kwietnia 02, 2024

Gertrud von le Fort „Papież z getta”

 

Gertrud von le Fort napisała w powieść w której umiera Papież… jego śmierć jest niezwykle symboliczna, piękna. Po śmierci namiestnika Piotrowego wybranych zostaje… dwóch Papieży! Jeden z Papieży jest … Antychrystem. Jest to pochodzący z rodziny żydowskich bankierów kardynał Pietro Petri Leoni. Przyjmuje on imię Anakleta II. Po wyborze dwóch Papieży następuje schizma… Powieść „Papież z getta” jest powieścią sensacyjną, nawiązuje do wydarzeń z roku 1130, traktuje o postaciach autentycznych i przypomina nam kilka prostych prawd: nie ma życia bez Krzyża. Każdy, kto chce „znieść Krzyż”, nawet jeśli ma dobre intencje i chce zlikwidować cierpienie niewinnych jest Antychrystem.  Dlaczego? Gertrud wyjaśnia: „Świat jednak zbawiony będzie nie przez tych, którzy walczą w obronie niewinnych (aczkolwiek powinniśmy walczyć o niewinnych), ale przez gorzkie męki niewinnych”. Niesamowity jest fragment, który mówi o tym, że przyszły antypapież chce, żeby nie cierpiał już żaden niewinny człowiek - brzmi to dość rozsądnie, prawda? Wówczas słyszy on pytanie, co zrobi zatem z tym Niewinnym na Krzyżu? Odpowiedź nie pada…, za to Krucyfiks spada ze ściany… 


Po prostu człowiek po grzechu pierworodnym nie jest w stanie zbudować świata całkowicie sprawiedliwego, całkowicie pozbawionego cierpienia, bólu, krzywdy. To właśnie pod hasłami równości, sprawiedliwości i braterstwa dokonywały się na świcie największe zbrodnie. 


Pod pozorem budowania lepszego świata, odbiera się ludziom wolność wyboru, pozwala na aborcje i eutanazje pod hasłem praw człowieka, promuje in vitro - żeby nie cierpieli ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, wspiera zmiany płci, powodując trwałe okaleczenie fizyczne zagubionych nastolatków. To wszystko w imię walki z cierpieniem! Usunięcie cierpienia, w każdej możliwej formie, staje się usprawiedliwieniem dla naruszania wszelkich praw i norm moralnych. Współczesny świat realizuje program antychrystowy, który polega na odrzuceniu Krzyża, na walce z każdym przejawem cierpienia, co prowadzi do powstania jeszcze większego cierpienia. Przykładami takiej walki jest dziś marksizm kulturowy, całkowicie antychrystusowy i tym samym antyludzki. 


Poniżej zostawię Wam kilka fragmentów książki, które są niezwykle poruszające: 


„- Synu mój, sprawiedliwość jest tylko w piekle, w niebie jest łaska a na ziemi krzyż. Kościół jest po to, aby błogosławił tych, którzy niosą krzyż. I przeło błogosławimy ciebie i twoich, Petrusie Pier Leonis; i wy niesiecie krzyż Jezusa Chrystusa.


Wtem zdało się, że ciało młodego Petrusa dziwnie się skręciło, jakby niezmierna boleść przeszyła je na wylot.


Wykrztusił prawie ze wstrętem: Krzyż Chrystusa naszą nagrodą?


I ujrzałem, że papież blednie, jakby przed oczyma jego duszy otwarła się przepaść.


Potem obie ręce wyciągnąwszy w stronę klęczącego, twarzą równocześnie pełną bezmiernej litości: Mój synu, jeżeli chodzi o twoją duszę, to chciałbym krzyż zmienić, abyś go mógł pokochać: bo wiedz, purpura Kościoła, której pragniesz, jest purpurą Chrystusa przed Ponckim Piłatem. Na tobie będzie ciążył obowiązek, aby ją nieść.


Po tych słowach młody Petrus wyszedł zmieszany, a ja padłszy na kolana przed naszym ojcem świętym, zawołałem w głos: - Ojcze święty, teraz widzę, że Kościół Chrystusowy nie jest z tego świata, bo oło żeglujemy pośród samych pogan i żydów, tak że nikt nie jest w słanie zrozumieć naszych myśli.


Ojciec święty: Tak, mój bracie, Chrystus umarł za jednych i drugich”


—————


„A tymczasem rzeczywiście nadeszła ostatnia godzina ojca świętego Honoriusza. Klęczeliśmy znów wokół niego skupieni, jak w kościółku Sancta Maria in Dominica. Tylko brat nasz Heimericus wyprostowany stał na uboczu, z otwartego balkonu mierząc oczyma tłumy.


Nagle przystąpił do swego umierającego pana ze słowami: Ojcze święty, tłum pragnie twego błogosławieństwa.


Nasz umierający pan (ciało jego wzdrygało się przy każdym głośniejszym okrzyku tłumów, ale duch jego był już daleko) tchnąwszy zaledwie: nieście ludowi moje błogosławieństwo.


Na to nasz brat Heimericus po chwili milczenia, jakby sam z trudem zbierał siły: Ojcze święty, musicie sami udzielić błogosławieństwa.


Na to my wszyscy gwałtownie unieśliśmy twarze przeciw niemu, a przeor klasztoru, który modlił się tuż przy naszym umierającym panu, pochylił się głębiej nad nim, tak że rękaw jego habitu jak opiekuńcze skrzydło spoczął na głowie papieża.


A tymczasem brat Heimericus po raz włóry (zdało się jednak, że głos jego złamał się jak sztaba żelazna): Ojcze święty, musicie sami udzielić błogosławieństwa.


Zdawało się jednak, że go chory wcale nie zrozumiał.


Gasnącym głosem, już nie papież Honoriusz, ale umierający człowiek w najgłębszej niedoli: Módlcie się ze mną, podajcie mi krzyż.


Na to kanclerz zbielałym, nieubłaganym głosem: Ojcze święty, to, czego się od was żąda, to jest właśnie krzyż.


Wówczas niektórzy z nas poczęli głośno szemrać. Ostatnie chwile choćby i samego papieża należą się Bogu i duszy.


Nagle uniósł nasz ojciec umierający ramiona swe do naszego brata Heimericusa ruchem serce rozdzierającym (opadły później bezsilnie): Unieście mnie!


Wszystkim nam łzy gorące puściły się z oczu.


Potem zawołał nasz brat Heimericus (on jeden mógł jeszcze dobyć z siebie głosu), aby podano jakie okrycie. Przyniesiono je, ale nikt nie miał odwagi dotykać konającego w czasie jego ostatnich zapasów ze śmiercią.


Wziął go przeło nasz brat Heimericus w ramiona i wyniósł na balkon; nam jednak się wydawało, jakby wyniósł umęczone ciało naszego Kościoła. I tak wisiał nasz umierający ojciec na ramionach swego kanclerza, zaprawdę jakby na drzewie krzyża.


Kiedy hałasujący tłum ujrzał tego, którego już był sądził umarłym (dwóch kleryków trzymało pochodnie z dwóch stron loggii), zaległa grobowa cisza; wszystko upadło na kolana.


A w tej chwili papież Honoriusz wydał ostatnie tchnienie. I teraz tak nam się zdawało wisiał nasz wielki brat Heimericus równocześnie na krzyżu swego umarłego pana”


Gertrud von le Fort „Papież z getta” W tłumaczeniu Jana Sztaudyngera, Wyd. Księgarnia św. Wojciecha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz