Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prezent. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prezent. Pokaż wszystkie posty
Św. Jan Maria Vianney o odkładaniu pokuty

kwietnia 07, 2024

Św. Jan Maria Vianney o odkładaniu pokuty

 

Kazan św. Proboszcza z Ars nie jestem godna recenzować, mogę jedynie Was całym sercem zachęcać do lektury! Dodam, że to wspaniały prezent dla kapłana, a także na okoliczność przyjęcia Sakramentu Bierzmowania. 


Pozostawiam Wam jedno kazanie św. Jana Marii Vianneya:


„O odkładaniu pokuty


„Ja idę i będziecie mnie szukać, i w grzechu waszym pomrzecie" (J 8, 21).


Zaprawdę, bracia, wielka to nędza i upokorzenie, że się w grzechu pierworodnym poczynamy, że przychodzimy na świat jako dzieci przekleństwa! Daleko jednak większą jest hańbą żyć w grzechu, a już szczytem nieszczęścia w nim umrzeć. Grzechu pierworodnego nie możemy uniknąć, uczynkowych jednak możemy się ustrzec i powstać z nich przy pomocy łaski Bożej. Dlaczego trwamy w grzechu, który naraża nas na wieczne nieszczęście? Każdy z nas powinien lękać się groźby Jezusa Chrystusa, że grzesznik będzie Go kiedyś szukał, lecz już nie znajdzie Boga i umrze w swoim grzechu. Dobrze, powiada Duch Święty, że występni błąkają się, że ich serca i umysły są ślepe, że sami siebie gubią (Mdr 5, 6). Odkładają nawrócenie na później, pomimo grzechów spodziewają się szczęśliwej śmierci.


Byście lepiej mogli poznać zaślepienie grzesznika, wykażę wam, że tym trudniej nawraca się człowiek, im dłużej trwa w złych nałogach, że im dłużej gardzimy łaską Bożą, tym więcej Bóg się od nas oddala i wskutek tego stajemy się coraz słabszymi, duch piekielny trzyma nas coraz mocniej w swej niewoli.


I ja mam mówić o nieszczęśliwej śmierci chrześcijanina, który doznał, jak słodką jest rzeczą miłować Boga, jak wielkie dobra przygotował Jezus Chrystus tym, którzy lękają się grzechu? W ten sposób można mówić do pogan, którzy nie znają Boga i nie wiedzą nic o zapłacie, którą przygotował dla swoich ukochanych dzieci. Jak zaślepiony jest człowiek, który traci tak wielkie dobra i na siebie sprowadza straszne nieszczęścia! A przecież widzimy ludzi, którzy źle żyją, gardzą łaskami Bożymi nie zważają na wyrzuty sumienia i nie chcą naśladować pięknych przykładów. Zdaje się im, że Bóg przygarnie ich do siebie W każdej chwili, kiedy do Niego wrócą. Nie wiedzą o tym, że tymczasem diabeł gotuje im miejsce w piekle.


Pismo Święte W wielu miejscach przypomina nam, byśmy czym predzej powstali z grzechów. Do tego odnosi się wiele gróźb, porównań, figur, przypowieści i przykładów.


U św. Jana Ewangelisty czytamy: „Chodźcie, póki światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły. Kto w ciemności chodzi, nie wie, kędy idzie" (J 12, 35). A w innym miejscu upomina nas Chrystus: „Patrzcie, czuwajcie, a módlcie się, bo nie wiecie, kiedy czas będzie” (Mk 13, 33). Módlcie się ustawicznie, by sobie wysłużyć pomoc do walki z potężnymi i przebiegłymi wrogami.


