Święta Monika - wielka opiekunka Matek Chrześcijańskich [recenzja]

maja 03, 2023

Święta Monika - wielka opiekunka Matek Chrześcijańskich [recenzja]


 Pierwotnie wspomnienie św. Moniki w Kościele katolickim obchodzono 4 maja w wigilię domniemanego nawrócenia św. Augustyna. W czasie reformy kalendarza w 1969 roku wspomnienie zostało przeniesione na dzień 27 sierpnia (wspomnienie św. Augustyna przeniesiono na 28 sierpnia). Korzystając z tego, że maj to miesiąc Maryjny i będę prezentowała tu wiele książek, dedykowanych chrześcijańskim matkom, chciałabym dziś zwrócić Wasza uwagę na macierzyństwo św. Moniki, o której opowiada jedna z najnowszych pozycji Wydawnictwa Gerardinum:


„Powiadają, że matka nie pociesza się nigdy po stracie dziecka. Ma coś w sercu, we wnętrznościach, że tak powiem, co się tam zrywa na zawsze; zostaje boleść, której się nawet nie śmie pocieszać. Cóż dopiero, jeżeli matka chrześcijanka widzi dziecko umierające w zbrodni i w bezbożności. Wyobraźcie sobie jedną z tych dusz, nie mogących patrzeć bez wzruszenia na krzyż lub na cymboryum, tak żywą jest w niej miłość i wiara; żeby matka taka widziała swoje rodzone dziecko, najlepszą cząstką swej duszy odłączające się na zawsze od Boga!





Nie, woła św. Augustyn, podobna rana zadana sercu mojej matki nie zgoiłaby się nigdy. A zresztą, dodaje ze zwykłą wymową, na co by się przydały nieustanne, a tak gorące modlitwy, które szukały Ciebie jedynie? Jakto? Bóg miłosierdzia miałby wzgardzić łzami wdowy czystej, wstrzemięźliwej, gorliwej. W jałmużnach, oddanej usłudze świętych, przystępującej co dnia do Stołu Pańskiego? I to jakiemi łzami! Nie temi, jakiemi się prosi o bogactwa, o rzeczy znikome, ale łzami świętemi, jakiemi błagała o duszę syna! Czy mógłby Bóg odtracić matkę gardząc najświętszem poruszeniem jej serca? Nie, to rzecz niemożliwa. Słyszałeś błagania matki mojej i miałeś ją wysłuchać według niewzruszonego prawa twojej miłości".



Św. Monika to niesamowita matka, matka walczącą o dusze własnego dziecka, wygrywająca tę duszę z objęć szatana przez modlitwę, post, jałmużnę i gorzkie łzy. Wkłada w to mnóstwo siły, zabiera Augustyna na kazania św. Ambrożego. Dla Augustyna te nauki nie przynoszą pożytku, bo chodzi jako krytyk, słucha godzinami św. Ambrożego, rozkoszuje się harmonią jego wymowy, ale zatrzymuje się na formie, bo duchowo zamknięty jest na głoszoną treść. Mimo wszystko słowa nie są odłączone od treści i zapadają Augustynowi w pamięci, zmieniają stopniowo jego umysł. Zaczyna do niego docierać prawda i siła głoszonych treści. To pierwsze promienie światła w jego duszy. Ta książka jest niesamowita! Z jednej strony mówi o świętej matce z drugiej pokazuje upadek duchowy jej syna, odbicie się od dna i niesamowity duchowy wzrost. Historia ta jest absolutnie fascynująca, dająca nadzieję, motywująca dla każdej matki w drobnych problemach i w sytuacjach beznadziejnych. Bardzo mi się spodobało, jak Augustyn rozumowo dochodzi do pewnych prawd, w które zwykły katolik po prostu wierzy. Co więcej dochodzi do ciekawego wniosku: 


„Augustyn słuchając Ambrożego nauczył się katolickiego sposobu szukania prawdy. Uderzyło go to, że Kościół wymagał, ażeby wierzono z poddaniem temu, co się nie daje pojąć dokładnie. Wszak przyznajemy, że są w naturze rzeczy absolutnie niezrozumiałe dla rozumu ludzkiego; trzeba je przyjąć, uznając, że rozum nasz jest ograniczony; i na tem zależy główny akt wiary. Augustyn przyznał, że sposób ten jest o wiele skromniejszy i szczerszy niż postępowanie heretyków.



Oni, powiada, mówią wiele o wolności rozumu, o oczywistości, o prawie badania wszystkiego. Nazywają łatwowiernymi i naiwnymi tych, którzy wierzą w to, czego nie rozumieją, i potem podają mnóstwo twierdzeń, na które braknie im dowodów, wymagając despotycznie, ażeby wierzono ich słowu. Augustyn rozumiał, że była w tym sprzeczność i pycha.


Postępowanie katolickie wydało mu się nietylko skromniejszym i szczerszym, ale, chociaż dumny i ufny w swe siły rozum jego, nie czuł pociągu do tej metody, doszedł jednak do tego, że uznawał ją za słuszną, a przynajmniej za cudownie zgodną z naturą ludzką”


Gdy Augustyn odkrył tę zasadę, zajął się jej badaniem, wyprowadzając z niej logiką swojego potężnego umysłu „całe snopy światła”. Cóż to jest za lektura!!!! Fascynująca pod wieloma względami! Przed oczami czytelnika buduje się niezwykły autorytet, który zostaje okrzyknięty Doktorem Kościoła: Divus Augustinus!


Św. Monika wyprosiła u Boga niezwykle łaski i dla swojego męża i dla syna. Jest patronką rodzin, pomaga w codziennych trudnościach. Jeśli boicie się o swoje dzieci, jeśli wasza rodzina się rozpada, bądź pojawił się kryzys małżeński - zwróćcie się z ufnością do św. Moniki, bo uratowała już nie jedną rodzinę. 




Gorąco polecam Wam lekturę od Wydawnictwa Gerardinum „Św. Monika wielka opiekunka matek chrześcijańskich”  oraz modlitewnik od Wydawnictwa Diecezjalnego i Drukarni w Sandomierzu ❤️


„Pan Bóg matkom powierzył kolebkę człowieka, a kolebka jest wszystkim”


„Naturalnie, jeżeli ojciec jest pospolitym człowiekiem, matka zajęta błahostkami, wycisną oni na duszy dziecka piętno własnej marności. Ale weźmijcie prawdziwą matkę, chrześcijankę gorącej wiary i wzniosłych uczuć, która wolałaby umrzeć niż obrazić Boga i własne sumienie, według energicznej dywizy naszych ojców: „Potius mori quam foedari" i pomyślcie jaką będzie dusza śpiąca w ciągu dziewięciu miesięcy w łonie uświęconem taką miłością, pobudzana do życia i cnoty od pierwszych lat życia przez matkę, pochyloną nad kolebką dziecięcia”


„Słowa prawdy przyjmujemy tylko od matki”

„Spotkania Jasnogórskie” [recenzja]

maja 03, 2023

„Spotkania Jasnogórskie” [recenzja]


5 listopada 1975 roku kard. Stefan Wyszyński poprosił pisarza Jana Dobraczyńskiego o stworzenie na okoliczność Jubileuszu 600-lecia przybycia Ikony Matki Bożej na Jasną Górę książki, która to „wniknie w przedziwne misterium trwania Pani Jasnogórskiej”. Tak powstało dwanaście szkiców spotkania z Maryją na Jasnej Górze - poczynając od Św. Jadwigi Królowej, kończąc na spotkaniu Prymasa Tysiąclecia i św. Jana Pawła II. 


