Pokazywanie postów oznaczonych etykietą macierzyństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą macierzyństwo. Pokaż wszystkie posty
O doskonałości w macierzyństwie

kwietnia 17, 2024

O doskonałości w macierzyństwie

 

„Kiedy dziecko jest bardzo małe, postrzega swoją matkę w kategoriach pełnej doskonałości. Jest najlepszą mamą na całym świecie i najpiękniejszą, która najlepiej gotuje, śpiewa najlepsze piosenki, robi najlepsze niespodzianki. Wszystko, co robi, jest najlepsze, a w zaletach przewyższa wszystkie inne mamy. A potem, po chwili, dziecko odkrywa, że ​​mama jednak ma słabości, jak wszyscy inni. Potrafi się złościć bez bardzo ważnego powodu i tracić panowanie nad sobą. Potrafi osądzać niesprawiedliwie i karać zbyt surowo. Potrafi robić wiele rzeczy, które nawet dziecko widzi, że są dalekie od doskonałości i jest to dla dziecka bardzo smutne, ponieważ ma wewnętrzne pragnienie, by matka istotnie była doskonała.


Jak dobry był zatem nasz Pan, że dał nam Matkę Bożą. Jej doskonałość, głębia i tajemniczość służy ludzkości na wiele sposobów, a w życiu dzieci, które patrzą na rzeczy w dość prostych kategoriach, wypełnia przestrzeń pomiędzy tym, kim naprawdę są matki, a tym, kim chcą, aby były ich dzieci.


(…) To Maryi potrzebują dzieci, bo tak bardzo potrzebują mieć Matkę doskonałą.

(…) Pewnego dnia mój synek zadał mi pytanie, które mnie oszołomiło: „Mamo, gdyby Matka Boża naprawdę była tutaj, w naszym domu, czy dałaby mi karę?”


O jej.


Nie, Matka Boża nie dałaby mu kary. Matka Boża nie musiałaby dawać żadnej kary, ponieważ Matka Boża jest doskonała. A mój syn byłby inny, gdyby jego matka była doskonała. I tak to wszystko wygląda w skrócie: tylko doskonała matka może uformować doskonałe dziecko, a jedyną doskonałą Matką jest Matka Boża.


Właśnie wtedy, gdy dzieci mówią ci takie rzeczy, widzisz wszystko, co doskonałość Maryi oznacza dla dziecka. Dziecka nie interesują Jej wspaniałości, o których nie ma jeszcze okazji się dowiedzieć. Znajduje w Niej wszystkie piękne rzeczy, które znajduje w swojej własnej matce, a Ona dodaje do tego wszystko, czego brakuje jego matce. Nigdy nie traci panowania nad sobą, nigdy nie jest zbyt zajęta, nigdy nie jest zbyt zmęczona. Zawsze cierpliwie słucha i zawsze ocenia sprawiedliwie. Ona wie, jaki nosisz w sobie sekret, w czym zawsze chcesz być dobry, i niestrudzenie czeka, aż wyjdzie to na zewnątrz, gdzie wydaje się, że postępujesz tylko źle. Jest najpiękniejsza, najmilsza, najbardziej kochająca. Ona jest najbardziej hojna i zawsze wybaczająca. To prawda: jest niebiańską matką” 


„We and Our Children. How to make a catholic home”, Mary Reed Newland


Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami niedoskonałymi matkami, tylko z Tobą możemy wychować dzieci tak, by się Bogu podobały. Nie jesteśmy skazane na grzech i matczyne słabości, nie jesteśmy skazane na brak cierpliwości, mamy najlepszy z możliwych wzorów, Matkę samego Boga! 💞



„Die ewige Frau” [„Niewiasta wieczna”] Gertrud von le Fort [fragment tłumaczenia]

marca 11, 2024

„Die ewige Frau” [„Niewiasta wieczna”] Gertrud von le Fort [fragment tłumaczenia]


 „Żaden męski głos nie zastąpi głosu matki. Pytanie brzmi, w jaki sposób uwydatnić głos matki, by go nie zniekształcić? Świadomość, że nie istnieje prawo kobiety do posiadania dziecka, lecz jedynie prawo dziecka do posiadania matki, koresponduje z inną kobiecą świadomością naszych czasów: nie ma tak zwanego „prawa kobiet” do pracy i powołania, za to jest na świecie prawo dziecka do kobiety”

„Tak jak matka całkowicie oddaje swoje życie za dziecko w godzinie jego narodzin, tak samo jej życie po porodzie nie należy już do niej samej, ale do dziecka. (…) kobieta-matka jest kobietą zatopioną w dziecku. 