Przypomina nam Jezus Chrystus, że śmierć przyjdzie jak złodziej. Gdyby gospodarz wiedział, kiedy opryszek napadnie na jego dom, czuwałby i stawiłby opór: „Przeto i wy bądźcie gotowi, bo której godziny Syn człowieczy przyjdzie, nie wiecie" (Mt 24, 44). Przyjście swoje na sąd porównuje Chrystus do błyskawicy: „Albowiem jak błyskawica wychodzi od wschodu słońca i ukazuje się aż na zachodzie, tak będzie i przyjście Syna człowieczego" (Mt 24, 27). Dziś człowiek pełen życia i zdrowia, jego głowa zajęta tysiącznymi projektami, a jutro płaczą ludzie nad jego zgonem. Nie wiedział, dlaczego żył, jaki był jego cel ostateczny, umarł w zaślepieniu. Jakie było życie, taka i jego śmierć.


Pewien chory skąpiec kazał sobie przynieść skrzynkę złota, które było jego bogiem, chciał je liczyć, ale nie miał już na tyle sił, położył na nim tylko swą rękę i tak umarł. Innemu skąpcowi pokazał spowiednik wizerunek Ukrzyżowanego i namawiał go do skruchy. Na te słowa odpowiedział ów grzesznik: „Gdyby ten Chrystus był ze złota, opłaciłoby się. Z tego widzimy, że za życiem złym następuje zazwyczaj nieszczęśliwa śmierć. Przypowieść o mądrych i głupich pannach zawiera tę samą przestrogę. Mądre, które weszły na gody, wyobrażają dobrych chrześcijan, gotowych zawsze na głos Boży. Głupie są „figurą złych, którzy na później odkładają swe nawrócenie, którzy nie spełniają dobrych uczynków. Wtem puka śmierć. Jezus Chrystus wzywa ich przed sąd, by zdali rachunek ze swego życia. Pragnęliby w tej groźnej chwili uporządkować swe sumienie, nie mają jednak czasu ani siły, a może i łaski Bożej do podźwignięcia się. Błagają Boga o litość, On zaś odpowiada, że ich nie zna, zamyka przed nimi bramę, czyli wtrąca do piekła. Oto los wielkiej liczby grzeszników, którzy żyją spokojnie w swoich nieprawościach. Może i ty, bracie, do nich należysz? Upominałbym cię słowami: Przyjacielu mój, dlaczego chcesz zgubić swą duszę? Co ci złego uczyniła, że ją chcesz na wieki unieszczęśliwić? Ach, jak ślepy i niemądry jest człowiek! Sprzedaje swe skarby na wzór Ezawa za misę soczewicy, za chwilową rozkosz, za mściwą myśl, zemstę, spojrzenie lub dotknięcie nieskromne, za szczyptę ziemi lub kieliszek wódki. Piękna duszo, jak mało cenią cię ludzie! Grzesznicy żyją jakiś czas spokojnie, przynajmniej tak się na pozór wydaje, myślą o rozkoszach i bogactwach świata, dopiero po niejakim czasie, jak Ezaw, poczynają płakać i zaklinać Boga, by oddał im utracone niebo. Na to Pan odpowiada, że za późno, bo kto inny wziął ich błogosławieństwo (Rdz 24, 34).


Zatwardziały grzesznik podobny jest do nieszczęśliwego Sizary, które mu zdradliwa Jahel podała trochę mleka, a kiedy usnął, wbiła mu gwóźdź w głowę, tak iż zaraz skonał, nie mając czasu na opłakiwanie swego zaślepienia, że zaufał zdradliwej niewieście (Sdz 4).


Jak bezbożny Antioch nie znalazł przebaczenia, tak go nie będzie również dla zatwardziałego grzesznika. Zawiedzie się ciężko, kto zuchwale grzeszy, myśląc, że się nawróci w godzinie śmierci.


Ty, bracie i siostro, także często nadużywasz łask Bożych. W chorobie czyniłeś postanowienia, że się zmienisz, gdy ci Bóg przywróci zdrowie. Wyzdrowiałeś, ale się nie poprawiłeś. Owszem, gorzej postępujesz niż dawniej. Opuszczasz nawet spowiedź wielkanocną. Pamiętaj, że nadejdzie druga choroba i umrzesz bez pokuty i pójdziesz do piekła.