Odkąd poznałam pióro Jana Dobraczyńskiego, polubiłam czytanie powieści, a ta książka całkowicie mnie pochłonęła, bo pokazuje, że Maryja jest Matką Polaków i Królową Polski od wieków, że Maryja wyprasza nam łaski u Chrystusa, który jest Panem historii, bo losy świata należą przecież do miłosiernego Boga, a nie do człowieka. Oczy Jasnogórskiej Pani śledzą losy Polaków z miłością i troską. Dwanaście rozdziałów książki Dobraczyńskiego jest spojrzeniem ważnych dla naszej historii postaci historycznych w oczy Matki Chrystusa. Każdy rozdział to odrębna historia, każda jest niezwykle przejmująca, autor często posługuje się retrospekcją i bogatymi dialogami, przez co zwiększa się dynamika wydarzeń, wzrasta zainteresowanie czytelnika przytaczaną historią, mimo, że ona sama jest mu dobrze znana. Trzymałam te książkę specjalnie na 3 maja, bo dziś Kościół katolicki w Polsce obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, nawiązując do ważnych wydarzeń z historii Polski: obrony Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r., ślubów króla Jana Kazimierza - powierzenia królestwa opiece Matki Bożej. Nazywamy Maryję „Królową Polski”, bo czujemy, że jest przy nas tak blisko, jak tylko blisko być może prawdziwa Matka. Ta niesamowita relacja Polaków i Maryi trwa od ponad 1000 lat. Na mapie świata raczej trudno o bardziej „maryjny” kraj niż Polska. W ciągu swojej historii nasz naród wielokrotnie zawierzany był Matce Bożej, a wśród Polaków panowało głębokie przekonanie o macierzyńskiej opiece Maryi.




Po tej lekturze czytelnik ma pragnienie pojechać na Jasną Górę i spojrzeć w oczy Maryi, żeby dopisać swój rozdział do tej książki - rozdział, w którym spotyka Maryję i jej się całkowicie zawierza. Jest to jedna z tych książek, którą trzeba przeczytać rodzinnie, razem z dziećmi, jest wspaniałym wsparciem w wychowaniu katolickim, w miłości do Boga i Ojczyzny.



Zostawię Wam fragment spotkania św. Jadwigi Andegaweńskiej z Jasnogórską Panią, zachęcając oczywiście do sięgnięcia po tę piękną polską książkę, do modlitwy w intencji naszej Ojczyzny i do zawierzania się Maryi: 


„Obraz wisiał nisko. Ludzie sami zawieszali na nim wota i całowali jego brzeg. Jadwiga na kolanach podsunęła się, wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła desek końcami palców. Brat Jakub zapewniał, że deski te stanowiły blat stołu zrobionego przez świętego Józefa dla swej Małżonki. Jeśli tak było, dłonie Maryi musiały ich wiele razy dotykać, zbierać z nich okruchy chleba, zmywać mokrą szmatką. Dotykając desek, miała uczucie, jakby dotknęła dłoni Matki Bożej. (…) 


-O Maryjo - szeptała - to On mnie do Ciebie przysłał. Przychodzę do Ciebie, jak Ty przyszłaś wtedy do Elżbiety i jak Elżbieta biegła wtedy do Ciebie. Wyruszyłaś w daleką drogę, by pomóc starej kobiecie. W zamian Ty sama otrzymałaś znak. Nie mam nikogo, więc przychodzę do Ciebie. Przynoszę Ci moją uległość. Nie chcę bronić swej radości, swego zadowolenia, swoich marzeń. Chce tego, czego On będzie ode mnie chciał. Wszystkiego, czego zażąda... Tylko Ty musisz mnie nauczyć uległości...


Wąskie oczy patrzyły na nią spomiędzy wieńca wotów. Zdawało się Jadwidze, że malują się w nich wielki spokój i wielka miłość. Niczego nie odwoływały. Od niczego nie uwalniały. Pokazywały jedynie coś, co było dalej i głębiej. Dla nich nie liczyły się dni i lata- ale całe stulecia. Jadwiga, patrząc w te oczy, widziała także sprawyktóre rodził przyjęty ufnie ból...


