Jadwiga Zamoyska o wewnętrznej potrzebie piękna

kwietnia 20, 2023

Jadwiga Zamoyska o wewnętrznej potrzebie piękna



„Ludzie stworzeni na podobieństwo Boże i stworzeni dla nieba mają wrodzoną potrzebę piękna i jeżeli te zarodki, które Bóg złożył wraz z życiem w człowieku, nie zostaną rozwinięte, to wszelkie najwyższe nawet wykształcenie  nie jest jeszcze zupełnym”

Potrzeba piękna istnieje w każdym z nas. Już dziecko potrafi stwierdzić, czy coś jest ładne czy brzydkie, uśmiecha się, gdy widzi uśmiech, płacze, gdy widzi twarz z wymalowanym na niej grymasem złości. Poczucie piękna zmienia się jednak wraz z otoczeniem, ocena piękna warunkowana jest wzorcami, z którymi człowiek na codzień żyje i się wśród nich wychowuje. Może zatem zaspokojenia potrzeby piękna szukać w arcydziełach geniuszów, a może go szukać w źródłach ludzkiego zepsucia. „O ile ludzie mają poczucie i żądzę piękna, o ile rozumieją, że ono polega na odwiecznej prawdzie, na odwiecznych zasadach, które znać i szanować należy, o tyle w ich dziełach a i w życiu napotyka się to prawdziwe piękno, oparte na równowadze, harmonii, celowości i ładzie”. Zamoyska sugeruje dalej, że kształcąc dobry smak i utrzymując go w pewnych ryzach, skutecznie kształtujemy zdrowy rozsądek. Dobrego smaku oraz rozsądku opartego na rozumie i duchowości potrzeba w naszym społeczeństwie. Niewybredne, często wulgarne żarty o dzieciach i matkach budzą dziś coraz mniejszą odrazę, a zyskują poklask i radość. Wystarczy pod słowo „dziecko” podstawić słowo „Żyd”, a już powszechnie widać, że to co miało być „żarcikiem” przestaje bawić. Brakuje nam wyrobionego poczucia piękna i dobrego smaku. Wulgaryzmy w literaturze, zaprzeczanie godności ludzkiej już na poziomie strony tytułowej, zrównanie grzechu z cnotą w treści powieści… 

„Nie ma lepszego sposobu ustrzeżenia się tego, co złe, co szpetne, co marne, jak rozniecanie w sobie wokoło siebie upodobania do tego, co wzniosłe, czyste, szlachetne, prawdziwie piękne. Rzecz to niemożebna, ażeby umysł kształcony na Homerze, Wirgiliuszu, Dantem, Szekspirze, Skardze, Mickiewiczu, Krasińskim, mógł z upodobaniem się zanurzać w otchłaniach ludzkiego zepsucia i swobodnie oddychać wśród ich zatrutych wyziewów. 

 To samo powiedzieć można o malowidłach, rysunkach, rzeźbach: ażeby umysł ustrzec od tego, co by mu szkodzić i spaczyć go mogło, trzeba smak i sąd wyrabiać sobie na tym, co z treści i kształtu najlepsze i najpiękniejsze”.

Cytowane fragmenty pochodzą z książki Jadwigi Zamoyskiej „O pracy”, rozdział: „O pracy umysłowej” 🤎



 

Zapiski z rekolekcji Jadwigi Zamoyskiej o miłosierdziu

kwietnia 20, 2023

Zapiski z rekolekcji Jadwigi Zamoyskiej o miłosierdziu

W przededniu Święta Miłosierdzia Bożego pragnę zostawić Wam fragment „Zapisków z rekolekcji” Jadwigi Zamoyskiej właśnie o Miłosierdziu Bożym. Podstawową lekturą Zamoyskiej od jej wczesnej młodości było Pismo Święte. Nazywano ją „kobietą biblijną”, tłumaczyła to tym, że zawsze bardzo lubiła Księgę Mądrości Salomona. Czytała Pismo Święte w języku łacińskim, francuskim i polskim, w jej zapiskach znajdujemy fragmenty wynotowane z Wulgaty. Przytoczony przekład w poście pochodzi z Biblii Wujka.

MISERICORDIA EIUS A PROGENIE IN PROGENIES TIMENTRIBUS

„Swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją” (Łk 1,50)



„Być miłosierną i otrzymać miłosierdzie. Jedno od drugiego nierozdzielne. Wołać miłosierdzia, bo o to jedno sprawiedliwie prosić mogę. Być miłosierną dla drugich, bo tego jednego wszyscy sprawiedliwie ode mnie domagać się mogą. Nie sądzić, ażeby nie być sądzoną. Tłumaczyć drugich, jakbym pragnęła być tłumaczoną. Czynić dla drugich, co bym pragnęła, ażeby dla mnie czyniono. Oto usposobienie, z jakim pragnę wrócić do Zakopanego. Chętnie, ale oględnie słuchać, wolno odpowiadać, we wszystko wejrzeć. Mieć serce macierzyńskie, a nie oficjalne. O tym, mój Boże, pragnę rozmyślać dzisiaj w drodze do Krakowa, bo tu, przed wyjazdem, nie mam już czasu”

19 maja 1893 r.


Być miłosierną i otrzymać miłosierdzie ❤️



 

Tytus Działyński i jego bibliofilska pasja!

kwietnia 20, 2023

Tytus Działyński i jego bibliofilska pasja!

 


Dziś mianowicie przypada 162 rocznica śmierci ojca Jadwigi Zamoyskiej, Tytusa Działyńskiego. 

Dlatego chciałabym się skupić na jednym, niezwykle istotnym aspekcie zainteresowań Tytusa Działyńskiego, którego fascynowały książki! 


Była to niekwestionowana pasja jego życia. Jako młody mężczyzna odziedziczył po dziadku Augustynie i po ojcu rodzinną bibliotekę. Miał pragnienie stworzenia zbioru przeznaczonego do użytku rodaków. Jeszcze podczas studiów nawiązał kontakty z bibliofilami - np. z samym Józefem Maksymilianem z Ossolińskim, którego idea, by zostawić po sobie bibliotekę swojemu narodowi, przyświecała również Tytusowi. 


Zaczął zatem sam gromadzić swój księgozbiór i wtedy powstała koncepcja Bibliothecare Patriae, czyli koncepcja biblioteki ojczystej: „Nabywszy zbiory rękopisów […] w domowym zaciszu sądzę drzewka i zajmuję się wydawaniem niektórych pamiątek narodowych wedle zdrowia, czasu i sił, jakie Pan Bóg udzielić raczy”.


Od początku zainteresowania twórcy kórnickiego księgozbioru były wyraźnie sprofilowane: interesowały go przede wszystkim zabytki piśmiennictwa polskiego, a jego konikiem był wiek XVI: „Wszystkie dzieła polskie z XV wieku bardzo mię interesują, czy to treści historycznejpoetycznejprzyrodniczej, czyli też teologicznej". Działyński doceniał druki obcojęzyczne, zwłaszcza, jeśli miały związek z Polską, zależało mu na dziełach wybitnych autorów. Podczas wyprawy do Paryża zakupił do swoich zbiorów rękopisy Napoleona!

O bibliofilskiej pasji Tytusa zachowały sie anegdoty: „Rzecz działa się w Galicji, kiedy rodzina przynajmniej na początku wygnania była zmuszona żyć w dosyć skromnych warunkach. Pewnego razu hrabia Działyński - poproszony wcześniej przez żonę o kupno mąki lub kaszy, aby było co na obiad ugotować, wpadł do domu z oczami roziskrzonymi i włosem rozwianym, z wyrazem szczęścia na twarzy, krzycząc w ekscytacji do swojej żony: „Celinko, Celinko - spójrz, co udało mi się kupić!” Na to, chyba zmęczona popowstańczą rzeczywistością hrabina, nie rozumiejąc początkowo przyczyn tej ekscytacji (a być może i przyzwyczajona do takich emocji), spojrzała zdziwiona na małżonka, na co Tytus mówi, wskazując na trzymaną w dłoni księgę -Toż to biały kruk"! (…) autorka wspomnień kwituje, że matka, która wtedy często obawiała się, że nie będzie co włożyć do garnka, wolałaby zapewne białą gęś niż białego kruka” 😄

Więcej o pasji bibliofilskiej ojca Jadwigi Zamoyskiej przeczytacie w książce „Hrabia schodzi z pomnika” - książkę można nabyć w Zamku w Kórniku, zachęcam Was również do odwiedzenia strony Fundacji Zakładów Kórnickich.

Do Jadwigi Zamoyskiej i jej rodziny wracam w kolejną środę 🤎 





Jadwiga Zamoyska o doskonałości

kwietnia 20, 2023

Jadwiga Zamoyska o doskonałości

 


Zafascynowała mnie ostatnio w sposób szczególny postać Jadwigi Zamoyskiej. Mimo, że jest to jedna osoba, to jej portretów malowanych współczesnym słowem, możecie znaleźć w mediach wiele - może dlatego, że próbujemy w niej odnaleźć siebie i przenieść pewne wzorce na grunt XXI wieku. 

Zapewne każdy zwróciłby szczególna uwagę na inny aspekt jej życia, chciałabym zatem, byście na Jadwigę spojrzeli moimi oczami. 

Gorąco pragnę przybliżyć Wam te postać w ramach cyklicznych środowych postów (#środyzzamoyską) o tej niezwykłej kobiecie, która wywodzi się z Wielkopolski. Ze względu na jej zasługi Sejm Rzeczypospolitej ogłosił rok 2023 „Rokiem Jadwigi Zamoyskiej” - w tym roku bowiem przypada 100 rocznica jej śmierci. 



By odpowiedzieć sobie na pytanie, kim była Jadwiga Zamoyska sięgnęłam po jej wspomnienia, wydaje przez Fundacja Zakłady Kórnickie



Jadwiga jako dziewczynka odebrała bardzo staranne wykształcenie. Uczono ją literatury, geografii, historii, a także gry na klawikordzie i rysunku. Wykazywała talent do nauki języków od najmłodszych lat - uczyła się francuskiego i angielskiego, a później hiszpańskiego, perskiego, szwedzkiego a nawet tureckiego (by pomagać mężowi w przepisywaniu i opracowywaniu korespondencji). Jako lingwistka, nie mogłabym przejść obok tych informacji obojętnie… tak samo jak niezwykle ujął mnie fragment wspomnień Jadwigi, w którym opowiada o tym, jak w teatrze drezdeńskim w Hamburgu, mogła zobaczyć sztukę „Hamleta” wystawianego w języku niemieckim. Co prawda języka niemieckiego Jadwiga nie znała, ale w języku angielskim znała Hamleta praktycznie na pamięć i słuchała przedstawienia z równą przyjemnością, jak gdyby wystawiane ono było w języku angielskim. Sztuka wywarła na niej tak silne wrażenie, że całe piękno tegoż spektaklu przeszywało ją na wskroś. 

Czymże było to piękno dla małej Jadwigi? Przepięknie o tym pisze w swoich wspomnieniach: „główny urok piękna nie leżał dla mnie w samymże pięknie, ale w świadectwie, jakie z niego wypływało dla ludzkiej wiedzy, ludzkiej zdolności, ludzkich możności. To mnie upajało radością. Cieszyłam się tym, co człowiek może. Robiło to na mnie wrażenie, jakby jakiegoś rozstąpienia się ścian ludzkiej ograniczoności Było mi to bodźcem do pracy, do nauki, do ciągłej dążności w górę”, w pięknie Jadwiga poszukiwała doskonałości, lgnęła do różnych cnót i zalet, lecz z czasem dochodziła do wniosku, że ta doskonałość jest niepełna.

„I tak, szukając po trochu, doszłam do tego, że doskonałość jest doskonałą chyba tylko w swoim źródle, a że to źródło jest w Bogu i tylko w Bogu (…) Ale ta miłość doskonałości nie była we mnie żadną abstrakcją, ja tej doskonałości chciałam w sobie, we własnym życiu, własnych czynach i słowach, a przekonałam się codziennym doświadczeniem, tysiąc razy powtórzonym, że tego panowania nad sobą, tego przezwyciężania własnych skłonności, tego zadośćuczynienia obowiązkom, nie mogę osiągnąć inaczej, jak za pomocą tego wszystkiego, co Katechizm zaleca, tj. umartwienia, pokuty, modlitwy, spowiedzi”.

Ten niesamowity fragment wspomnień Jadwigi Zamoyskiej puentowany jest pięknymi słowami: „Poza Bogiem i wolą Jego wszystko jest niczym, (…) stokroć lepiej jest umrzeć i wszystko stracić, jak Boga świadomie i dobrowolnie obrażać”

Oto definicja piękna i doskonałości według Jadwigi Zamoyskiej. Tak jak drzewo oceniamy po owocach, tak jego źródła należy szukać w wodzie, z której korzenie czerpią wszystko, czego do życia potrzeba. Zamoyska czerpała ze „źródła wody żywej” 🤎

Zafascynowała mnie totalnie tymi wspomnieniami, wrócę do jej postaci w kolejnym środowym wpisie. 