Im dłużej kto zwleka, tym trudniejsza jego poprawa. Sami wiecie, że dawniej robiła na was wrażenie myśl o Sądzie Ostatecznym i piekle, że nawet płakaliście. Obecnie zaś te straszne prawdy nie przerażają was, serce wasze nieczułe, widocznie Bóg was powoli opuszcza. Gdy przebierze się miara grzechów, kara Boża nastąpi nieodwołalnie.


Powiecie może, że wielu nawróciło się dopiero w godzinie śmierci. Prawda, że łotr po prawicy nawrócił się dopiero w ostatniej chwili. Lecz on nie znał przedtem Jezusa Chrystusa, a skoro Go poznał, zaraz weń uwierzył. Powiecie jeszcze, że wielu ludzi długo leżało w grzechu, a przecież się nawrócili.


Bądź ostrożny, przyjacielu, byś się nie oszukał, wielu rzeczywiście żałowało, lecz nie wszyscy sie nawrócili. Za dowód nich posłuży Saul, który pomimo żalu poszedł na potępienie (1 Krl 15, 24. 30). Judasz żałował, oddał pieniądze i powiesił się ( M t 27,3). Powiadam wam, że jeżeli nie porzucicie grzechu, łatwo w nim umrzecie i pójdziecie na potępienie. Trwając w nałogach długi czas, nie zdołacie powstać o własnych siłach, do tego potrzeba szczególniejszej pomocy Bożej, na którą wcale sobie nie zasługujecie, bo gardzicie łaskami dobrotliwego Stwórcy. Przypatrzmy się grzesznikowi na łożu śmierci. Zbliża się koniec, trzeba odbyć spowiedź, trzeba otworzyć tajniki swego serca, w którym są takie okropne przepaści, trzeba wejść do jego głębin, choć to serce podobne do krzaka najeżonego okropnym cierniem, tak iż nie wiadomo, gdzie rozpocząć i skończyć. Tymczasem świadomość i świeżość umysłu szybko znika, należałoby się poprawić i pojednać z Bogiem. Chory robi przyrzeczenia, obiecuje Bogu poprawę, jak to czynił w dawniejszej chorobie. Zdaje mu się, że i teraz oszuka Boga. Spowiednik pragnie obudzić w nim szczery żal, ale widzi, że umierający posiada mało przytomności. Zaprawdę, mógłby się jeszcze pojednać z Bogiem, jednak trudno mu to przychodzi, bo sprawiedliwy Bóg opuszcza go, karząc za zmarnowane łaski. Jak często stają w godzinie śmierci zatwardziali grzesznicy przed Bogiem bez żalu i poprawy! Tak kończy ów nałogowiec, który gardził wszystkim i ze wszystkiego sobie szydził, mówiąc, że ze śmiercią wszystko się dlań skończy. Tak kończy również ów swawolny młodzieniec, który jeszcze przed piętnastoma dniami śpiewał po szynkach bezwstydne piosenki, bawił się i tańczył. Tak także kończy owa młoda lekkomyślnica, która oddawała się wszelakiej próżności, wynosiła się ponad innych i tak żyła, jak gdyby nigdy nie miała umierać. Niestety, śmierć zbliża się, a z nią ciężka odpowiedzialność za zmarnowane życie. Oto już oczy gasną, śmierć puka do bramy, obecni są w zamieszaniu i z płaczem spoglądają na chorego czy chorą. Gdy otworzy gasnący wzrok, widać w nim przestrach, co również bojaźnią napełnia otoczenie. Czasami obecni nie chcą na to patrzeć, opuszczają łoże konającego, który tak umiera, jak żył.


Chodźcie, przypatrzcie się temu widokowi wy wszyscy, którzy od tylu lat odkładacie na później swe nawrócenie. Czy widzicie te zimne i drżące wargi, które niejako zwiastują, że umrzeć trzeba i iść na potępienie?