Czy myślisz, dziecko - mówiły oczy - że i Ja nie przeczuwałam Jego odejścia? Jego męki, Jego śmierci? Że i we mnie nie budził się bunt? Że nie chciałam bronić Jego - a tym samym swego spokoju, swojej radości? Ale to On, mój Syn, moje Dziecko, uczył mnie, że tylko wtedy, gdy dodajemy naszą krew do Jego krwi, rodzi się z tego połączenia rzecz wielka, wieczna. Twój czas może ci się wydawać długi i twój krzyż zbyt bolesny. Odwagi, moje dziecko. Gdy twój ból sięgnie dna, wtedy wiedz: On ci pozwala dotykać swego krzyża... Nie lękaj się. To, co dziś wydaje się nie do podźwignięcia dla twoich ludzkich ramion, wtedy poniesiecie oboje...”


Św. Stanisław Papczyński w rozmowie z Janem III Sobieskim: 


„Ludzie zawsze w Niepokalaną Czystość Maryi wierzyli. I Kościół pozwalał modlić się do Niepokalanej, obchodzić Jej święto. Prawdy wiary dojrzewają jak jabłka na drzewie. W swoim czasie wyrasta kwiat i w swoim czasie dojrzewa owoc. Widać jeszcze nie przyszła pora, aby ta prawda stała się aż tak bardzo potrzebna i dlatego potwierdzona nieomylną nauką Kościoła. Ale przekonanie żyje wśród tych, którzy kochają Maryję. Przyjdzie dzień, że zostanie wypowiedziane głośno i kto wie, czy nie wypowiedzą jej usta dziecka takiego jak te, które powiewały nam rączkami? Gdy serca dorosłych kamienieją, wołają dzieci...”


 


„O naśladowaniu Najświętszej Maryi Panny”

kwietnia 30, 2023

„O naśladowaniu Najświętszej Maryi Panny”





 „Chcąc we wszystkiem naśladować Maryję, wyobraź sobie jak Ona postępowała przy tej okoliczności. Jaka przezorność w słowach, jaka skromność w spojrzeniach!


Mądrość w Jej postępowaniu uczy cię przystojności i skromności, którą należy zachować nawet pośród rozrywek uczciwych i niewinnych.”


Zapewne nie jest łatwo być jak Maryja. Niemniej jakiegoś wzoru trzeba się w życiu trzymać i choć nie zawsze nam wyjdzie, by postąpić dokładnie tak jak Ona by postąpiła, to im częściej będziemy w myślach powracać do wskazówek zawartych w tejże niewielkiej książeczce, tym większe postępy w użyciu duchowym będziemy robić. Jesteśmy niedoskonali. Bóg o tym wie: „Smucić się z powodu swojej niedoskonałości, jest to pychą ukrytą. Tyś jest słaby, Bóg zna twoją słabość, człowiekiem jesteś, a nie aniołem”. Kiedy więc przestaniemy grzeszyć? „Synu! gdy będziesz w niebie i w towarzystwie Świętych, wtenczas dopiero cieszyć się będziesz tą pewnością że już nie będziesz mógł z grzeszyć”. Co zrobić, gdy przydarzy się nam upadek? Przeprosić Boga i wciąż sie starać, wciąż na nowo próbować, być jak Maryja! W książce znajdziecie wiele przymiotów Matki Bożej. Na pewno traficie na fragmenty, które Was zaintrygują, zaszokują, z którymi się nie zgodzicie, tylko po to, by po dłuższym rozmyślaniu, przyznać rację autorowi. Moim ulubionym fragmentem jest cytat: „Trzeba miłować samotność, chcąc się pokazać bezpiecznie przed ludźmi. W samotności uczymy się, jak mówić powinniśmy wśród świata”. Te słowa niosą w sobie tyle treści, że mogłaby powstać na ten temat książka. Zostawię Wam kilka fragmentów, które sobie wynotowałam podczas lektury, by i w Was zostawiły swój ślad. Zachęcam jednocześnie by sięgnąć po dziełko „O naśladowaniu Najświętszej Maryi Panny” z 1868 roku, autorstwa ks. D`Herouville`a. Autor bada tajemnice życia Maryi od Niepokalanego Poczęcia aż do chwalebnego Jej Wniebowzięcia; rozważa Jej postępowanie i uczucia, czerpie rozmaite nauki z Jej przykładu, stosując je do życia wszelkich stanów i zachęca tym samym wiernych czytelników do ćwiczenia się w cnotach. Dziełko „O naśladowaniu Najświętszej Maryi Panny” napisane zostało na wzór słynnej książki „O naśladowaniu Jezusa Chrystusa”. Warto się zapoznać z tą niewielką książeczką 🩵



