Pokazywanie postów oznaczonych etykietą środy z Zamoyską. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą środy z Zamoyską. Pokaż wszystkie posty
Moja Najdroższa, nie ulegaj pokusie!

kwietnia 17, 2024

Moja Najdroższa, nie ulegaj pokusie!

 


„Paryż, 26 marca 1886.


Moja Najdroższa, 


Czytając w Twoim liście z 10 b. m. o niektórych wadach naszych dzieci, z których im trudno się poprawić, przyszło mi na myśl powiedzenie Ci czegoś, co nieraz innym było do tej walki pomocnem. Promienie słońca to mają do siebie, że każden ma w sobie całość światła, tak samo cnoty i grzechy. Każda cnota ma w sobie zarodek wszystkich cnót, a każden grzech zarodek wszystkich grzechów. Stąd podwójna nauka, że folgując jednemu grzechowi, otwieramy przystęp gotowy wszystkim innym grzechom, a zdobywając jedną cnotę, rozwijamy często mimo wiedzy wszystkie inne cnoty. Jest to z jednej strony przestrogą, a z drugiej zachętą. Co więcej, każdy grzech ma przeciwną sobie cnotę, każda cnota ma przeciwny grzech. Otóż trzeba, ażeby każden uczył się tego, co mu przychodzi z łatwością dla zdobycia lub pokonania tego, co mu trudne. Wiesz, że jest, jeżeli się nie mylę, 6 sił mechanicznych, któremi można podnosić największe ciężary. Coś podobnego istnieje w świecie moralnym, ale dźwignie są różne, według usposobień. Każden musi szukać za pomocą jakiej cnoty mógłby zdobyć inne, wady swoje przezwyciężać i wyrobić w sobie siły potrzebne do walki. Ucz je n. p. przezwyciężać lenistwo gorliwością i tak niejedno robić dla dobrego przykładu, dla pociągnięcia innych i t. d.; to jest najlepszy środek przeciw lenistwu. Zazdrość możnaby przezwyciężyć miłosiernemi uczynkami i dobrocią. Samolubność usłużnością. Uprzedzające złe uczucie dobrym uczynkiem; wydaje się to niemożebnem, ale tak nie jest. Dobre uczynki są trudne wtedy, kiedy pokusa jest w sercu; ale można drzwi pokusie zamknąć, zanim się pokusa zacznie (rozwinie)” z Listów Jadwigi Zamoyskiej z lat 1883-1918.


Czyż te słowa nie są piękne? Pomyślałam o nich w kontekście bólu, bądź smutku, który czasem człowiek czuje w sercu z powodu czyjegoś działania. Warto się zastanowić, czy ten ktoś zrobił coś moralnie niezgodnego? Czy to działanie było złe samo w sobie? Czy może ten ból i smutek ma inne podłoże? Może się okazać, że przyczyną tego bólu nie jest owo działanie, a nasza wizja, nasze postrzeganie świata, nasze słabości, może nawet wady, które możemy przezwyciężyć sami poprzez miłość i poprzez ciężką pracę nad sobą. Kiedy poczujesz, że kiełkuje w Tobie jakaś niechęć wobec kogoś, zrób dla niego coś dobrego, niechęć znika, pojawia się miłość. Zamknij drzwi pokusie! Siej dobro! Moja Najdroższa spadkobierczynio duchowej spuścizny Jadwigi Zamoyskiej, ona mówi do mnie, do Ciebie, do nas! Jadwiga jest nasza…


Jadwiga Zamoyska o celu wychowania

marca 21, 2024

Jadwiga Zamoyska o celu wychowania

 

„Trzeba umartwienia, aby tak się trzymać, tak się zachowywać, jak się tego od wychowanków swoich żąda; potrzeba umartwienia, by to tylko mówić, co mówić wypada tylko do tych i przed tymi co słyszeć powinni, i to we właściwej chwili, we właściwy sposób i we właściwych słowach. Trzeba umartwienia, ażeby się wiernie trzymać rozkładu zajęć, czasu, godzin, ze względu na wychowanie ustanowionego. Trzeba umartwienia, ażeby przestrzegać sprawiedliwości i gdzie jest dzieci kilkoro, zawsze wszystkim okazywać równą miłość, równą pieczołowitość (…)

