukrytym łonem. 


Matka nie tylko daje swoim dzieciom życie fizyczne i przekazuje naturalne dziedzictwo, ale jest także tą, od której otrzymują one pierwszy decydujący wpływ na duszę i charakter. 


Żaden późniejszy wpływ nie będzie w stanie zastąpić ani zgasić wpływu matki. 


Ta, która kieruje pierwszymi krokami dziecka, wypowiada pierwsze słowa, pierwszą modlitwę, ona także będzie miała głęboki, choć nie zawsze w pełni świadomy, wpływ na całe jego przyszłe życie. 


Musimy więc zejść do matek, jeśli chcemy sprawiedliwie ocenić obecną sytuację na świecie. Ale zejście do matek oznacza uznanie kształtującego znaczenia kobiecego wpływu na mężczyznę. 


Matka ma zatem ogólnie znaczenie symboliczne, ponieważ to macierzyńskie siły kobiety tak naprawdę uzupełniają męską istotę. 


Od tego jednak momentu staje się widoczna niezwykle poważna współodpowiedzialność kobiet w każdej sytuacji światowej i nagle zaczynamy rozumieć starożytne powiedzenie mądrości Wschodu: 


„Kiedy upadnie mężczyzna, upadnie tylko mężczyzna, a kiedy upadnie kobieta, upadnie cała ludzkość”… 


fragment „Szkiców i wspomnień” 

Gertrud von le Fort

tłumaczenie: Anna Maternowska-Frasunkiewicz 

„Jeśli Bóg jest naszym Ojcem…” fragmenty esejów Sigrid Undset

maja 19, 2024

„Jeśli Bóg jest naszym Ojcem…” fragmenty esejów Sigrid Undset


 „Jeśli Bóg jest naszym Ojcem, a my jesteśmy Jego dziećmi, to nie jesteśmy Jego niemowlętami w ramionach; Bóg pozwala nam stać się dorosłymi dziećmi – i czasami zdarza się, że dorosłe dzieci odwracają się na dobre od ojca i domu. Kiedy spirytyści zapewniają nas, że „dobro” w końcu zwycięży na całej linii, zakładając, że mają na myśli to, że zło zostanie pozbawione samego istnienia, postulują Boga nie jako ojca, ale jako tyrana, nawet jeśli postrzegany jest jako życzliwy uniwersalny ojciec rodziny.


Podobnie jak wszyscy inni twórcy religii, którzy ogłaszają swoje produkty jako „rozwój chrześcijaństwa”, spirytyści mówią o „prostym nauczaniu” Jezusa – po tym, jak ludzie kłócili się przez tysiąc dziewięćset lat, a nawet zostali spaleni na stosie z powodu znaczenia tej prostoty i Jego „łagodnej” nauki o miłości. Ja sama nigdy nie byłam w stanie zgadnąć, skąd ludzie biorą ten obraz zawsze „łagodnego” Jezusa.


 (…)


Kościół podkreślał czułość Jezusa wobec wszystkich, którzy cierpią i trudzą się – czyli większości – i przypominał nam o Jego błogosławieństwie dla wszystkich, którym brakuje zdolności do zdobywania zaszczytów na tym świecie. Nie stłumił jednak z tego powodu innych cech obrazu Chrystusa w Nowym Testamencie – strasznych wybuchów Bożego oburzenia, Jego słów, że nie przyszedł, aby przynieść pokój, ale miecz i zesłać ogień na ziemię, aby oddzielić rodziców, dzieci, aby ten, kto chce być Jego uczniem, potrafił w razie potrzeby opuścić własnych rodziców (…).


Koncepcja Jezusa jako osoby słabej, szczególnie poruszająca serca kobiet, musiała powstać w kręgach klasy średniej ubiegłego stulecia, które trzymało się mocno rozwodnionej tradycji chrześcijańskiej. Przyjmowano za oczywistość, że miłość bliźniego i wiara w doskonałość wszystkich ludzi to idee specyficznie chrześcijańskie – i w pewnym stopniu było to słuszne. Jednak tradycyjnej czci dla imienia Jezusa nie zakłóciło żadne podejrzenie, że miłość Jezusa Chrystusa i Jego wyobrażenia o doskonaleniu się i uświęceniu ludzi mogą zasadniczo różnić się od ich własnych racjonalnych poglądów na te sprawy. Długa, mroczna procesja tak zwanych „historycznych Jezusów” reprezentuje w rzeczywistości zabarwioną emocjonalnie niechęć do porzucenia uczuć religijnych z dzieciństwa wśród ludzi, którzy wierzyli, że chrześcijaństwo w sensie historycznym się rozegrało, a jednocześnie próbowali skonstruować dla siebie postać Chrystusa, którego zachowanie i wypowiedzi można pogodzić z ich własnym „nihil obstat”.


Jest rzeczą naturalną, że po pokoleniu, które na takich założeniach uważało się za chrześcijańskie, nadejdzie pokolenie całkowicie zdechrystianizowane. 


(…) Nawet w świetle najwęższej ortodoksji Bóg jest jednak Bogiem, a Chrystus wcielonym Bogiem i Panem. Jest nie do pomyślenia, aby jakakolwiek dorosła dusza ludzka, która doświadczyła osobistej relacji z Nim, mogła odczuwać to jako coś innego niż bluźnierstwo, gdy Bóg zostaje zredukowany do czegoś w rodzaju rogu obfitości na szczycie kosmicznego tortu weselnego”


„Men, women, places”

Sigrid Undset 


Tłumaczenie: Anna Maternowska-Frasunkiewicz 

„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!

lutego 09, 2024

„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!