Porzuć na chwilę, pijaku, karczmę i przypatrz się tym bladym policzkom i włosom skropionym śmiertelnym potem. Czy widzisz, jak wstają włosy na głowie konającego? Widocznie trwoży się i lęka. Dla niego wszystko się skończyło, zbliża się śmierć i potępienie. Chodź i ty, córko i siostro, po- rzuć na krótki moment ową muzykę i tańce, przypatrz się, co kiedyś także z tobą będzie się dziać. Czy widzisz, jak zły duch namawia do rozpaczy konającego? Czy widzisz te okropne konwulsje? Wszystko stracone. Du- sza musi opuścić ciało. A dokąd pójdzie? Niestety, jej mieszkaniem będzie piekło.


Może jeszcze cztery minuty pozostaje życia. Obecni wraz z kapłanem padają na kolana i modlą się do Boga, by zlitował się nad tą biedną duszą. Ksiądz odmawia modlitwy za konających i w imieniu Kościoła przemawia: „Duszo chrześcijańska, wychodź z tego świata!”. Dokąd pójdzie, kiedy myślała tylko o świecie i tak żyła, jak gdyby nigdy nie miała pożegnać ziemi? Ksiądz życzy jej nieba, którego ona nie znała, o którym nawet nie pomyślała. Raczej należałoby odezwać się do niej: „Wychodź z tego świata, duszo grzeszna, idź do ognia, na który pracowałaś przez całe życie. „Duszo chrześcijańska, mówi dalej kapłan, weź w posiadanie niebieską Jerozolimę. Jak to, ona ma iść do wspaniałego grodu niebieskiego okryta tyloma grzechami, wszak całe jej życie było łańcuchem nieczystości? To ona ma mieszkać z aniołami i Jezusem Chrystusem, który jest samą czystością? Dla niej najodpowiedniejsze miejsce jest w piekle! „Boże, mówi jeszcze kapłan, Stwórco wszechrzeczy, pamiętaj, że ta dusza jest dziełem rąk Twoich". Czy może przyjąć Bóg ową duszę, która jest zbiorem wszelkich grzechów i moralnej zgnilizny? Lepiej byłoby zwrócić się do duchów ciemności, by ją zabrały, bo służyła im za życia. „Boże, powie może jeszcze kapłan, przyjmij tę duszę, która Cię miłuje jako swego Stwórcę i Zbawiciela. A gdzie dowody jej miłości ku Bogu? Czy modliła się pobożnie? Czy godnie się spowiadała i przyjmowała Komunię Świętą? Przecież nawet w czasie wielkanocnym nie przystępowała do sakramentów świętych!


Niech umilknie ksiądz, bo zły duch upomina się o nią, do niego bowiem od dawna należy. Czart jej dostarczał pieniędzy i środków do zemsty i nasuwał okazje do zaspokojenia niegodziwych pragnień. Po co jej mówić o niebie, którego nie chciała? Wolała bowiem pogrążyć się w przepaściach, niż stanąć przed obliczem Najświętszego Boga.


Umierającego ogarnia rozpacz i zwątpienie, bo widzi swą haniebną przeszłość, groźną teraźniejszość i przyszłość. Widzi, że zmarnował świę te natchnienia, i popada w nieopisaną trwogę. Trudno teraz mówić już o spowiedzi. Dlatego ksiądz pokazuje umierającemu wizerunek Ukrzyżowanego i nakłania go do żalu i ufności. „Przyjacielu mój, oto Bóg, który umarł dla twego odkupienia, miej ufność w Jego nieskończonym miłosierdziu. Podobna zachęta powiększa tylko rozpacz grzesznika. Prawie niepodobna, aby ta lekkomyślna niewiasta miała teraz ufność w Chrystusie z cierniową koroną na głowie. Wszak ona całe życie stroiła się dla przypodobania się światu. Jak będzie wyglądał Chrystus ogołocony z szat w rękach skąpca! O Boże, jaka ogarnia go trwoga na ten widok! Bóg okryty ranami ma się znajdować w rękach lubieżnika!... Bóg umierający za swych nieprzyjaciół w rękach mściwego! Nic nie pomoże zatwardziałemu grzesznikowi, choćbyśmy mu podali Chrystusa przybitego gwoździami do krzyża! Dla niego wszystko się skończyło, jego potępienie już rychło nastąpi. Ach! Trzeba umierać i ginąć na wieki pomimo tylu środków zbawienia! Boże mój, jaka rozpacz pożerać będzie na wieki chrześcijanina w piekle!