Rodzicom trzeba z ofiarą samych siebie, w pocie czoła, pracować nad wychowaniem dzieci, póki na to czas, jeżeli nie chcą we łzach, po czasie, zbierać owoców swojej nieoględności. Pismo św. mówi, że niewiasty zbawione będą przez rodzenie dziatek, ale nie tych, którym dały życie doczesne, tylko tych, którym zabezpieczyły życie wieczne”

to właśnie jest celem wychowania: ZBAWIENIE 💞

reportantes finem fidei vestrae salutem animarum - osiągając cel wiary waszej, zbawienie dusz 1P 1,9 (Biblia Wujka)

Celem wychowania jest wyrobić sąd, sumienie i wolę, a to nie wytwarzając około dzieci sztucznych i niewolniczych warunków życia, ale dając im od maleństwa dobre przywyknienia, ucząc je czynić w każdej chwili, co na tę chwilę przypada, i to w sposób właściwy. Sprawiedliwie mówi przysłowie, że przywyknienia stanowią drugą naturę. A i tu trzymać się trzeba porządku Bożego, wykształcając porządek, prawość charakteru, odwagę i inne zalety przyrodzone, zanim się kształcić zacznie cnoty chrześcijańskie, nadprzyrodzone. Podwójnie ważną rzeczą trzymać się tego porządku względem ludzi poza wiarą chrześcijańską wychowanych. Cnoty chrześcijańskie nie przyjmą się w duszach, którym braknie podstawy cnót naturalnych”.

Gdybym miała wybrać jedną, najwspanialszą książkę Jadwigi Zamoyskiej, było by nią dzieło „O wychowaniu” - tyle mam jeszcze do przepracowania… Dziękuję Jadwigo! 


Z Jadwigą Zamoyską o książkach

lutego 07, 2024

Z Jadwigą Zamoyską o książkach

 


Jadwiga Zamoyska:Trzeba czytać powieści tylko najlepsze tak co do treści, jak co do formy. Tym samym zaznacza się, że czytanie tego rodzaju utworów musi być bardzo ograniczone, tak jak ograniczoną jest liczba twórców i liczba dzieł, odpowiadających powyższym wymaganiom


Pani Jadwigo, czy wyobrażała sobie Pani, że w 2024 roku każdego dnia na rynku książki pojawi się ok 90 nowych tytułów? Zasadniczo można odnieść ważenie, że więcej osób dziś pisze, niż czyta. W 2007 Amazon udostępnił usługę druku na życzenie. Dzięki temu każdy może dziś samodzielnie wydać książkę. Do tego dochodzą tytuły „generowane” przez AI. Czytelnicy mogą przebierać w poradnikach i pozycjach dla dzieci wygenerowanych przez sztuczną inteligencję. Książki można dziś kupić wszędzie: w supermarketach, dyskontach, na poczcie, w kiosku, można je ściągać na telefon bądź na czytnik elektroniczny, a mimo to czytelnictwo wciąż spada…


Wśród nowości najlepiej sprzedają się pozycje, które trafiają w niewyrafinowane gusta czytelnicze i zaspokajają emocje, które są ważniejsze niż radość płynąca ze zdobytej podczas czytania wiedzy bądź z językowej estetyki tekstu literackiego. Słowem: Mickiewicz by się dziś nie sprzedał. Rzekomo najchętniej kupowane są romanse i kryminały, a wśród czytelników najbardziej aktywne czytelniczo są kobiety. Podobno mężczyźni zaczynają pisać pod żeńskimi pseudonimami, pisząc o kobietach, dla kobiet. 


Jadwiga Zamoyska: „komu brakuje wykształcenia zasadniczego, ten z utworów powieściowych czerpie tylko jakąś zabawę, jakieś ukołysanie myśli, ten nie jest w stanie ich należycie ocenić, a tym mniej korzyść w nich znaleźć; ten w powieści szuka wyłącznie fikcji, a pomija myśl przewodnią, do której wykazania fikcja jest tylko środkiem


Otóż to Pani Jadwigo! Tymczasem najlepsze klasyki nie mogą doczekać się wznowienia. Na półkach najpopularnieszych sieciowych księgarni pojawia sie coraz więcej literatury, która zniechęca czytelnika do samego czytania. 


Nigdy nie podejrzewałam, że docenię PRL za wysoki poziom wydawanych książek. Wtedy na nasz rynek trafiały wyłącznie tytuły na wysokim poziomie, zasługujące na miano literatury. Dziś książka stała się zwykłym produktem, który leży między warzywami a ofertą specjalną popularnych dyskontów.