Książkę znajdziecie właśnie w Fundacji, bądź Księgarni Dębogór






Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie!

marca 17, 2023

Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie!

 


Gorzkie żale i Droga Krzyżowa to prawdziwe perły w kulcie Jezusa Chrystusa. Od wieków tworzą niezwykły klimat Wielkiego Postu. Same Gorzkie żale obejmują Mękę  Chrystusową od Ogrójca po złożenie do grobu w Wielką Sobotę. Droga Krzyżowa natomiast dotyczy wydarzeń od wyroku Piłata w przedpołudnie Wielkiego Piątku do chwili złożenia ciała Chrystusa w grobie. I tak jak Droga Krzyżowa jest nabożeństwem powszechnie znanym, w parafiach organizowane są często osobno nabożeństwa dla dzieci, młodzieży i dorosłych, Droga Krzyżowa praktykowana jest również w innych okresach roku liturgicznego, jest stałym punktem rekolekcji, tak Gorzkie żale nie są aż tak popularne - zwykle odprawiane w niedziele w Wielkim Poście, połączone są z kazaniem pasyjnym. Tymczasem rozważanie Męki Pańskiej jest niezwykle owocne w życiu duchowym człowieka. Pan Jezus mówi do św. Siostry Faustyny: "Pragnę, abyś głębiej poznała moją miłość, jaką pała moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać moją mękę" (Dz. 186).



W książeczce "Gorzkie żale" Iwony Józefiak OCV, wydanej przez Wydawnictwo M znajdujemy tekst nabożeństwa w trzech częściach, poznajemy jego historię i znaczenie. Możemy porównać zapisy ewangeliczne z wersetami Gorzkich żali. Po lekturze rodzi się w duszy naturalne pragnienie uczestnictwa w nabożeństwie, które powstało przed wiekami. Z wiedzą bowiem przeżywa się je głębiej i bardziej świadomie.



Historia Gorzkich żali prowadzi nas do warszawskiego Kościoła Świętego Krzyża. Ks. Wawrzyniec Stanisław Bienik z Bractwa Świętego Rocha, które funkcjonowało przy kościele, otrzymał polecenie opracowania nabożeństwa pasyjnego, które miało być proste, zrozumiałe dla ludu i możliwe do odprawienia w każdym kościele (nawet najbiedniejszym). Tekst Gorzkich żali powstał w styczniu w 1707 roku i pierwszy raz zostało odprawione w Kościele św. Krzyża 13 marca 1707 roku, w I niedzielę Wielkiego Postu. Kolejne parafie zaczęły wprowadzać nabożeństwo do swoich praktyk duszpasterskich. Gorzkie żale otrzymały również aprobatę Watykanu. Nasz naród pokochał to nabożeństwo. Sam Papież Pius XI był pod wielkim wrażeniem Gorzkich żali i zachęcał do ich odprawiania. W czasie zaborów Polacy uczestniczący w Gorzkich żalach wyśpiewywali pieśni pasyjne o zdradzonym, pojmanym, sprzedanym, osądzonym fałszywie i zabitym Jezusie - wyśpiewując niejako los własnej Ojczyzny i marząc o jej zmartwychwstaniu.


W książeczce przeczytacie o tym, jak się miała pobożność ludowa Gorzkich żali w odniesieniu do Liturgii, o tym, że we wszystkich częściach nabożeństwa można dopatrzeć się przekazów ewangelicznych. Teksty Gorzkich żali analizowane są w interesujący sposób, można wyciągnąć z nich wiele pięknych wniosków i snuć na ich podstawie własne refleksje podczas rozważania Męki Chrystusa, co jest naturalną, prostą i łatwą drogą do wzrostu wiary i miłości w sercu chrześcijanina. Buduje to głębszą relację z Jezusem, uczy wdzięczności za dar zbawienia, daje siłę do walki z pokusami, rozwija cnoty. W książce przytoczono fragmenty Dzienniczka św. Siostry Faustyny oraz wizji, której doświadczyła właśnie podczas nabożeństwa Gorzkich żali. Przytoczono również świadectwa zwyczajnych ludzi, którzy doświadczyli bolesnych i trudnych chwil i nauczyli się z nimi żyć właśnie dzięki Gorzkim żalom. Opisane są takie przypadki, przy których czytelnik płacze... to gorzkie żale dzieci... Serce rozrywa... Jest też historia cudownej interwencji św. Ojca Pio! Na końcu znajdziemy dodatek motywujący od autorki książki. 