Umierający chciałby się jeszcze pożegnać z otaczającymi i z wysiłkiem wymawia te słowa: Żegnam cię, ojcze i matko, na zawsze! Żegnam was dzieci!... Ale już go nikt nie słyszy, otoczenie wyszło, sądząc, że już wyzionął ducha. Biada mi, zdaje się jeszcze mówić, jestem potępiony... O, bądźcie mądrzejszymi ode mnie! Nim wpadnie do piekła, podnosi oczy ku niebu, które traci na zawsze! Żegnam cię, piękne niebo, wspaniała siedzibo wybranych, którą utraciłem dla drobnostki! Żegnam was, piękni aniołowie, i ciebie, mój Aniele Stróżu, który byłeś z woli Bożej nieodstępnym moim towarzyszem. Na darmo jednak pracowałeś nade mną, jestem stracony! Żegnam Cię, święta Dziewico, Matko najłaskawsza! Gdybym wzywał Twej pomocy, znalazłbym niezawodnie przebaczenie. Żegnam Cię, Jezusie Chrystusie, Synu Boży, który tyle wycierpiałeś dla mego zbawienia. Na wieki zginąłem z własnej winy! Na co mi się zdała ta piękna religia i te przykazania, które mogłem zachować? Żegnam cię, pasterzu duchowy! Gardziłem tobą i twą gorliwością, sprawiłem ci wiele smutku, nie chcąc cię słuchać. Oby przynajmniej żyjący na świecie mogli uniknąć tego nieszczęścia. Dla mnie wszystko stracone! Stracony Bóg, stracone niebo, stracone szczęście!... Czeka mnie wieczny płacz i narzekanie! Zniknęła już dla mnie wszelka nadzieja! O Boże, jak straszną jest Twa sprawiedliwość, bo skazujesz mnie na wieczne łzy i jęki dlatego, że odkładałem pokutę, że nie chciałem się nawrócić, że do końca żyłem w grzechach. Sądziłem, że przed śmiercią będę miał czas pojednać się z Tobą. Doznałem okropnego zawodu!


Pewnego razu przyszedł św. Hieronim na wezwanie do umierającego, a widząc jego trwogę, zapytał o jej powód. Na to usłyszał następującą odpowiedź: „Ojcze mój, jestem potępiony". Wypowiedziawszy te słowa, zaraz skonał. Zaiste straszny los czeka grzesznika, który nawrócenie odkłada na godzinę śmierci! Ilu ludzi porwał diabeł do piekła, którzy ufali sobie, że się nawrócą! Co na to powiecie wy wszyscy, którzy się nie modlicie, nie spowiadacie i nie myślicie o poprawie? Czy zechcecie nadal pozostawać w tym groźnym stanie, z którego lada chwila możecie wpaść do przepaści wiecznych? Boże, daj nam żywą wiarę, oświeć nasz umysł, byśmy poznali, jak strasznym nieszczęściem jest potępienie, byśmy odtąd jak najstaranniej unikali grzechu. Amen”

Lektury duchowe na prezent: "Filotea" i "O naśladowaniu Chrystusa"

grudnia 22, 2022

Lektury duchowe na prezent: "Filotea" i "O naśladowaniu Chrystusa"

 

 

Dziś przybywam do Was z dwiema cudnymi książeczkami z Biblioteki Świętej Tradycji: „Filotea” św. Franciszka Salezego z ponad 40 pięknymi rycinami oraz „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempisa w tak cudnym wydaniu, jakiego do tej pory nie widziałam, w doskonałym przekładzie Tadeusza Matuszewicza z ponad 100 rycinami. 