Remedium na ten stan stanowi czytanie książek „niszowych” i szukanie ich w małych kameralnych księgarniach bądź antykwariatach. Książki niszowe zasadniczo wymagają większego wysiłku w obcowaniu z nimi i przyswojeniu zawartych w nich treści. Są to pozycje zwykle mało medialne, ich nakłady są często niskie, wydawnictwa, które trudnią się ich popularyzowaniem są najczęściej małe, a wydawane książki nie do odnalezienia w gąszczach książkowych sieciówek. Warto szukać i wyrabiać w sobie literacki gust, rozsmakowując się w książkach, które są wobec nas wymagające, prawda Pani Jadwigo?


Jadwiga Zamoyska: „W rzeczy samej, czytanie powieści o tyle tylko usprawiedliwić się daje, o ile uważać je można za prawdziwe arcydzieła pomysłu i wykonania. Są rzeczy do życia niezbędne: gdy niepodobna dostarczyć ich sobie w najlepszym gatunku, trzeba poprzestać na miernym. Ale sztuki piękne, poezja, utwory powieściowe nie należą do tych niezbędnych potrzeb życia i jedynie doskonałość ich może dla nich stanowić powód do bytu. Jeżeli tej doskonałości nie posiadają, to są po prostu szkodą w życiu tego, kto im czas i uwagę poświęca. Zaprzątają czas i myśli, które lepiej należałoby użytkować; częstokroć kalają wyobraźnię i smak psują, sąd paczą, dają fałszywe pojęcie o życiu i jego celu, wytwarzają niepokój serca, rozbudzają namiętności, a wreszcie przytępiają i obezwładniają umysł, który przywykając do bawienia się złudnymi obrazami, traci władzę do wszelkiej poważnej myśli i upodobania w prawdzie”


Bardzo Pani dziękuję za tę cenną rozmowę, liczę na to, że Czytelnicy bloga wezmą sobie Pani słowa do serca!


Do napisania posta posłużyłam się dziełkiem Jadwigi Zamoyskiej „O pracy” w wydaniu Wyd. Miles.

Nie ma prawdy poza prawdą ani światła poza światłem… Wspomnienia z młodości Jadwigi Zamoyskiej

maja 17, 2023

Nie ma prawdy poza prawdą ani światła poza światłem… Wspomnienia z młodości Jadwigi Zamoyskiej



„Oczy moje zawsze mniej więcej były w tym samym stanie; mało się mogłam zajmować czytaniem; a czasu na przeżuwanie własnych myśli, spostrzeżeń miałam aż nadto. Czasami tygodniami książki do ręki wziąć nie mogłam; czasami pozwalano mi pół godziny dwa razy na tydzień czytać. Nie mogąc się - jak należało - zajmować nauką, zwykle godzinami z moim Ojcem przesiadywałam w bibliotece, póki książki układał, tj. że chciał je układać i spisać, ale zwykle pierwszą lepszą otworzył, zajrzał, zaczytał się i póki tak jemu godziny płynęły, ja ze swej strony wpadałam w jaką książkę i już więcej nikt o nas nie słyszał przez cały dzień. Czasami mój Ojciec, nie odrywając oczu od własnej książki, pytał mnie, co czytam? „Les Confessions de Jean Jacques". ,,Nie czytaj tego!". Odkładam na bok trochę z żalem, bo mnie zaciekawiło. Po chwili powtarzało się to samo pytanie. Quinet - odpowiadam. „Nie czytaj tego, to błazen". Zdarzyło się, że tego samego dnia wzięłam się znowu do Micheleta, wysoko przed nami wychwalanego przez pana K., i znowu mi mój Ojciec czytać to zakazał. Ale innych dni nie pytał, a ja czytałam i czytałam. (…)



Zupełnie było dla mnie rzeczą obojętną, jak mi zakazano czytać tę lub ową książkę, bo wiedziałam, że obok sto dwadzieścia innych, równie zajmujących, ale ze wszystkich najbardziej lubiłam ekonomię polityczną. I tak, z jednej strony chciwą byłam prawd zasadniczych każdej nauki, a z drugiej strony, obalałam i zaciemniałam w sobie prawdę zasadniczą i podstawę wszelkiej ludzkiej wiedzy. Doszło do tego, że zupełnie sama nie wiem, czy i w co wierzyłam. Jakieś mnie szyderstwo ogarnęło i uczucie, że ostatecznie najlepiej, żeby każdy myślał, co chce, byle drugim nie narzucał swych zdań i nie dokuczał”


To jeden z niezwykle ciekawych fragmentów „Wspomnień” generałowej Zamoyskiej, wskazujący na wiele ciekawych aspektów jej życia we wczesnej młodości.