📖„Duch wiary i religii uszlachetnia wszystko, osładza i uświątobliwia wszystko. Co się czyni w tym duchu, jest uczynkiem Bogu miłym i wedle Jego wyroku nagrody godnym”



📖„Można zostać wielkim świętym, trudniąc się tylko zwyczajnemi uczynkami, lecz je czyniąc nie według pospolitego zwyczaju. Wiekszą część ludzi zatrudnia się sprawami, które czynić musi; czynić je zaś z rozkazu Boga i w zamiarze podobania się Jemu, o tym bynajmniej ludzie nie myślą. Ty zaś, synu, mawiaj Bogu podczas pracy, iż największe masz upodobanie spełniać wolę Jego, a dla podobania się Jemu, nie umniejszyłbyś swej pilności, chociażby twoja praca była i trudniejszą”



📖„Ofiaruj Mu twoją pracę w połączeniu ze wszystkiemi pracami, jakie ponosił Pan Jezus dla zbawienia twego. Gdy się udaje twoja praca, wychwalaj nadającego powodzenie szczęśliwe; a gdy się nie udaje, przyjmij umartwienie od Boga dopuszczone dla doświadczenia cierpliwości twojej”




„Tarsycjuszek” czyli przepiękny Mszalik dla dzieci!

kwietnia 30, 2023

„Tarsycjuszek” czyli przepiękny Mszalik dla dzieci!




Od kilku dni w naszym domu gości „Tarsycjuszek” od Wydawnictwa Debogora. Wspaniały Mszalik, który synek zabierze dziś na Mszę Św. Najpierw słowem wstępu chciałabym Wam opowiedzieć, kim był Tarsycjuszek! Jestem to winna temu wspaniałemu chłopcu i Wam drodzy Rodzice, którym sam Bóg powierzył na wychowanie Wasze pociechy. Tego wspaniałego chłopca znam z książki Zofii Eltz od Wydawnictwo Na Jej Głowie:  „U stóp ołtarza klęczał ministrant. Papież znał go dobrze. Mały, może dziesięcioletni człowieczek nazywał się Tarcyzjusz, oczy miał czarne jak smoła i kędzierzawą główkę. Był pastuszkiem, a zarazem najzręczniejszym i najśmielszym wspinaczem z całej wsi. Jakże lśniły jego białe zęby, gdy się śmiał z całego serca! Ale w kościele umiał klęczeć przed ołtarzem jak posąg. Do Najświętszej Ofiary służył z większym przejęciem i powagą od innych. A gdy przystępował do Komunii Świętej, oczy jego błyszczały jak gwiazdy. Papież miał z niego prawdziwą pociechę.


Czyżby jemu powierzyć wzniosłą misję? - Pójdź tu, Tarcyzjuszu - rozkazał namiestnik

Chrystusa.

Zdumiony malec usłuchał szybko i ukląkł u stóp starca.

Czy potrafiłbyś dla Zbawiciela naszego słuchać, milczeć, śpieszyć, znieść wszystko, może nawet śmierć? zapytał papież poważnie. Chłopak spojrzał radośnie w górę.


- Sądzę, że tak, Ojcze Święty, bo kocham Dzieciątko Boże więcej niż wszystko inne na świecie” fragment „Godziny Anielskiej - opowiadań o świętych”


Tarsycjuszek wolał zginąć z rąk wrogiego chrześcijanom i rozszalałego tłumu mieszkańców Rzymu, niż oddać niesiony pod płaszczem Najświętszy Sakrament. 