„Urodziła dziecko

Ku największemu szczęściu

i najgłębszemu smutkowi.

I jest teraz całkowicie bezradna 

w dziecięcym niemym pięknie”


Niezmierzona, naturalna miłość, która emanuje od matki i tworzy jednocześnie przestrzeń życiową, w której kształtuje się dziecko i formuje się jego osobowość, oznacza dla samej matki rezygnację i poświęcenie, aż do narażenia się na niebezpieczeństwo utraty własnej osobowości i formy - ta ofiara rozumiana jest również w sensie całkowicie heroicznym, ale jednocześnie absolutnie pozbawionym emocji. Tak jak heroiczna godzina narodzin dopełnia się za zasłoną, tak heroizm reszty życia matki dopełnia się w jego głębokiej niepozorności


fragmenty „Die ewige Frau” („Niewiasta wieczna”) 


więcej niebawem… 


Na zdjęciu młoda Gertrud von le Fort 🤎 

Gertrud von le Fort o macierzyństwie [tłumaczenie]

marca 03, 2024

Gertrud von le Fort o macierzyństwie [tłumaczenie]

 

„Macierzyństwo nigdy nie może stać się dla kobiety zadaniem szczególnym, naznaczonym czasem, ponieważ jest jej zadaniem po wsze czasy. Tak jak nie pojawia się w matce to, co wyjątkowe i niepowtarzalne w jej osobie, tak też nie pojawia się w niej to, co wyjątkowe i niepowtarzalne w danej epoce. Każdy czas kończy się przed matką, gdyż czas nie ma nad nią żadnej władzy. Kobieta w swym panieństwie samotnie przeciwstawia się czasowi, jako oblubienica dzieli czas wraz z mężczyzną, w macierzyństwie pokonuje czas: matka jest obrazem ziemskiej nieskończoności, zarówno w jej szczęściu, jak i w bólu tysiące lat mijają bez śladu: matka jest zawsze taka sama…” cdn.


„Die ewige Frau” / „Niewiasta wieczna”

Gertrud von le Fort


tłumaczenie: Anna Maternowska-Frasunkiewicz

O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej

maja 03, 2023

O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej




Maj to miesiąc Maryjny i niezwykle kojarzy się przez to z macierzyństwem. Właśnie dlatego chciałabym zwrócić dziś uwagę na aspekt wychowania w życiu samej Jadwigi Zamoyskiej, przytaczając fragment jej „Wspomnień”:

„Myślą niektórzy, że wychowanie polega na tym, co się wprost do dzieci mówi i na tym, czego ich się uczy. Bynajmniej – na wychowanie dzieci składają się okoliczności wśród których one żyją, wszystko co słyszą, a szczególnie co widzą. Dzieci o wiele więcej chwytają wzrokiem niż słuchem, a jeśli to co słyszą także niepomiernie na nich wpływa, to jednak o wiele większą zwracają uwagę na to, co się mówi przed nimi, niż na to, co się mówi do nich”



Przykładem bowiem kształtujemy kolejne pokolenie - pod warunkiem, że odkleimy je od smartfona ;) i dobry przykład dotrze do młodego człowieka - niemniej wychowanie jest największą sztuką w życiu rodzica i zasadniczo zadanie to powierzone zostało matce i ojcu bez specjalnego doświadczenia. O ileż łatwiej by nam było, gdybyśmy we własne rodzicielstwo wchodzili już z bagażem doświadczeń! Co więcej, efekt starań nierzadko obserwujemy dopiero po wielu latach starań.