 

Jestem zachwycona tymi dwiema książeczkami. Praktycznie są tak bogate w treść, że można codziennie czytać po dwa zdania z każdej z nich i przeżuwać każde z nich przez cały dzień, by się wygryzło w naszą codzienność i ją uświęciło. Z powodzeniem te dwie lektury sycą ducha za całą bibliotekę innych książek. 

Te dwa dzieła katolickiej duchowości po wielu wiekach nie utraciły nic ze swojego piękna i bogactwa - koją serce, uspokajają ducha, „Duch Boży miodem się co słowo ulewa” - tak mówi o dziele Tomasza a Kempisa św. Augustyn 🤎 To najczystsze zwierciadła prawd ewangelicznych, najwierniejsze zastosowanie nauki Chrystusowej do wszystkich potrzeb człowieka. Z jednej strony niezwykła głębia, z drugiej zaś niesamowita prostota nauk charakteryzuje obie pozycje.




Te książeczki będą Waszym wiernym towarzyszem w życiu, na wojnie z diabłem, światem, ciałem i własnymi słabościami. Choćbyś drogi czytelniku sto razy te dwie książeczki przeczytał, jestem przekonana, że za każdym razem znajdziesz w nich coś nowego.


 

Oba wydania są przepięknie wykonane, nieodkształcone duchem czasu. Dwie perły - na początek chciałam je opisać osobno, ale nie byłam w stanie zadecydować, której z nich należy się pierwszeństwo - ostatecznie kocham je obie i nie chowam ich w biblioteczce, od czasu gdy je otrzymałam 🤎 Gdybyście mieli już dzieło Tomasza a Kempis, to Chciałabym zwrócić uwagę na to, ze książeczka ta jest zupełnie inna niż współczesne tłumaczenia, wzbogacona jest także o „upomnienie zbawienne” po każdym rozdziale. Delektuje się tymi książkami zdanie po zdaniu - więcej na raz przeczytać nie mogę, bo widzę jak wiele pracy przede mną, by coś w sobie zmienić i by nic mi nie umknęło przez moją czytelniczą zachłanność. „Zaiste! Gdy Dzień Sądu nadejdzie, nie o to pytać nas będą, cośmy czytali, lecz cośmy czynili, ani czyśmy mówili gładko, lecz czy żyliśmy pobożnie”🤎

















Obie książki mogą być wspaniałym prezentem 🤎 Wydane nakładem Gerardinum Wydawnictwo Świętej Tradycji. Będę do nich często wracać, to dla mnie bardzo ważne lektury duchowe.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski „Dekalog” [recenzja]

września 18, 2022

Ks. prof. Waldemar Chrostowski „Dekalog” [recenzja]


Co się stało z Dekalogiem w naszym kraju? Jak bardzo potrzebujemy niniejszej lektury, świadczy wiele wydarzeń, które poruszyły polskim społeczeństwem, doprowadzając do powstania wielu podziałów ideologicznych w ostatnich latach. 


Słowo „Dekalog" ma pochodzenie greckie, przejęte zostało do języka łacińskiego i innych języków. Łączy dwa słowa: „deka”, czyli „dziesięć", oraz „logos”, czyli „słowo". Dekalog to „dziesięć słów". Taki też jest dosłowny przekład hebrajskiej nazwy „aseret hadevārim”. Nie są to jednak zwyczajne słowa, które nas jedynie informują. Wyraża się w nich wola Boga, która ma charakter normatywny, a więc zobowiązujący, i zarazem uzdalnia nas do właściwego zrozumienia i prawidłowego przestrzegania przykazań. Kryje się w nich głęboka i uniwersalna mądrość. Mimo, że Przykazania nie są dla nas nowe, to niezwykłą przygodą dla czytelnika jest podążanie za słowami autora niniejszej książki, ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, który jako dobry duszpasterz prowadzi nas po wersetach Pisma Świętego i dzięki temu pewne rzeczy nabierają dla nas światła, nowego sensu. Autor posługując się lekkim piórem, z łatwością przenosi nas do starożytności, by za chwilę powrócić z czytelnikiem do czasów współczesnych. Oprócz Biblii przytacza słowa św. Jana Pawła II, który program apostolskiej wizyty w Polsce oparł właśnie na Dekalogu: „Oto Dekalog: dziesięć słów. Od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu, państwa i świata (…) Przykazania zostały dane dla dobra człowieka, dla jego dobra osobistego, rodzinnego i społecznego. One są naprawdę drogą dla człowieka. Sam porządek materialny nie wystarczy (…) Życie bowiem potrzebuje mocy i wartości Bożych”.







Papieskie nauczanie o Dekalogu było dla wielu niewygodne i niechciane. Dziś powinnismy na nowo powrócić do refleksji nad Przykazaniami. Autor wymienia te powody, a są nimi:

  1. Wiara chrześcijańska i religia są spychane do sfery prywatności
  2. Forsowany jest model państwa laickiego.
  3. Następuje relatywizacja prawdy.
  4. Podważa się fundamenty cywilizacji i kultury europejskiej.
  5. Panoszy się subiektywizacja moralności.
  6. Wiara, religia i Kościół są upartyjniane.
  7. Następuje atomizacja społeczeństwa.
  8. Programowo ogłupia się ludzi.
  9. Nastawia się społeczeństwo na konsumpcję.
  10. Odrzuca się pojęcie grzechu.


Osłabiając i przeinaczając pojęcie grzechu, negujemy istnienie szatana i wyłączamy obraz Boga. Skoro grzech nie istnieje, to niepotrzebne jest również Boże miłosierdzie. Chrześcijaństwo zostaje spłaszczone, miłosierdzie zastępuje litość lub współczucie. Sakrament pokuty ustępuje miejsca terapii psychologicznej bądź psychiatrycznej. Obecnie refleksja nad Dekalogiem jest szczególnie potrzebna - widzimy to po agresji antychrześcijańskiej, tłumaczonej wyrazem troski o oczyszczenie i rozwój Kościoła. „Wciąż na nowo Kościół podejmuje zmaganie z duchem tego świata, co nie jest niczym innym jak zmaganiem się o duszę tego świata” JPII






Książka jest genialna, zawiera mnóstwo ciekawych informacji przekazanych w przystępny i klarowny sposób. Dowiecie się z niej o dwóch zapisach X Przykazań, o ich brzmieniu i kolejności w tradycji chrześcijańskiej i rabinicznej (bo jest różna!!! Gdy wpisałam w języku angielskim X Przykazań, to się zastanawiałam, co to za wyznanie tak je zmieniło 🙈). Ks. Chrostowski wyjaśnia wiele językowych niuansów, odnosząc się do języka hebrajskiego - nie ukrywam, że te fragmenty szalenie mnie fascynują! Nawet gramatyka języka hebrajskiego stoi na usługach wiary monoteistycznej. Kwestie językowe wyjaśniane są z uwzględnieniem kolorytu historycznego tamtych czasów. Ks. prof. Chrostowski szczegółowo omawia każde przykazanie. Wspaniale się czyta tę książkę, wertując przy okazji Biblię! Ta pozycja to skarbnica wiedzy biblijnej i teologicznej. Przeczytacie w niej, dlaczego sporządzamy i czcimy święte wizerunki, jakie są dziś współczesne formy bezbożności i pogaństwa - w tym rozdziale padają słowa, o których ciagle myślę: „Jeżeli jednak Boga nie ma, czy ty człowieku, naprawdę jesteś?” (JPII, Częstochowa 14 VIII 1991), przeczytacie o modlitwie (arcyważny punkt!), o świętym imieniu Boga, etc. Praktycznie każde jedno Przykazanie jest zgłębianie w fascynujący sposób. Niezwykle interesujący tekst ubogacają przepiękne zdjęcia i ilustracje. Jest to pozycja, którą polecam KAŻDEMU katolikowi - warto przeczytać ją w gronie rodzinnym, warto wracać do Bożych Przykazań, do Biblii, do słów naszego Papieża św. Jana Pawła II, warto sięgnąć po książkę ks. prof. Waldemara Chrostowskiego. Jeśli szukacie dobrej lektury, bądź wartościowego prezentu, do tego przepięknie wydanego - całym sercem tę pozycję polecam i z serca dziękuję Wydawnictwu Biały Kruk za egzemplarz tej niezwykłej książki do napisania recenzji.





Sanktuaria polskie - wydanie albumowe [recenzja]

września 13, 2022

Sanktuaria polskie - wydanie albumowe [recenzja]

 

„Nie sposób zrozumieć naszego Narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną - bez Chrystusa”  to słowa Jana Pawła II, które doskonale oddają nie tylko historię naszego narodu ale i polski pejzaż naszej Ojczyzny, w który wpisują się kościoły i architektura sakralna. Sanktuarium to świątynia, w której znajduje się otaczany czcią obraz albo figura Jezusa Chrystusa, Maryi bądź świętych - albo też znaczące relikwie. Może to być miejsce słynące z cudownych objawień, uzdrowień i jest celem pielgrzymek wiernych. 






Na taką pielgrzymkę zapraszają nas autorzy tego wspaniałego albumu, wydanego nakładem Wydawnictwa Biały Kruk „Sanktuaria polskie”

Wbrew przykremu trendowi zamykania kościołów i przekształcania ich na świeckie miejsca użytku publicznego za granicami naszego kraju, w Polsce pobożność ludowa ma się całkiem dobrze, a kult Maryjny wrośnięty jest w duszę polskiego katolika.


Najwiecej jest w Polsce sanktuariów Maryjnych (ok. 70 proc.), następnie sanktuariów upamiętniających świętych i błogosławionych (ok. 20 proc.); sanktuaria Pańskie stanowią ok. 10 proc. Liczby te znajdują swoje odzwierciedlenie w niniejszym albumie, który jest poświęcony obiektom polskim. Jest to pierwsze dzieło edytorskie o takim zakresie.







Zdjęcia, które znajdziemy w albumie, są autorstwa wybitnego artysty Adama Bujaka. Sfotografował on aż 160 sanktuariów w przeróżnych regionach kraju. Mimo, że książka nie obejmuje wszystkich polskich sanktuariów, to i tak jest to niezwykle obszerna pozycja, która dokumentuje naszą wspaniałą sztukę narodową. 


Sanktuaria podtrzymują ducha wiary i patriotyzmu, utrwalają tradycję, przechowują pamięć o polskiej kulturze i wzmacniają polską tożsamość. To miejsca nasiąkłe wielowiekową modlitwą i historią wiary. Bardzo istotne na mapie pielgrzymkowej polskiego wiernego.


 






Tekst opracowany został przez Czesława Ryszkę, traktuje pięknym językiem literackim o idei powstania sanktuariów oraz o poszczególnych obiektach. Jest to przepiękna pozycja dla każdego Polaka, uwielbiam ją wertować i mentalnie pielgrzymować do tych wspaniałych polskich miejsc kultu religijnego. To cudowna propozycja prezentowa dla każdego. Dzięki niej można zaplanować sobie trasę pielgrzymkową, bądź wakacyjną, dotrzeć do miejsc, o których wcześniej nie słyszeliśmy, powspominać. 


Wiecie ile jest sanktuariów w Polsce? Ponad 1200!!! Jest tyle jeszcze miejsc, do których nie dotarłam i tyle, których jeszcze nie znam… Kult jest żywy, tak samo żywa jest polska pobożność ludowa.









Sanktuaria od wieków podtrzymują ducha wiary i patriotyzmu, utrwalają tradycję, przechowują pamięć o rodzimej kulturze, umacniają naszą polską tożsamość. Lektura tej wspaniałej książki dostarczy wielkich przeżyć każdemu Polakowi, pozwoli zaplanować w sposób wartościowy pielgrzymkowy szlak, a dla cudzoziemców będzie efektownym wizerunkiem naszej Ojczyzny. Z serca ją wszystkim polecam!