Generałowa uczyła się pod okiem swoich opiekunek-edukatorek. Miała problemy ze wzrokiem, więc bardziej niż na jej potrzeby edukacyjne, zważano na kwestie zdrowotne, zakazując młodej Jadwidze czytania. O jakże komiczne było to, że zamykała się z ojcem w bibliotece i tam już jej nikt nie pilnował. Zatem mogła czytać cały dzień  🙈 Swoją drogą relacja o ojcem musiała być niezwykle ciekawa, głód wiedzy ukrytej w książkach Jadwiga odziedziczyła zapewne po Tytusie. Ciekawa jestem, czy jej ojciec porostu pochłonięty lekturą zapominał o zakazie czytania, czy zakaz był dla niego jakąś mało znaczącą błazenadą, którą można zignorować. Sposób porządkowania biblioteki przez Tytusa jest mi niezwykle bliski - tak można układać książki w nieskończoność, też nie potrafię chwycić książki i do niej nie zajrzeć, a jak już zajrzę, to ją choć trochę „podczytać” 😄


Zaintrygowało mnie, że teksty, które czytywała Jadwiga, skoncentrowane na gałęziach wiedzy, nie kształtowały jej życiowej postawy: rzeźbiły umysł, nie wpływając jednocześnie pozytywnie na duszę, były prawdopodobnie zupełnie niedostosowane do jej wieku - cóż zrobić, skoro nauka dostosowana do jej potrzeb edukacyjnych była jej „zakazywania”, dziecko znalazło coś „zamiast” - coś niezwykle ciekawego, niemniej jeśli nie były opatrzone komentarzem Tytusa, mogły siać zament w młodej głowie. Jadwiga czytała dzieła francuskich historyków: Michelet, Quinet i Lavisse dali Francji monumentalne dzieła historyczne i utrwalali w świadomości narodu podstawowe założenia przyświecające francuskiej myśli republikańskiej na czele z ideą suwerenności ludu - czyli pisarze na usługach rewolucji francuskiej, których jak widać Tytus szybko zakazuje czytać: nie czytaj, odłóż, to błazen, etc. Sporo wyciągnąć można z tego fragmentu politycznych i i ideologicznych kwestii. Absolutną wisienką na torcie jawi się szyderstwo - tak nazywa Jadwiga najpopularniejszą myśl XXI wieku - by każdy myślał jak chce, byleby drugim nie narzucał swojego zdania i nie dokuczał - czyli niech każdy ma sobie „swoją prawdę”, jakby prawda była czymś indywidualnym, zależnym od poziomu wiedzy, ukwiecona emocjami osoby, daną prawdę reprezentuje. Jadwiga jako dziecko dochodzi prędko do wniosku, że to absolutne szyderstwo. Tymczasem człowiek w XXI wieku, bierze je za życiowe motto przewodnie i produkuje jakieś „swoje prawdy” na usługach dobrego samopoczucia. Jadwiga szybko się otrząsa i często robi rachunek sumienia… ale o tym napiszę w kolejnym środowym poście :) #środyzzamoyską 




O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej

maja 03, 2023

O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej




Maj to miesiąc Maryjny i niezwykle kojarzy się przez to z macierzyństwem. Właśnie dlatego chciałabym zwrócić dziś uwagę na aspekt wychowania w życiu samej Jadwigi Zamoyskiej, przytaczając fragment jej „Wspomnień”:

„Myślą niektórzy, że wychowanie polega na tym, co się wprost do dzieci mówi i na tym, czego ich się uczy. Bynajmniej – na wychowanie dzieci składają się okoliczności wśród których one żyją, wszystko co słyszą, a szczególnie co widzą. Dzieci o wiele więcej chwytają wzrokiem niż słuchem, a jeśli to co słyszą także niepomiernie na nich wpływa, to jednak o wiele większą zwracają uwagę na to, co się mówi przed nimi, niż na to, co się mówi do nich”



Przykładem bowiem kształtujemy kolejne pokolenie - pod warunkiem, że odkleimy je od smartfona ;) i dobry przykład dotrze do młodego człowieka - niemniej wychowanie jest największą sztuką w życiu rodzica i zasadniczo zadanie to powierzone zostało matce i ojcu bez specjalnego doświadczenia. O ileż łatwiej by nam było, gdybyśmy we własne rodzicielstwo wchodzili już z bagażem doświadczeń! Co więcej, efekt starań nierzadko obserwujemy dopiero po wielu latach starań.