„Na nasze wychowanie zebrały się wpływy pierwszorzędne. Mój Ojciec, moja Matka i Panna Birt. Usposobienia ich różniły się najzupełniej, ale z niektórych względów jeden i ten sam wpływ na nas wywierali. Nie pamiętam, ażebym kiedykolwiek między nimi widziała którego bezczynnym, tj. próżnującym. 



Próżniactwa znieść nie mogli ani dla siebie, ani wkoło siebie. 



👨‍🦳 Mój Ojciec wprawdzie siedział czasami bez pozornego zajęcia przez długie chwile tak zamyślony, że nic nie widział i nie słyszał, co się wkoło niego działo, ale myśmy dobrze wiedzieli, że nie próżnuje, że całym umysłem pracuje. Zwykle te długie chwile zamyślenia kończyły się na tym, że kazał sobie przynieść papier i pióra, i dyktował jakiś memoriał do rządu w jakiejś ważnej sprawie, albo jakiś artykuł do dziennika, albo list jaki ważny, albo też kazał sobie przynieść cyrkle, linie itd. i brał się do rysowania jakiegoś planu.


Dość, że mieliśmy najsilniejsze przeświadczenie, że myśl jest pracą, która niezwłocznie przynosi owoce. Co więcej, widzieliśmy, że te myśli są zawsze zwrócone ku pożytkowi Kraju.




👩🏼‍🦳 Moja Matka, także bez pozornego zajęcia, zwykła była długie chwile przepędzać na modlitwie i nie przyszło nam na myśl, ażeby to było próżnowaniem; wiedziałyśmy, że w tej modlitwie czerpie niezrównaną łagodność, jednostajność dobroci, miłosierdzia i to swobodne panowanie nad sobą, którym wszystkich dziwiła i budowała. Stąd pochodziła także jej niezależność od wszystkich okoliczności i swoboda wobec najrozmaitszych przykrości i niedostatków. 


(…) W takich warunkach, jeżeli nas nie uczono według wymagań pedagogiki i chociaż nie odbywaliśmy ćwiczeń św. Ignacego, doszliśmy jednak do przekonania, że człowiek nie na to stworzony, ażeby sobie dogadzał i dla siebie żył, że musi wierzyć, kochać, służyć, pracować i żyć w nadziei, że jest stworzony dla służby Boga, kraju i społeczeństwa”


👩‍🏫Panna Birt wzniecała w dzieciach Działyńskich pragnienie nauki, do pracy i do kształcenia się na pożytecznych obrońców kraju, wykorzystując argumenty patriotyczne: „Gdyby mój kraj - mówiła do nas - był tak nieszczęśliwy jak wasz, to nie miałabym ani chwili wytchnienia, ażeby się nauczyć jemu służyć"„I- dodawała - cóż to Anglii szkodzi, czy ja dla niej pracuję lub niekiedy jest potężna i mnie nie potrzebuje, ale Polska was potrzebujewy w kraju waszym mieć będziecie znaczenie, a cóż wy zrobicie później, w jakiej pracy wytrzymacie, jeżeli teraz w niczym wytrwać nie możecie! Zaczęliście jaką robotę, trzeba ją skończyć; widzicie, że jest coś do uczynienia, zróbcie". Uprosiła moich rodziców, żeby nam dali grządki do uprawiania i we wszystkich wolnych chwilach z nami tam pracowała. Każde z nas miało także odpowiedzialność za jedną biedną rodzinę. Musieliśmy do tych rodzin chodzić, ratować, pielęgnować, a mianowicie pamiętać o nich, ale to cośmy dawali, to musieliśmy dawać ze swego, z pieniędzy zarobionych przez dobre prowadzenie i lekcje, albo z czegoś, cośmy sobie odmawiali”. A odmawiały sobie dzieci cukru i go potem sprzedawały, by pieniądze przekazać biednym.