Dziś Tarsycjuszek jak najcenniejszy skarb przenosi pod swym płaszczem tajemnice Najświętszej Ofiary. Ma je przekazać Waszym Dzieciom! Mszalik ilustrowany wydany przez Wydawnictwo Dębogóra adresowany jest do dzieci w wieku 4-7 lat, uczęszczających na Msze Święte w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Nie ukrywam, że najpierw sama odkryłam tę Mszę Świętą i poczułam się, jakbym odnalazła biologicznych rodziców. Potrzebowałam chwili, by zabrać na tę Mszę moje dzieci, dziś żałuję każdej straconej możliwości. Z tym Mszalikiem cała Msza Święta stanie się dla Waszych Dzieci mniej tajemnicza. Warto poświecić w domu czas na przeczytanie tej krótkiej książeczki, żeby dziecko podczas Mszy Świętej mogło odnaleźć te same fragmenty. Jest to zdecydowanie najlepsza książeczka, wyjaśniająca dziecku, czym jest Msza Święta, nie sprowadza jej do uczty, pokazuje Chrystusa, jest taka prawdziwa. To słowo najlepiej ją oddaje: prawdziwa! Z tym Mszalikiem niewidzialny świat staje się widzialny. Jestem przekonana, że będzie pomocny również dla wielu dorosłych, którzy nigdy nie uczestniczyli w Mszy Świętej w dawnym rycie rzymskim. Książeczka zachwyca grafiką. Opisy są zwięzłe, odnoszą się bezpośrednio do ilustracji. Książeczkę polecam absolutnie wszystkim katolikom!


AMDG +





„Matka według Serca Bożego” [recenzja]

kwietnia 29, 2023

„Matka według Serca Bożego” [recenzja]


 „Kobieta jest zazwyczaj przyczyną szczęścia lub nieszczęścia rodziny, ona to jest narzędziem, dźwignią jej moralności lub zepsucia. Częstokroć cała rodzina jest taka, jaką ją ona ukształtowała, jest zwierciadłem jej zalet i przywar, jej cnót i występków” to cytat, pochodzący z książki ks. Jana Berthiera „Matka według Serca Bożego”, wydanej przez Wydawnictwo Świętej Tradycji Gerardinum.


Książka-skarb! Dziś większość pozycji dotyczy wskazówek, czy też porad, jak wychować dzieci (najlepiej bez stresu, bez kar, bez nagród… w konsekwencji często… bez Boga). Ta książka zmienia nieco współczesną optykę: chcesz wychować dziecko? Najpierw wychowaj w sobie matkę! Książka skupia się zatem na obowiązkach macierzyńskich kobiety. „Człowiek moralnie i fizycznie jest takim, jakim go ukształtowała niewiasta”. Widzimy jak ważny, wręcz zbawienny wpływ na człowieka ma matka. Tematem książki jest miłość macierzyńska i opieka matki nad ciałem i duszą dziecka, oczywiście więcej uwagi poświecono opiece nad duszą. Znajdziemy tu liczne przykłady kobiet, które uświęciły się w macierzyństwie, fragmenty pism Ojców Kościoła, cytaty z Pisma Świetego. 


Jaka powinna być miłość macierzyńska?


„A więc miłość powinna być czułą lecz nie słabą, stanowczą lecz nie twardą; strzedz się niesłusznych i wstrętnych preferencji, a tem bardziej oznak nienawiści i pogardy. Serce matki powinno być jednakowem dla wszystkich dzieci i równo się wszystkim oddawać. Dzielne i stałe nie cofa się przed żadnym trudem i nie lęka się żadnej ofiary, nawet niewdzięczność nie jest w stanie miłości jego zrazić i osłabić. Lecz przede wszystkiem miłość matki powinna być chrześcijańską, to jest kierowaną przez prawo Boże i przez wskazówki Ewangelji św.”