„Na nasze wychowanie zebrały się wpływy pierwszorzędne. Mój Ojciec, moja Matka i Panna Birt. Usposobienia ich różniły się najzupełniej, ale z niektórych względów jeden i ten sam wpływ na nas wywierali. Nie pamiętam, ażebym kiedykolwiek między nimi widziała którego bezczynnym, tj. próżnującym. 



Próżniactwa znieść nie mogli ani dla siebie, ani wkoło siebie. 



👨‍🦳 Mój Ojciec wprawdzie siedział czasami bez pozornego zajęcia przez długie chwile tak zamyślony, że nic nie widział i nie słyszał, co się wkoło niego działo, ale myśmy dobrze wiedzieli, że nie próżnuje, że całym umysłem pracuje. Zwykle te długie chwile zamyślenia kończyły się na tym, że kazał sobie przynieść papier i pióra, i dyktował jakiś memoriał do rządu w jakiejś ważnej sprawie, albo jakiś artykuł do dziennika, albo list jaki ważny, albo też kazał sobie przynieść cyrkle, linie itd. i brał się do rysowania jakiegoś planu.


Dość, że mieliśmy najsilniejsze przeświadczenie, że myśl jest pracą, która niezwłocznie przynosi owoce. Co więcej, widzieliśmy, że te myśli są zawsze zwrócone ku pożytkowi Kraju.




👩🏼‍🦳 Moja Matka, także bez pozornego zajęcia, zwykła była długie chwile przepędzać na modlitwie i nie przyszło nam na myśl, ażeby to było próżnowaniem; wiedziałyśmy, że w tej modlitwie czerpie niezrównaną łagodność, jednostajność dobroci, miłosierdzia i to swobodne panowanie nad sobą, którym wszystkich dziwiła i budowała. Stąd pochodziła także jej niezależność od wszystkich okoliczności i swoboda wobec najrozmaitszych przykrości i niedostatków. 


(…) W takich warunkach, jeżeli nas nie uczono według wymagań pedagogiki i chociaż nie odbywaliśmy ćwiczeń św. Ignacego, doszliśmy jednak do przekonania, że człowiek nie na to stworzony, ażeby sobie dogadzał i dla siebie żył, że musi wierzyć, kochać, służyć, pracować i żyć w nadziei, że jest stworzony dla służby Boga, kraju i społeczeństwa”


👩‍🏫Panna Birt wzniecała w dzieciach Działyńskich pragnienie nauki, do pracy i do kształcenia się na pożytecznych obrońców kraju, wykorzystując argumenty patriotyczne: „Gdyby mój kraj - mówiła do nas - był tak nieszczęśliwy jak wasz, to nie miałabym ani chwili wytchnienia, ażeby się nauczyć jemu służyć"„I- dodawała - cóż to Anglii szkodzi, czy ja dla niej pracuję lub niekiedy jest potężna i mnie nie potrzebuje, ale Polska was potrzebujewy w kraju waszym mieć będziecie znaczenie, a cóż wy zrobicie później, w jakiej pracy wytrzymacie, jeżeli teraz w niczym wytrwać nie możecie! Zaczęliście jaką robotę, trzeba ją skończyć; widzicie, że jest coś do uczynienia, zróbcie". Uprosiła moich rodziców, żeby nam dali grządki do uprawiania i we wszystkich wolnych chwilach z nami tam pracowała. Każde z nas miało także odpowiedzialność za jedną biedną rodzinę. Musieliśmy do tych rodzin chodzić, ratować, pielęgnować, a mianowicie pamiętać o nich, ale to cośmy dawali, to musieliśmy dawać ze swego, z pieniędzy zarobionych przez dobre prowadzenie i lekcje, albo z czegoś, cośmy sobie odmawiali”. A odmawiały sobie dzieci cukru i go potem sprzedawały, by pieniądze przekazać biednym.


Zostawię Wam jeszcze jeden ciekawy cytat ze Wspomnień Generałowej - cytat znad filiżanki czarnej kawy, bo takową pijał ojciec Zamoyskiej, Tytus Działyński: 


„Mawiał nam między innymi rzeczami, że rozmawiając z ludźmi, w ogóle, powinniśmy zawsze mieć na uwadze nie to, żeby drugich uczyć i nad nimi górować, ale żeby siebie uczyć, nabywając od każdego wiedzy i doświadczenia, jakich kto posiadać mógł. Zresztą sam nam tego bezwiednie dawał przykład, rozmawiając z mularzem, stolarzem, pachciarzem o tym, co do ich zajęć należało; a potem sam dochodził do tego, czemu to lub owo, w ten lub w ów sposób się robiło, według okolicy, pory roku, miejscowości, i swoje odkrycia nam opowiadał. Czasem, jakeśmy się skarżyli, że ktoś za długo u nas siedział albo że rozmowa jego nudna była, to nam mówił, że to nasza wina i że nie umiemy ludzi wyciągać na rozmowy o tym, co oni najlepiej umieją i co ich najbardziej zajmuje, bo w takim razie i rozmowa ich byłaby zajmująca” - absolutnie ujmujący fragment wspomnień Jadwigi, który można sprowadzić do starego powiedzenia, że mądry człowiek od każdego się czegoś nauczy! Tytus Działyński wciągał dzieci do konwersacji, nie mógł znieść, że dzieci słuchają i nie mają nic do powiedzenia: „Nie odpowiedzieć na pytanie i nie odpowiedzieć od razu, i jak należy - wobec mego Ojca było rzeczą niemożebną”, ćwiczył zatem Jadwigę od najmłodszych lat w sztuce konwersacji, a ta prosta nie jest, bo z jednej strony sztuką jest umieć wypowiedzieć się mądrze, a jeszcze większą sztuką wyciągnąć z rozmowy to, co nie zostało wypowiedziane. Hrabia Działyński często prosił żonę, żeby nie przeszkadzała dzieciom w wypowiedzi: „Daj się wygadać, niech powie co myśli”. Ojciec Jadwigi miał niesamowitą pamięć. Ciagle cytował łacińskich bądź francuskich klasyków, a gdy zorientował się, ze mówi o postaciach bądź wydarzeniach, z którymi dzieci nie były zapoznane, „oburzał się do najwyższego stopnia i mojej Matce dostawało się upomnienie, że nie czuwa dostatecznie nad naszą nauką”, można zatem pokusić się o wniosek, że ojciec Zamoyskiej angażował intelektualnie dzieci i bardzo zależało mu na ich edukacji, a Jadwiga wspomina, że często biegła do książek podczas takiej rozmowy, szukała odpowiedzi na zadawane przez ojca pytania i gdy tylko je znalazła, wracała do rozmowy, „by zadowolić tatusia” - tym samym współczesny argument o wewnątrzsterowalności pryska jak bańka mydlana, bo Jadwiga wiedzę czerpała dla siebie, ale motywacja, jak w większości przypadków zwykłych dzieci, leżała jak zawsze po stronie zaangażowanego rodzica i nauczyciela!


O czym rozmawiano w domu Działyńskich? „Wszystkie rozmowy przy stole miały za przedmiot jakieś kwestie narodowe, naukowospołeczne lub coś podobnego. O plotkach, nowinkach albo jakichkolwiek błahych przedmiotach nie było nigdy mowy. Każdy opowiadał, co czytał, co mu stąd przyszło na myśl, dość, że nawet rozmowa była o pracy i sposobach ulepszenia jej”, tak więc każda rozmowa niosła ze sobą wiele wartości, miała walory edukacyjne.


Jadwiga wspomina słowa Panny Birt, która często powtarzała angielskie powiedzenie, że „cokolwiek jest zrobić warto, warto jest zrobić dobrze, że każdy ma nieustannie dążyć do ulepszenia siebie i wszystkiego dokoła siebie, dla służenia społeczeństwu i krajowi” i że jakim będzie człowiek, takim będzie jego rodzina i cały kraj i trudno się z tymi słowami Panny Birt nie zgodzić, prawda?