Co Bóg złączył” to wspaniały esej o miłości, który pozwala „ludziom dobrej woli” zrozumieć, jakie wyżyny osiągnąć może prawdziwa miłość kobiety i mężczyzny. 


Szalenie spodobała mi się postać samego autora niniejszej publikacji: 


„23-letni młody człowiek, zewnętrznie niczym, poza gwałtownością, nie wyróżniający się od milionów innych, zostaje ogarnięty niezwykłą, niespotykaną, bezinteresowną miłością do wiedzy: „opanowało mnie, wspomina, rodzaj libido sciendi, gorączki poznania”. Korzystając z księgozbioru sąsiadów, pochłania wiedzę. Studiuje filozofię, języki, matematykę, teologię aż do stanu chwilowego przesycenia. Na dłuższa metę nie zawiedzie się jednak - wiedza przyniesie mu radość i równowagę ducha na całe życie. Co więcej - wróci mu wiarę. Wraz z nim nawraca się jego ojciec. Lektura św. Tomasza z Akwinu dopełnia procesu nawrócenia, „odpowiadając - jak pisze Thibon - w pełni moim wymaganiom intelektualnym harmonijnych zaślubin łaski i natury. To dzięki poznaniu otworzyłem się na Boga”. Tak właśnie zrodził się Thibon! Poeta, filozof, moralista, jedna z nietuzinkowych postaci życia umysłowego XX wieku. Ta postać jest dla mnie o tyle niesamowita, że ten człowiek nie ma żadnego dyplomu! Nie pozawala się jednak nazywać samoukiem, bo „książki są najlepszym nauczycielem”. Ten niesamowity umysł pochłaniał dzieła Platona, Seneki, Tomasza, św. Jana od Krzyża, Dantego i Nietzschego w oryginale!!! Mimo braku dyplomu, zostaje przyjęty z otwartymi ramionami do środowiska intelektualistów i czuje się w nim wybornie. W wieku czterdziestu lat, po doświadczeniach wielkiej miłości i bólu po stracie kochanych osób pisze dwie książki, w tym właśnie esej o miłości „Co Bóg złączył”. 


Czymże jest ideał miłości?


„Ofiarowywać się innej istocie, kochać ją pomimo jej nicości, z powodu jej nicości - kochać ją miłością mocniejszą i czystszą niż pragnienie szczęścia, to nie jest możliwe, o ile miłość ludzka nie złączy się i nie stopi z miłością wiekuistą”


W eseju Thibon zawarł cztery szkice, które dotyczą zależności między życiem a duchem, miłością zmysłową a miłością duchową, rozpatruje małżeństwo pod kątem złączenia się dwóch osób i dwóch egzystencji i opisuje próby i oczyszczenia miłości. W drugiej części książki znajdziecie aforyzmy dotyczące kwestii podejmowanych w książce. 



Jaki był cel napisania tego eseju? Thibon pisze: „Jedynym moim celem, przy publikowaniu tych stron, jest dopomożenie kilku duszom dobrej woli, by nie dzieliły tego, co Bóg złączył. Po to jednak najważniejsze jest zrozumienie, że nawet w porządku jak najbardziej doczesnym niemożliwa jest taka pełnia człowieczeństwa, której Bóg nie byłby duszą i centrum”


Książka pomaga powrócić do spójnej wizji świata. Nie odkryjecie tu niczego nowego, żadnego nowego systemu, żadnej nowej doktryny, może nie zrozumiecie dzięki tej lekturze absolutnie wszystkiego w pełni, ale uzmysłowicie sobie korzenie pewnych zjawisk, działanie mechanizmów i kilka fundamentalnych praw, by miłość w sobie zrodzić, obronić ją i doskonalić. To twardo realistyczna książka, bo nie ma dziś pojęcia bardziej rozmytego, przekłamanego, wręcz zmanipulowanego niż właśnie miłość! Miłości bowiem nie można mylić z zakochaniem, które może być najwyżej jej świtem. Miłość, o której mowa, jest uczuciem dojrzałym:„Najpierw kochałem w tobie twe bogactwo. Potem tak drogie było mi Twe ubóstwo. Dziś miłuję ciebie”. Książka napisana jest językiem poetyckim, niebiańsko pięknym, a jednocześnie mocno ściągającym na ziemię: „rodzi się ona [miłość] z wewnętrznej pełni i z podziemnego wysiłku. Jak rzeka rozszerza się i wzmacnia w swym biegu: wszystkie przypadki - wszystkie radości, a nade wszystko wszelkie łzy - przecinające jej bieg są dla niej dopływami…”. Tematem książki jest bowiem ukazanie nieuchronnego okresu próby prawdziwej miłości kobiety i mężczyzny, po której miłość albo umiera, albo zostaje oczyszczona i przeistacza się w „magnus amor - połączenie upojenia i bezpieczeństwa”. Nie znajdziecie tu dobrych rad autora, bo nie jest to żaden podręcznik. Thibon jest świadom trudności i wielu problemów, z którymi stykają się małżonkowie. Autor „mówi o tym, co wielu z nas nosi w sobie, co jest najistotniejsze do życia, ale co jest ogromnie trudne do jasnego pojęcia, a jeszcze trudniejsze do wyrażenia w słowach” 


Do napisania tej książki potrzebny był niewątpliwie dar miłości, mądrości i słowa, oraz najważniejszy… dar wiary i łaska poszukiwania Boga. Dla wszystkich, którzy lubią świadectwa: to świadectwo Gustawa Thibon, cenne, a nawet bezcenne dla osób wierzących! 


Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Dębogóra. Oby więcej tak wspaniałych książek na polskim rynku!