Zostawię Wam jeszcze jeden ciekawy cytat ze Wspomnień Generałowej - cytat znad filiżanki czarnej kawy, bo takową pijał ojciec Zamoyskiej, Tytus Działyński: 


„Mawiał nam między innymi rzeczami, że rozmawiając z ludźmi, w ogóle, powinniśmy zawsze mieć na uwadze nie to, żeby drugich uczyć i nad nimi górować, ale żeby siebie uczyć, nabywając od każdego wiedzy i doświadczenia, jakich kto posiadać mógł. Zresztą sam nam tego bezwiednie dawał przykład, rozmawiając z mularzem, stolarzem, pachciarzem o tym, co do ich zajęć należało; a potem sam dochodził do tego, czemu to lub owo, w ten lub w ów sposób się robiło, według okolicy, pory roku, miejscowości, i swoje odkrycia nam opowiadał. Czasem, jakeśmy się skarżyli, że ktoś za długo u nas siedział albo że rozmowa jego nudna była, to nam mówił, że to nasza wina i że nie umiemy ludzi wyciągać na rozmowy o tym, co oni najlepiej umieją i co ich najbardziej zajmuje, bo w takim razie i rozmowa ich byłaby zajmująca” - absolutnie ujmujący fragment wspomnień Jadwigi, który można sprowadzić do starego powiedzenia, że mądry człowiek od każdego się czegoś nauczy! Tytus Działyński wciągał dzieci do konwersacji, nie mógł znieść, że dzieci słuchają i nie mają nic do powiedzenia: „Nie odpowiedzieć na pytanie i nie odpowiedzieć od razu, i jak należy - wobec mego Ojca było rzeczą niemożebną”, ćwiczył zatem Jadwigę od najmłodszych lat w sztuce konwersacji, a ta prosta nie jest, bo z jednej strony sztuką jest umieć wypowiedzieć się mądrze, a jeszcze większą sztuką wyciągnąć z rozmowy to, co nie zostało wypowiedziane. Hrabia Działyński często prosił żonę, żeby nie przeszkadzała dzieciom w wypowiedzi: „Daj się wygadać, niech powie co myśli”. Ojciec Jadwigi miał niesamowitą pamięć. Ciagle cytował łacińskich bądź francuskich klasyków, a gdy zorientował się, ze mówi o postaciach bądź wydarzeniach, z którymi dzieci nie były zapoznane, „oburzał się do najwyższego stopnia i mojej Matce dostawało się upomnienie, że nie czuwa dostatecznie nad naszą nauką”, można zatem pokusić się o wniosek, że ojciec Zamoyskiej angażował intelektualnie dzieci i bardzo zależało mu na ich edukacji, a Jadwiga wspomina, że często biegła do książek podczas takiej rozmowy, szukała odpowiedzi na zadawane przez ojca pytania i gdy tylko je znalazła, wracała do rozmowy, „by zadowolić tatusia” - tym samym współczesny argument o wewnątrzsterowalności pryska jak bańka mydlana, bo Jadwiga wiedzę czerpała dla siebie, ale motywacja, jak w większości przypadków zwykłych dzieci, leżała jak zawsze po stronie zaangażowanego rodzica i nauczyciela!


O czym rozmawiano w domu Działyńskich? „Wszystkie rozmowy przy stole miały za przedmiot jakieś kwestie narodowe, naukowospołeczne lub coś podobnego. O plotkach, nowinkach albo jakichkolwiek błahych przedmiotach nie było nigdy mowy. Każdy opowiadał, co czytał, co mu stąd przyszło na myśl, dość, że nawet rozmowa była o pracy i sposobach ulepszenia jej”, tak więc każda rozmowa niosła ze sobą wiele wartości, miała walory edukacyjne.


Jadwiga wspomina słowa Panny Birt, która często powtarzała angielskie powiedzenie, że „cokolwiek jest zrobić warto, warto jest zrobić dobrze, że każdy ma nieustannie dążyć do ulepszenia siebie i wszystkiego dokoła siebie, dla służenia społeczeństwu i krajowi” i że jakim będzie człowiek, takim będzie jego rodzina i cały kraj i trudno się z tymi słowami Panny Birt nie zgodzić, prawda? 