Wiele tematów poruszonych w książce pokazuje nam jak kształtowało się macierzyństwo przez wieki. Poruszony jest temat poszukiwania mamki do wykarmienia potomstwa, pomocy w wyborze stanu, czy zawodu, podjęcia decyzji o życiu w mieście bądź na wsi. Wbrew pozorom te fragmenty wcale nie są tylko „historyczne”, można znaleźć w nich wiele analogii względem pomocy dziecku w odnalezieniu jego talentów i w dobrych ich wykorzystaniu, odpowiadaniu na Boże powołanie również współcześnie. 

Starania o dobro duszy to zdecydowanie mój ulubiony rozdział, bo nie ma nic cenniejszego nad duszę: „świat cały i wszystkie jego skarby nie dorównują jej wartości” pisze św. Jan Chryzostom. 


„Jeśli Święci mieli tyle poświęcenia dla dusz obcych, jak gorliwie powinna matka dbać o dobro dusz własnych dzieci! Przemijająca piękność lic waszego syna lub córki obudza tyle czułości w sercach waszych i nie żałujecie trudów i poświęcenia, gdy chodzi o utrzymanie ich życia, które wam zawdzięczają; ileż zapału powinnyście oddawać sprawie ich dusz, których doskonałość wiara wam objawia. Jak usilnie powinnyście dbać o to, aby nic nie przyciemniło ich nadprzyrodzonego piękna i nie zniekształciło obrazu Boga w nich się objawiającego! Nie powinnyście się cofać przed niczem, gdy chodzi o uratowanie ich od wiecznej zguby, gdy przez grzech na nią się narażają”


Cały rozdział poświecono współdziałaniu ojca  w wychowaniu dziecka. Gdyby ktoś myślał, że tylko od matki zależy wychowanie dziecka, to autor przypomina, że „obowiązki ojca wobec dziecka są te same co i matki. W równej mierze z matką powinien posiadać umiejętność wychowania i tak jak ona ma dokładać wszelkich starań do pielęgnowania duszy i serca tych, które mu zawdzięczają życie. Jeśli w tej książce zwracamy się głównie do niewiast, to dlatego, że najlepszym sposobem przypomnienia mu tego obowiązku będzie pouczenie o nim matki” :)


Nie poprzestając na własnym poczuciu ważności dobrego wychowania, my kobiety musimy wszczepiać to poczucie w męża! Czyli poniekąd wychować ojca swoich dzieci ;)


„Miłość jaką żywisz dla niego, pobudzi Cię do tego, byś sobie zaskarbiła jego współpracę w tem wielkiem dziele; gdyż jeśli w niem nie będzie brał udziału, nie wypełni swego najważniejszego obowiązku, ściągnie na siebie niełaskę Boga i zarazem zadanie twoje uczyni trudnem albo niemożliwem”.


Poruszony jest tez temat opiekunek, guwernantek, posyłania do szkoły, w której się nie mówi o Bogu, edukacji, wykształcenia religijnego i jego konieczności etc. Bardzo ciekawy rozdział, również odczytywany historycznie może prowadzić do wielu ciekawych wniosków i odkryć wiele analogii i dzisiejszym systemie edukacji.  


Cały rozdział poświęcony jest nauce katechizmu, obowiązkowi przyzwyczajenia dziecka do cnoty i bojaźni Bożej, wszak „Bojaźń Boża jest początkiem mądrości” 


„Nie tak rozumują w dzisiejszych czasach obojętni dla spraw Bożych rodzice. Poświęcają wprawdzie dzieciom wiele starania, chronią je przed złem, które świat nawet umie potępić, lecz nie mówią im nigdy o uszanowaniu, które należy się od nich Bogu i prawu Jego. Szaleńcy! Budują na piasku, podkopują własny autorytet, dla którego uszanowanie jedynie bojaźń Boża może w dzieciach wyrobić, i dzieci swe pozbawiają broni przeciw szturmom szatana, świata ciała. Biada! wołał biskup Orleanu, biada wychowaniu, któremu imię Boże nie przewodzi, lub bywa bardzo rzadko wspominane!" Biada matkom, które nie umieją natchnąć dzieci do bojaźni Bożej:  przygotowują sobie one gorzki kielich boleści i goryczy”


Znajdziemy tu opis końca świata, opis piekła i przestrogę, by nie wykorzystywać tych informacji do straszenia dziecka z byle powodu, ale do wyrobienia w dziecku wstrętu do grzechu śmiertelnego. 