To niewielka, acz bardzo cenna pozycja. Estetycznie wydana, na dobrej jakości papierze. Tekst wzbogacają piękne zdjęcia dzieł sztuki,których tematem jest Męka Pańska. Warto tę książeczkę mieć, by wracać do niej w okresie Wielkiego Postu lub podczas rozważania Męki Pańskiej: "Pożyteczniejsze jest rozważać Mękę Pańską, aniżeli pościć przez cały rok o chlebie i wodzie i codziennie się biczować" (św. Albert Wielki).


W poszukiwaniu Smoczego Autora! [recenzja książki dla dzieci]

marca 17, 2023

W poszukiwaniu Smoczego Autora! [recenzja książki dla dzieci]

 

 

Są takie książki na świecie, o których nie śniło się nawet filozofom... to książki dla dzieci! Najmłodsi to wyjątkowo wdzięczna grupa czytelników, dzięki którym rankingi czytelnictwa szybują w górę. Dziecięcy umysł poddaje wnikliwej analizie czytany tekst, prosząc po raz enty o JESZCZE!!! Książeczki, które najbardziej się podobają, najbardziej intrygują, czytamy naszym pociechom setki razy, tylko po to by młody umysł przeanalizował treści wielokrotnie pod różnym względem, przy okazji ucząc się nowych rzeczy, wnikając coraz bardziej w świat dziecięcej wyobraźni, frunąc na skrzydłach bezkresnej dziecięcej fantazji.


Gdy zobaczyłam okładkę "Smoczego autora" Pawła Gołucha na stronie Wydawnictwa Dreams przypuszczałam, że książka zaintryguje  mojego synka Janka, ale nie sądziłam, że tak szybko stanie się jego ukochaną lekturą, którą będziemy czytać trzy razy dziennie! Przy 80 stronach rymowanego tekstu nie jest to wcale mało - wychodzi godzinka czytania w dość żwawym tempie ;)

O czym jest ta książka?

Otóż król Władysław zapomniał o swojej żonie! Jedyną osobą, która może przywrócić królowi pamięć, jest sam autor!


 

Doskonale zdają sobie z tego sprawę główni bohaterowie. Poszukują zatem autora, by słowem przywrócił pamięć królowi i uratował historię, która jednocześnie maluje się rymem na nowo odkrywanych kartach. Postaci fikcyjne poszukują realnego człowieka i spotykają się z nim na granicy prawdy i fantazji. Przeżywają przy tym mnóstwo ciekawych przygód, rozwiązują zagadki, bawią się słowem i rymem, czytają między wierszami, szukają sekretnego kodu, schodzą do otchłani, po to, by zaraz wzbić się na smoczych skrzydłach i przemierzać świat w poszukiwaniu autora. Spotykają się również ze złem, które wynika... z braku dobra! Książka łamie pewne schematy myślenia, uczy młodego czytelnika wrażliwości na drugiego człowieka. Można ją także podsumować przysłowiem: "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje".


 

Treść książki oparta jest na bliskich nam wartościach. Gimnastykuje umysł. Mieliśmy wrażenie, że leciiiimy z bohaterami przez 80 stron wierszowanego tekstu, napisanego 8-zgłoskowcem! Fantastycznie wykreowane postaci rozbawiały - szczególną sympatią mój syn obdarzył Prafała! Ależ to jest smok!!! - intrygowały, pobudzały do myślenia i snucia ciekawych refleksji. Mój pięciolatek był tak zafascynowany książką, że gdy tylko nadążyła się okazja, niczym jeden z głównych bohaterów postanowił spotkać się z jej autorem!

Całe szczęście nie musieliśmy schodzić do żadnej otchłani, ani wędrować przez śnieżne szczyty gór - nie mamy też prywatnego smoka, który pomógłby się nam przemieszczać, ale mieliśmy blisko do Międzynarodowych Targów Poznańskich, na których organizowane były właśnie Targi Książki.


Mój Janek niczym jeden z głównych bohaterów pobiegł ze mną na spotkanie z Pawłem Gołuchem, którego spotkał na scenie!!!! Cóż to były za emocje!!! Słów brak, by je opisać! A ja jako mama jestem niezmiernie wdzięczna, że ktoś tak mistrzowsko potrafi posłużyć się słowem i wywołać w dziecku falę tylu dobrych emocji i niemierzalnej wręcz fascynacji!