Święta Monika - wielka opiekunka Matek Chrześcijańskich [recenzja]

maja 03, 2023

Święta Monika - wielka opiekunka Matek Chrześcijańskich [recenzja]


 Pierwotnie wspomnienie św. Moniki w Kościele katolickim obchodzono 4 maja w wigilię domniemanego nawrócenia św. Augustyna. W czasie reformy kalendarza w 1969 roku wspomnienie zostało przeniesione na dzień 27 sierpnia (wspomnienie św. Augustyna przeniesiono na 28 sierpnia). Korzystając z tego, że maj to miesiąc Maryjny i będę prezentowała tu wiele książek, dedykowanych chrześcijańskim matkom, chciałabym dziś zwrócić Wasza uwagę na macierzyństwo św. Moniki, o której opowiada jedna z najnowszych pozycji Wydawnictwa Gerardinum:


„Powiadają, że matka nie pociesza się nigdy po stracie dziecka. Ma coś w sercu, we wnętrznościach, że tak powiem, co się tam zrywa na zawsze; zostaje boleść, której się nawet nie śmie pocieszać. Cóż dopiero, jeżeli matka chrześcijanka widzi dziecko umierające w zbrodni i w bezbożności. Wyobraźcie sobie jedną z tych dusz, nie mogących patrzeć bez wzruszenia na krzyż lub na cymboryum, tak żywą jest w niej miłość i wiara; żeby matka taka widziała swoje rodzone dziecko, najlepszą cząstką swej duszy odłączające się na zawsze od Boga!





Nie, woła św. Augustyn, podobna rana zadana sercu mojej matki nie zgoiłaby się nigdy. A zresztą, dodaje ze zwykłą wymową, na co by się przydały nieustanne, a tak gorące modlitwy, które szukały Ciebie jedynie? Jakto? Bóg miłosierdzia miałby wzgardzić łzami wdowy czystej, wstrzemięźliwej, gorliwej. W jałmużnach, oddanej usłudze świętych, przystępującej co dnia do Stołu Pańskiego? I to jakiemi łzami! Nie temi, jakiemi się prosi o bogactwa, o rzeczy znikome, ale łzami świętemi, jakiemi błagała o duszę syna! Czy mógłby Bóg odtracić matkę gardząc najświętszem poruszeniem jej serca? Nie, to rzecz niemożliwa. Słyszałeś błagania matki mojej i miałeś ją wysłuchać według niewzruszonego prawa twojej miłości".



Św. Monika to niesamowita matka, matka walczącą o dusze własnego dziecka, wygrywająca tę duszę z objęć szatana przez modlitwę, post, jałmużnę i gorzkie łzy. Wkłada w to mnóstwo siły, zabiera Augustyna na kazania św. Ambrożego. Dla Augustyna te nauki nie przynoszą pożytku, bo chodzi jako krytyk, słucha godzinami św. Ambrożego, rozkoszuje się harmonią jego wymowy, ale zatrzymuje się na formie, bo duchowo zamknięty jest na głoszoną treść. Mimo wszystko słowa nie są odłączone od treści i zapadają Augustynowi w pamięci, zmieniają stopniowo jego umysł. Zaczyna do niego docierać prawda i siła głoszonych treści. To pierwsze promienie światła w jego duszy. Ta książka jest niesamowita! Z jednej strony mówi o świętej matce z drugiej pokazuje upadek duchowy jej syna, odbicie się od dna i niesamowity duchowy wzrost. Historia ta jest absolutnie fascynująca, dająca nadzieję, motywująca dla każdej matki w drobnych problemach i w sytuacjach beznadziejnych. Bardzo mi się spodobało, jak Augustyn rozumowo dochodzi do pewnych prawd, w które zwykły katolik po prostu wierzy. Co więcej dochodzi do ciekawego wniosku: 


„Augustyn słuchając Ambrożego nauczył się katolickiego sposobu szukania prawdy. Uderzyło go to, że Kościół wymagał, ażeby wierzono z poddaniem temu, co się nie daje pojąć dokładnie. Wszak przyznajemy, że są w naturze rzeczy absolutnie niezrozumiałe dla rozumu ludzkiego; trzeba je przyjąć, uznając, że rozum nasz jest ograniczony; i na tem zależy główny akt wiary. Augustyn przyznał, że sposób ten jest o wiele skromniejszy i szczerszy niż postępowanie heretyków.



Oni, powiada, mówią wiele o wolności rozumu, o oczywistości, o prawie badania wszystkiego. Nazywają łatwowiernymi i naiwnymi tych, którzy wierzą w to, czego nie rozumieją, i potem podają mnóstwo twierdzeń, na które braknie im dowodów, wymagając despotycznie, ażeby wierzono ich słowu. Augustyn rozumiał, że była w tym sprzeczność i pycha.