Przeczytamy o miłości Bożej, o miłości Chrystusowej (przepiękne dwa rozdziały) oraz o duchu świata: „Miłość Boża i duch Chrystusowy nie mogą zamieszkać w sercu, w którem panuje duch i miłość świata; wszystko, co otacza dzieci i skłonności ich wrodzone sprzysięgają się na to, by je zwrócić do miłości tego przewrotnego świata, który jest odwiecznym wrogiem Chrystusa”.


Dziełko to obejmuje mnóstwo tematów związanych z duchowością dziecka i z tym, co może na tę duchowość wpłynąć. Jest tez rozdział poświęcony książkom: 


„Złe książki są jedną z najpotężniejszych broni, używanych przez szatana na zgubę młodzieży. Cały potok wydawnictw niemoralnych lub bezbożnych rozlewa się codziennie po wielkich miastach i ogarnia już najmniejsze wioski. Pod nazwą powieści, feljetonu, piosenki, gazety kryją się najgroźniejsze sidła nastawione na wiarę i cnotę. Niewiasta chrześcijańska nie powinna przyjmować czy to dla siebie czy to dla dziecka do domu żadnego dziennika, feljetonu, ani wogóle wydawnictwa, napadającego na religję i moralność i trzymać w bibliotece swej żadnej książki, żadnego pisma, których przeczytanie mogłoby stanowić niebezpieczeństwo dla dzieci. Jeśli zaniedba tego środka ostrożności chrześcijańskiej, może w chwili, gdy się tego najmniej spodziewa, które z dzieci lub ktoś ze służby odkryć książkę, o której myślała, że jest dobrze ukrytą lub gazetę i wychyli do dna całą czarę trucizny, jaką zawiera owe pismo skreślone zatrutem piórem” to niezwykle ważny fragment, który dotyczy komponowania naszych biblioteczek i wspierania tym samym wydawnictw. W Internecie znajdziecie strony, na których są listy współczesnych autorów, którzy wspierają społeczność, która promuje ideologie gender. Zasadniczo niewiele wartościowych nowości z wydawnictw stricte niekatolickich może trafić na półki dziecięcej biblioteczki, a i na te katolickie warto uważać. 


Na rodzicach spoczywa zadanie niezwykle ważne: wychowanie ich dzieci w Bogu, z Bogiem i dla Boga. Ta książka, mimo, że napisana została w 1928 roku, to w swych przesłaniach nie straciła na aktualności. Bardzo ją lubię i cieszę się, że trafiła do mnie w przededniu miesiąca poświęconego Maryi, która jest wzorem dla każdej ziemskiej matki. 


By wytrwać i spełnić należycie swoje obowiązki stanu trzeba się o to modlić, najlepiej wspólnie, całą rodziną: „rodzina tworzy całość, społeczeństwo domowe, złączone najściślejszemi więzami i Bóg jest jego Ojcem i Panem. To społeczeństwo potrzebuje łaski i pomocy nieba dla duszy i ciała każdego ze swych członków, od niego zaś należy się Bogu dziękczynienie za łaski już otrzymane. Słusznem więc jest, by uznawało prawo Boże nad sobą, oddawało Bogu, co jest Boskiego, wyrażało Mu wdzięczność i prosiło o nowe dary. Wspólna modlitwa w rodzinie czyni zadość tym wszystkim obowiązkom”


Książkę oczywiście gorąco polecam!