Książka jest pięknie wydana, ilustracje barwne, przenoszą nas obrazem w krainę wyobraźni, ożywają wraz z rymowanym słowem. Całym sercem polecam tę lekturę małym rycerzom i księżniczkom, bo książka spodoba się na pewno i chłopcom i dziewczynkom.

Na zakończenie tylko dodam, że wraz z synem mamy nadzieję, że powstanie czwarta część Smoczych Kronik, bo w dwie pierwsze zaopatrzyliśmy się już na targach :)

Serdecznie pozdrawiamy Wydawnictwo Dreams i Pawła Gołucha - wspaniałego autora wierszowanych smoczych opowieści!



„Z miłującym Sercem Jezusa” rozważania Drogi Krzyżowej wg tekstów s. Leonii Nastał

marca 16, 2023

„Z miłującym Sercem Jezusa” rozważania Drogi Krzyżowej wg tekstów s. Leonii Nastał

 

Z miłującym Sercem Jezusa” to piękne rozważania według tekstów z Dziennika duchowego Sługi Bożej s. Leonii Marii Nastał, polskiej mistyczki, która urodziła się w diecezji przemyskiej. 


Wraz z siostrą wychowywana była przez matkę, ponieważ jej ojciec przebywał na emigracji zarobkowej w Ameryce. Maria była niezwykle delikatna i bardzo wrażliwa. W szczególny sposób chłonęła i wprowadzała w życie prawdy religijne i zasady moralne, które przekazywała jej matka i nauczyciele. Od chwili I Komunii Świętej co dwa tygodnie przystępowała do Sakramentu Pokuty, uczestniczyła w Mszy Św. i przyjmowała Komunię Św. kiedy tylko mogła. Uczyła modlitwy młodsze dzieci, pragnęła wstąpić do zakonu, ale było to wbrew jej ojcu. Większość życia żyła jako osoba świecka. Gdy skończyła 22 lata wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej.


W zgromadzeniu powierzono jej opiekę nad siostrami uczącymi się w Poznaniu. Był to dla niej czas intensywnego życia wewnętrznego. Jej relacje z Bogiem zaczęły przechodzić w stany mistyczne. W 1935 roku na polecenie Pana Jezusa i za zgodą kierownika duchowego zaczęła spisywać swoje przeżycia wewnętrzne. 


Doświadczyła głębokiej więzi z Trójcą Świętą, szczególnie z Dzieciątkiem Jezus. Jezus - Niemowlę stał się przedmiotem jej czci, wzorem całkowitej zależności i posłuszeństwa. Duchowe niemowlęctwo to jej własna droga do świętości, która jednak nie pomija Krzyża, a się z nim jednoczy. Zmarla w opinii świętości. Do aktu beatyfikacji potrzebny jest cud za jej przyczyną. 


Na podstawie treści Dziennika duchowego s. Leonii, przygotowano teksty drogi krzyżowej na wszystkie piątki Wielkiego Postu. Wersja szósta zawiera rozważania przedłużone. Wszystkie teksty są niesamowicie wzruszające, pobudzają do refleksji nad Boską miłością do człowieka, która objawiła się właśnie na Krzyżu. 





Rozważania są przepiękne, głębokie, przenikające duszę, wyjątkowe, idealnie dobrane do każdej stacji, wspaniałe, gdy chcemy odprawić nabożeństwo Drogi Krzyżowej w domu, bądź we wspólnocie, albo tradycyjnie w Kościele. 

Jestem bardzo poruszona tymi rozważaniami i moją kolejną książką będzie Dziennik duchowy s. Leonii. 





„Przez krzyż zbliża się ku ludzkości cała Trójca Przenajświętsza, przez krzyż, jako przez jedyną drogę wiodącą do nieba, musi wejść każda dusza, która jest zaliczona do liczby dzieci Bożych, bo drogą tą pierwszy szedł Jezus. [...] Kto przyjmie z miłością krzyż, jaki mu Bóg podaje, tego imię zapisze Jezus w Sercu swoim (Dz. 32)”



Wspaniała książka na okres Wielkiego Postu i nie tylko, bo Mękę Pańską możemy przecież rozważać przez cały rok. 


Z serca dziękuję za tę przepiękną książkę Wydawnictwu Edycja Św. Pawła 🤎