Postępowanie katolickie wydało mu się nietylko skromniejszym i szczerszym, ale, chociaż dumny i ufny w swe siły rozum jego, nie czuł pociągu do tej metody, doszedł jednak do tego, że uznawał ją za słuszną, a przynajmniej za cudownie zgodną z naturą ludzką”


Gdy Augustyn odkrył tę zasadę, zajął się jej badaniem, wyprowadzając z niej logiką swojego potężnego umysłu „całe snopy światła”. Cóż to jest za lektura!!!! Fascynująca pod wieloma względami! Przed oczami czytelnika buduje się niezwykły autorytet, który zostaje okrzyknięty Doktorem Kościoła: Divus Augustinus!


Św. Monika wyprosiła u Boga niezwykle łaski i dla swojego męża i dla syna. Jest patronką rodzin, pomaga w codziennych trudnościach. Jeśli boicie się o swoje dzieci, jeśli wasza rodzina się rozpada, bądź pojawił się kryzys małżeński - zwróćcie się z ufnością do św. Moniki, bo uratowała już nie jedną rodzinę. 




Gorąco polecam Wam lekturę od Wydawnictwa Gerardinum „Św. Monika wielka opiekunka matek chrześcijańskich”  oraz modlitewnik od Wydawnictwa Diecezjalnego i Drukarni w Sandomierzu ❤️


„Pan Bóg matkom powierzył kolebkę człowieka, a kolebka jest wszystkim”


„Naturalnie, jeżeli ojciec jest pospolitym człowiekiem, matka zajęta błahostkami, wycisną oni na duszy dziecka piętno własnej marności. Ale weźmijcie prawdziwą matkę, chrześcijankę gorącej wiary i wzniosłych uczuć, która wolałaby umrzeć niż obrazić Boga i własne sumienie, według energicznej dywizy naszych ojców: „Potius mori quam foedari" i pomyślcie jaką będzie dusza śpiąca w ciągu dziewięciu miesięcy w łonie uświęconem taką miłością, pobudzana do życia i cnoty od pierwszych lat życia przez matkę, pochyloną nad kolebką dziecięcia”


„Słowa prawdy przyjmujemy tylko od matki”

„Matka według Serca Bożego” [recenzja]

kwietnia 29, 2023

„Matka według Serca Bożego” [recenzja]


 „Kobieta jest zazwyczaj przyczyną szczęścia lub nieszczęścia rodziny, ona to jest narzędziem, dźwignią jej moralności lub zepsucia. Częstokroć cała rodzina jest taka, jaką ją ona ukształtowała, jest zwierciadłem jej zalet i przywar, jej cnót i występków” to cytat, pochodzący z książki ks. Jana Berthiera „Matka według Serca Bożego”, wydanej przez Wydawnictwo Świętej Tradycji Gerardinum.


Książka-skarb! Dziś większość pozycji dotyczy wskazówek, czy też porad, jak wychować dzieci (najlepiej bez stresu, bez kar, bez nagród… w konsekwencji często… bez Boga). Ta książka zmienia nieco współczesną optykę: chcesz wychować dziecko? Najpierw wychowaj w sobie matkę! Książka skupia się zatem na obowiązkach macierzyńskich kobiety. „Człowiek moralnie i fizycznie jest takim, jakim go ukształtowała niewiasta”. Widzimy jak ważny, wręcz zbawienny wpływ na człowieka ma matka. Tematem książki jest miłość macierzyńska i opieka matki nad ciałem i duszą dziecka, oczywiście więcej uwagi poświecono opiece nad duszą. Znajdziemy tu liczne przykłady kobiet, które uświęciły się w macierzyństwie, fragmenty pism Ojców Kościoła, cytaty z Pisma Świetego. 


Jaka powinna być miłość macierzyńska?


„A więc miłość powinna być czułą lecz nie słabą, stanowczą lecz nie twardą; strzedz się niesłusznych i wstrętnych preferencji, a tem bardziej oznak nienawiści i pogardy. Serce matki powinno być jednakowem dla wszystkich dzieci i równo się wszystkim oddawać. Dzielne i stałe nie cofa się przed żadnym trudem i nie lęka się żadnej ofiary, nawet niewdzięczność nie jest w stanie miłości jego zrazić i osłabić. Lecz przede wszystkiem miłość matki powinna być chrześcijańską, to jest kierowaną przez prawo Boże i przez wskazówki Ewangelji św.”


Wiele tematów poruszonych w książce pokazuje nam jak kształtowało się macierzyństwo przez wieki. Poruszony jest temat poszukiwania mamki do wykarmienia potomstwa, pomocy w wyborze stanu, czy zawodu, podjęcia decyzji o życiu w mieście bądź na wsi. Wbrew pozorom te fragmenty wcale nie są tylko „historyczne”, można znaleźć w nich wiele analogii względem pomocy dziecku w odnalezieniu jego talentów i w dobrych ich wykorzystaniu, odpowiadaniu na Boże powołanie również współcześnie. 

Starania o dobro duszy to zdecydowanie mój ulubiony rozdział, bo nie ma nic cenniejszego nad duszę: „świat cały i wszystkie jego skarby nie dorównują jej wartości” pisze św. Jan Chryzostom. 


„Jeśli Święci mieli tyle poświęcenia dla dusz obcych, jak gorliwie powinna matka dbać o dobro dusz własnych dzieci! Przemijająca piękność lic waszego syna lub córki obudza tyle czułości w sercach waszych i nie żałujecie trudów i poświęcenia, gdy chodzi o utrzymanie ich życia, które wam zawdzięczają; ileż zapału powinnyście oddawać sprawie ich dusz, których doskonałość wiara wam objawia. Jak usilnie powinnyście dbać o to, aby nic nie przyciemniło ich nadprzyrodzonego piękna i nie zniekształciło obrazu Boga w nich się objawiającego! Nie powinnyście się cofać przed niczem, gdy chodzi o uratowanie ich od wiecznej zguby, gdy przez grzech na nią się narażają”


Cały rozdział poświecono współdziałaniu ojca  w wychowaniu dziecka. Gdyby ktoś myślał, że tylko od matki zależy wychowanie dziecka, to autor przypomina, że „obowiązki ojca wobec dziecka są te same co i matki. W równej mierze z matką powinien posiadać umiejętność wychowania i tak jak ona ma dokładać wszelkich starań do pielęgnowania duszy i serca tych, które mu zawdzięczają życie. Jeśli w tej książce zwracamy się głównie do niewiast, to dlatego, że najlepszym sposobem przypomnienia mu tego obowiązku będzie pouczenie o nim matki” :)


Nie poprzestając na własnym poczuciu ważności dobrego wychowania, my kobiety musimy wszczepiać to poczucie w męża! Czyli poniekąd wychować ojca swoich dzieci ;)


„Miłość jaką żywisz dla niego, pobudzi Cię do tego, byś sobie zaskarbiła jego współpracę w tem wielkiem dziele; gdyż jeśli w niem nie będzie brał udziału, nie wypełni swego najważniejszego obowiązku, ściągnie na siebie niełaskę Boga i zarazem zadanie twoje uczyni trudnem albo niemożliwem”.


Poruszony jest tez temat opiekunek, guwernantek, posyłania do szkoły, w której się nie mówi o Bogu, edukacji, wykształcenia religijnego i jego konieczności etc. Bardzo ciekawy rozdział, również odczytywany historycznie może prowadzić do wielu ciekawych wniosków i odkryć wiele analogii i dzisiejszym systemie edukacji.  


Cały rozdział poświęcony jest nauce katechizmu, obowiązkowi przyzwyczajenia dziecka do cnoty i bojaźni Bożej, wszak „Bojaźń Boża jest początkiem mądrości” 


„Nie tak rozumują w dzisiejszych czasach obojętni dla spraw Bożych rodzice. Poświęcają wprawdzie dzieciom wiele starania, chronią je przed złem, które świat nawet umie potępić, lecz nie mówią im nigdy o uszanowaniu, które należy się od nich Bogu i prawu Jego. Szaleńcy! Budują na piasku, podkopują własny autorytet, dla którego uszanowanie jedynie bojaźń Boża może w dzieciach wyrobić, i dzieci swe pozbawiają broni przeciw szturmom szatana, świata ciała. Biada! wołał biskup Orleanu, biada wychowaniu, któremu imię Boże nie przewodzi, lub bywa bardzo rzadko wspominane!" Biada matkom, które nie umieją natchnąć dzieci do bojaźni Bożej:  przygotowują sobie one gorzki kielich boleści i goryczy”


Znajdziemy tu opis końca świata, opis piekła i przestrogę, by nie wykorzystywać tych informacji do straszenia dziecka z byle powodu, ale do wyrobienia w dziecku wstrętu do grzechu śmiertelnego. 


Przeczytamy o miłości Bożej, o miłości Chrystusowej (przepiękne dwa rozdziały) oraz o duchu świata: „Miłość Boża i duch Chrystusowy nie mogą zamieszkać w sercu, w którem panuje duch i miłość świata; wszystko, co otacza dzieci i skłonności ich wrodzone sprzysięgają się na to, by je zwrócić do miłości tego przewrotnego świata, który jest odwiecznym wrogiem Chrystusa”.


Dziełko to obejmuje mnóstwo tematów związanych z duchowością dziecka i z tym, co może na tę duchowość wpłynąć. Jest tez rozdział poświęcony książkom: 


„Złe książki są jedną z najpotężniejszych broni, używanych przez szatana na zgubę młodzieży. Cały potok wydawnictw niemoralnych lub bezbożnych rozlewa się codziennie po wielkich miastach i ogarnia już najmniejsze wioski. Pod nazwą powieści, feljetonu, piosenki, gazety kryją się najgroźniejsze sidła nastawione na wiarę i cnotę. Niewiasta chrześcijańska nie powinna przyjmować czy to dla siebie czy to dla dziecka do domu żadnego dziennika, feljetonu, ani wogóle wydawnictwa, napadającego na religję i moralność i trzymać w bibliotece swej żadnej książki, żadnego pisma, których przeczytanie mogłoby stanowić niebezpieczeństwo dla dzieci. Jeśli zaniedba tego środka ostrożności chrześcijańskiej, może w chwili, gdy się tego najmniej spodziewa, które z dzieci lub ktoś ze służby odkryć książkę, o której myślała, że jest dobrze ukrytą lub gazetę i wychyli do dna całą czarę trucizny, jaką zawiera owe pismo skreślone zatrutem piórem” to niezwykle ważny fragment, który dotyczy komponowania naszych biblioteczek i wspierania tym samym wydawnictw. W Internecie znajdziecie strony, na których są listy współczesnych autorów, którzy wspierają społeczność, która promuje ideologie gender. Zasadniczo niewiele wartościowych nowości z wydawnictw stricte niekatolickich może trafić na półki dziecięcej biblioteczki, a i na te katolickie warto uważać. 


Na rodzicach spoczywa zadanie niezwykle ważne: wychowanie ich dzieci w Bogu, z Bogiem i dla Boga. Ta książka, mimo, że napisana została w 1928 roku, to w swych przesłaniach nie straciła na aktualności. Bardzo ją lubię i cieszę się, że trafiła do mnie w przededniu miesiąca poświęconego Maryi, która jest wzorem dla każdej ziemskiej matki. 


By wytrwać i spełnić należycie swoje obowiązki stanu trzeba się o to modlić, najlepiej wspólnie, całą rodziną: „rodzina tworzy całość, społeczeństwo domowe, złączone najściślejszemi więzami i Bóg jest jego Ojcem i Panem. To społeczeństwo potrzebuje łaski i pomocy nieba dla duszy i ciała każdego ze swych członków, od niego zaś należy się Bogu dziękczynienie za łaski już otrzymane. Słusznem więc jest, by uznawało prawo Boże nad sobą, oddawało Bogu, co jest Boskiego, wyrażało Mu wdzięczność i prosiło o nowe dary. Wspólna modlitwa w rodzinie czyni zadość tym wszystkim obowiązkom”


Książkę oczywiście gorąco polecam!