marca 11, 2024

Jak czytała książki Jadwiga Zamoyska?

 

„Oczy moje zawsze mniej więcej były w tym samym stanie; mało się mogłam zajmować czytaniem; a czasu na przeżuwanie własnych myśli, spostrzeżeń miałam aż nadto. Czasami tygodniami książki do ręki wziąć nie mogłam; czasami pozwalano mi pół godziny dwa razy na tydzień czytać. Nie mogąc się - jak należało - zajmować nauką, zwykle godzinami z moim Ojcem przesiadywałam w bibliotece, póki książki układał, tj. że chciał je układać i spisać, ale zwykle pierwszą lepszą otworzył, zajrzał, zaczytał się i póki tak jemu godziny płynęły, ja ze swej strony wpadałam w jaką książkę i już więcej nikt o nas nie słyszał przez cały dzień. Czasami mój Ojciec, nie odrywając oczu od własnej książki, pytał mnie, co czytam? „Les Confessions de Jean Jacques". ,,Nie czytaj tego!". Odkładam na bok trochę z żalem, bo mnie zaciekawiło. Po chwili powtarzało się to samo pytanie. Quinet - odpowiadam. „Nie czytaj tego, to błazen". Zdarzyło się, że tego samego dnia wzięłam się znowu do Micheleta, wysoko przed nami wychwalanego przez pana K., i znowu mi mój Ojciec czytać to zakazał. Ale innych dni nie pytał, a ja czytałam i czytałam. (…)


Zupełnie było dla mnie rzeczą obojętną, jak mi zakazano czytać tę lub ową książkę, bo wiedziałam, że obok sto dwadzieścia innych, równie zajmujących, ale ze wszystkich najbardziej lubiłam ekonomię polityczną. I tak, z jednej strony chciwą byłam prawd zasadniczych każdej nauki, a z drugiej strony, obalałam i zaciemniałam w sobie prawdę zasadniczą i podstawę wszelkiej ludzkiej wiedzy. Doszło do tego, że zupełnie sama nie wiem, czy i w co wierzyłam. Jakieś mnie szyderstwo ogarnęło i uczucie, że ostatecznie najlepiej, żeby każdy myślał, co chce, byle drugim nie narzucał swych zdań i nie dokuczał”


To jeden z niezwykle ciekawych fragmentów „Wspomnień” generałowej Zamoyskiej, wskazujący na wiele ciekawych aspektów jej życia we wczesnej młodości: 


Na realizację edukacji: Generałowa uczyła się pod okiem swoich opiekunek-edukatorek. Miała problemy ze wzrokiem, więc bardziej niż na jej potrzeby edukacyjne, zważano na kwestie zdrowotne, zakazując młodej Jadwidze czytania. O jakże komiczne było to, że zamykała się z ojcem w bibliotece i tam już jej nikt nie pilnował. Zatem mogła czytać cały dzień  🙈 Swoją drogą relacja o ojcem musiała być niezwykle ciekawa, głód wiedzy ukrytej w książkach Jadwiga odziedziczyła zapewne po Tytusie. Ciekawa jestem, czy jej ojciec porostu pochłonięty lekturą zapominał o zakazie czytania, czy zakaz był dla niego jakąś mało znaczącą błazenadą, którą można zignorować. Sposób porządkowania biblioteki przez Tytusa jest mi niezwykle bliski - tak można układać książki w nieskończoność, też nie potrafię chwycić książki i do niej nie zajrzeć, a jak już zajrzę, to ją choć trochę „podczytać” 😄


Zaintrygowało mnie, że teksty, które czytywała Jadwiga, skoncentrowane na gałęziach wiedzy, nie kształtowały jej życiowej postawy: rzeźbiły umysł, nie wpływając jednocześnie pozytywnie na duszę, były prawdopodobnie zupełnie niedostosowane do jej wieku - cóż zrobić, skoro nauka dostosowana do jej potrzeb edukacyjnych była jej „zakazywania”, dziecko znalazło coś „zamiast” - coś niezwykle ciekawego, niemniej jeśli nie były opatrzone komentarzem Tytusa, mogły siać zament w młodej głowie. Jadwiga czytała dzieła francuskich historyków: Michelet, Quinet i Lavisse dali Francji monumentalne dzieła historyczne i utrwalali w świadomości narodu podstawowe założenia przyświecające francuskiej myśli republikańskiej na czele z ideą suwerenności ludu - czyli pisarze na usługach rewolucji francuskiej, których jak widać Tytus szybko zakazuje czytać: nie czytaj, odłóż, to błazen, etc. Sporo wyciągnąć można z tego fragmentu politycznych i i ideologicznych kwestii. Absolutną wisienką na torcie jawi się szyderstwo - tak nazywa Jadwiga najpopularniejszą myśl XXI wieku - by każdy myślał jak chce, byleby drugim nie narzucał swojego zdania i nie dokuczał - czyli niech każdy ma sobie „swoją prawdę”, jakby prawda była czymś indywidualnym, zależnym od poziomu wiedzy, ukwiecona emocjami osoby, daną prawdę reprezentuje. Jadwiga jako dziecko dochodzi prędko do wniosku, że to absolutne szyderstwo. Tymczasem człowiek w XXI wieku, bierze je za życiowe motto przewodnie i produkuje jakieś „swoje prawdy” na usługach dobrego samopoczucia. Jadwiga szybko się otrząsa i często robi rachunek sumienia… ale o tym napiszę w kolejnym środowym poście :) #środyzzamoyską 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz