Ks. Marcin z Kochem  „Wykład Ofiary Mszy Świętej” (Fragmenty)

lipca 21, 2022

Ks. Marcin z Kochem „Wykład Ofiary Mszy Świętej” (Fragmenty)


 

Słowa Św. Anzelma: „Jedna Msza Święta za życia słuchana więcej pomoże, jak wiele Mszy Świętych odprawionych po śmierci” wzbudziły Wasze zainteresowanie po dzisiejszym story. Rozwijam zatem temat i dzielę się z Wami obszerniejszym cytatem:


„Po pierwsze: Kto za życia zamówi za siebie Mszę Świętą, byleby był w stanie łaski, wolny będąc od grzechu śmiertelnego, pomnaża przez nią chwałę swą niebieską, czego po śmierci nabyć nie może, choćby po jego zgonie i sto Mszy Świętych było za niego odprawionych lub słuchanych, ponieważ po śmierci już jest poza czasem, w którym by zasługi sobie mógł zbierać. 


Po wtóre: jeżeli za życia wysłuchasz Mszy Świętej, albo ją zamówisz, choć byś był w stanie niełaski Bożej, jeszcze może Ci Pan Bóg dać z miłosierdzia swego łaskę rozpoznania twych grzechów, żalu za nie i uzyskania tym sposobem utraconej łaski. Po śmierci zaś już tej łaski dostąpić nie możesz. Gdybys nawet był konającym, nie będąc w stanie łaski Boskiej, jeszcze Msze Święte słuchane i zamówione tyle Ci wyjednają, że możesz umrzeć w łasce Boskiej. Msze bowiem, które słuchałeś albo zamówiłeś, czekają za tobą po śmierci, idą z tobą na sąd, wołają o miłosierdzie dla ciebie i od czyśćca albo cię chronią, albo złagodzą przynajmniej twe kary i skrócą je. Gdyby zaś dopiero po twej śmierci Msze Święte były za ciebie odprawiane, wtedy czekać za nimi będziesz w ciężkich mękach czyśćcowych. (…) Msza Święta na tym świecie wysłuchana lub zamówiona na naszą intencję, więcej kar odpłacić może, jak wiele Mszy po naszej śmierci, bo na tym świecie jest dla nas czas łaski, a na tamtym zaś czas nagrody albo kary. (…) Św. Bonawentura mówi: Bóg wyżej ceni mała pokutę dobrowolną, na tym świecie, jak cięższą a niedobrowolną w tamtym życiu: jak kruszyna złota większą ma wartość od bryły ołowiu.

(…)

O jakiego pokrzepienia dostępują te dusze przez Mszę Świętą, jakżeby nam pilno było, z poczucia miłości bliźniego postarać się o Msze Święte dla nich? A jeżeli ani jednej Mszy Świętej za nie zamówić nie możesz, słuchaj przynajmniej wiele Mszy Świętych za nich, (…), ponieważ przez nią łatwo wybawione być mogą”


Ks. Marcin z Kochem

„Wykład Ofiary Mszy Świętej”

@3dompro 


Fascynująca lektura ❤️

„Corpus Christi” Bp Athanasius Schneider (fragment)

lipca 21, 2022

„Corpus Christi” Bp Athanasius Schneider (fragment)


„W momencie Komunii świętej, kiedy przyjmuje się konsekrowaną Hostię, wskazane są maksymalne przejawy pobożności oraz adoracji zewnętrznej i wewnętrznej. Fakt, że Hostia święta jest tak mała, w żaden sposób nie upoważnia nikogo do traktowania jej podczas Komunii świętej bez należytych oznak czci. W Kościele naszych czasów najmniejszą, najbardziej kruchą i najbardziej bezbronną Osobą jest Pan Jezus pod postaciami eucharystycznymi podczas Komunii świętej. Można doszukiwać się pewnych racji duszpasterskich przemawiających za kontynuacją praktyki Komunii na stojąco i do ręki, powołując się na przykład na prawa wiernych. Jednak naruszają one prawa Chrystusa, jedynego Świętego, Króla Królów: On jako Bóg, także pod postacią małej Hostii ma prawo odbierać najwyższą cześć. Jest to prawo należne Temu, który stał się najsłabszym w łonie Kościoła. Wszelkie możliwe racje za kontynuacją praktyki Komunii na stojąco do ręki tracą znaczenie wobec minimalizowania oznak czci i szacunku do świętości, wobec braku troski o liczne cząstki eucharystyczne upadające na podłogę oraz wobec coraz częstszych przypadków kradzieży konsekrowanych Hostii. Wszelkie możliwe racje za utrzymaniem praktyki Komunii na rękę tracą znaczenie przede wszystkim ze względu na osłabienie, jeśli nie utratę, integralności katolickiej wiary w Rzeczywistą Obecność i w transsubstancjację [przeistoczenie]”


„Corpus Christi” Bp Athanasius Schneider

Wydawnictwo Sióstr Loretanek


Taka niewielka książeczka, a taka wartościowa ❤️


#catholic #książka #biblioteczka #bookstagrampl #katolik #katoliczka #kochamkościół #athanasiusschneider

„Tajemnica Marii Magdaleny, kobiety w otoczeniu Jezusa” Paweł Lisicki [recenzja]

lipca 21, 2022

„Tajemnica Marii Magdaleny, kobiety w otoczeniu Jezusa” Paweł Lisicki [recenzja]



 „Każdy ma swoją Marię Magdalenę, projektując na jej skąpy biblijny wizerunek to, co chciałby w niej (i w sobie) widzieć” to słowa ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, który napisał przedmowę do genialnej książki Pawła Lisickiego „Tajemnica Marii Magdaleny, kobiety w otoczeniu Jezusa” Wydawnictwo Fronda.


Twórczość artystyczna na temat Marii Magdaleny idzie w parze z szalenie rozdmuchaną twórczością literacką na jej temat. Pseudoeksperci zaczęli przyglądać się postaci świętej, by zaraz porzucić ją i skoncentrować się na życiu osobistym Jezusa. Wszystko po to, by podważyć wiedzę o początkach chrześcijaństwa i wiarygodność samego Chrystusa. Dlatego na temat Marii Magdaleny mnożą się fałszerstwa, by kreować teraźniejszość bez udziału chrześcijaństwa. 


Paweł Lisicki wydobywa z mnóstwa faktów i niedorzecznych domysłów wszystko to, co istotne, by ukazać czytelnikowi wielkość i tajemnicę Marii Magdaleny, którą przede wszystkim widzimy w perspektywie Krzyża, pustego grobu i Zmartwychwstania, a blasku przy tym nabiera pokora, bezgraniczne oddanie, heroiczna wierność i zawierzenie życia Chrystusowi. 


Autor rozprawia się z plotkami, które wyrosły na skrawku papirusu w języku koptyjskim, pseudoreligioznawcom i badaczom udowadnia powierzchowność, głupotę i wypowiada brak tolerancji dla nieuctwa. Obnaża prawdę o ruchach, które rzekomo maja na celu przywrócić godność kobietom, a w istocie chodzi im o wszechobejmującą erotyzację i seksualizację kultury. 


Z Pawłem Lisickim powracamy do historii kobiet w czasach Jezusa. Czy wiecie, że żydzi uznawali na postawie Starego Testamentu, że kobieta z natury kłamie? Dzięki temu wywodowi kobieta nie była nigdy poważnie traktowana, nie mogła być świadkiem w żadnej sprawie, a tymczasem Jezus tak niesamowicie obdarzył zaufaniem właśnie kobiety, ukazując się Marii Magdalenie po Zmartwychwstaniu i czyniąc z niej świadka tego wydarzenia przed Apostołami. Jezus zwraca się do kobiet, bo należą do grona słabszych, porzuconych i odepchniętych. Żaden żydowski nauczyciel o zdrowych zmysłach nie chciałby zyskać sobie uczniów wśród kobiet (twierdzono, ze mężczyzna przez skontaktować z kobietą, może się zarazić głupotą).  


Jeszcze bardziej niezwykłe są opisy kontaktów Jezusa z Marią i Martą, które nie wędrowały z Nim, a jednak były najważniejszymi Jego uczennicami - wspomnę o nich w kolejnym poście 🙂


Tymczasem gorąco zachęcam do lektury absolutnie wszystkich! 


Ta książka to niesamowita skarbnica wiedzy historycznej i biblijnej oraz uczta intelektualna w rozumowym podążaniu za tokiem myślenia samego autora i jego sprawnym i logicznym rozprawianiu się z różnymi mitami. Temat książki jest tak ciekawy, że pochłania się stronę za stroną w zawrotnym tempie! Jestem pewna, że będziecie równie mocno zachwyceni! 


#mariamagdalena #święta #lisicki #wartościowaksiążka #bookstagrampl #bookstagram #kochamczytać #czytambolubie #kochamkościół #katolik #katoliczka #kobieta #emancypacja #Jezus #catholic #catholichurch #christianblogger #christianblog

„The Catholic Mass” Bp Athanasius Schneider - cytaty

lipca 21, 2022

„The Catholic Mass” Bp Athanasius Schneider - cytaty



 

 "The traditional liturgy , i.e., the usus antiquior of the Roman Rite, even in the smallest details, proclaims in a striking manner the centrality of God. In the Novus Ordo the centrality of God is not so clearly visible and is obscured by several vague and anthropocentric ritual elements. If the Fathers of Church were transported to the present day, they would undoubtedly be more at home in the traditional liturgy, For they imbued in an incomparable way with a sense of mystery, silence and reverence. What St. John Henry Newman wrote about the Anglican liturgy of this time could also be applied to the situation of the liturgical life in most Catholic churches where the Novus Ordo is celebrated in our own day"

"Liturgia tradycyjna, tj. usus antiquior w rycie rzymskim, nawet w najdrobniejszych szczegółach, w wyjątkowy sposób głosi centralne miejsce Boga. W Novus Ordo centralność Boga nie jest tak wyraźnie widoczna i jest przesłonięta kilkoma niejasnymi i antropocentrycznymi elementami rytuału. Gdyby Ojcowie Kościoła zostali przeniesieni do współczesności, bez wątpienia czuliby się lepiej w tradycyjnej liturgii, gdyż w sposób nieporównywalny nasycona jest poczuciem tajemnicy, milczenia i czci. To, co św. John Henry Newman pisał o liturgii anglikańskiej w tamtych czasach, można również odnieść do sytuacji życia liturgicznego w większości kościołów katolickich, w których współcześnie celebruje się Novus Ordo"

 


O wolnym badaniu Pisma Świętego

lipca 20, 2022

O wolnym badaniu Pisma Świętego




Na rynku wydawniczym mnożą się przekłady Pisma Świętego. Często reklamowane są jako "tłumaczenia niezależne od interpretacji KK", albo zwyczajne "wolne". Przeciętny czytelnik nie orientuje się, że tajemniczo zwany "nowy przekład dynamiczny", reklamowany jako właśnie "wolny" od wypływów KK jest niczym innym jak właśnie interpretacją Pisma Św., tylko heretycką (tym bardziej, że w tym samym wydawnictwie można nabyć jeszcze przekład katolicki, a nawet przekład katolicki w tłumaczeniu ks, Jakuba Wujka). Zachęcanie wiernych do swobodnej interpretacji Pisma Św. nie jest już nowością, publikacje rozważań pod wpływem czytania Pisma Św. przez osoby świeckie, bez konkretnego przygotowania (dziś swoje rozważania może wydać praktycznie każdy), dostępne są nawet w wydawnictwach katolickich. W tym całym zgiełku informacyjnym odnalazłam piękny artykuł, który zamieszczam poniżej w całości! Głos rozumu i roztropności oświecony wiarą w kwestii studiowania Pisma Świętego z 1947 roku! Do lektury Pisma Świętego niezmiennie zachęcam i polecam gorąco Biblię Nawarską, wraz z komentarzem do Pisma Św., napisanym przez samych Ojców Kościoła. 

Przyjemnej lektury!


Posłaniec Serca Jezusowego, luty 1947r. s. 54-57

SEKTY W POLSCE

WOLNE BADANIE PISMA ŚWIĘTEGO
 

Największy wstęp

Ze wszystkich sposobów propagandy, jakich tak używają "Badacze Pisma Św.", jak inni sekciarze, żaden nie jest tak podstępny i oszukańczy jak ten, że ci agitatorzy wszystkie swoje twierdzenia popierają zdaniami Pisma Świętego, które trzymają w ręku lub nawet częściowo umieją na pamięć. Głoszą, że tylko oni je dobrze rozumieją, bo je swobodnie badają, niezależnie od tłumaczenia Kościoła, który miał je rzekomo sfałszować. 

Nie jednemu słabemu w wierze i mało znającemu Pismo Święte, przychodzi wtedy myśl: a może rzeczywiście mają oni rację? Zaczynają przysłuchiwać się tym tekstom wypowiadanym przez sekciarzy i tracą głowę. A którzy są mocniejsi w wierze i rozumieją, czym ta śpiewka pachnie, nie wiedzą często, co na to odpowiedzieć i jak naprawdę myśleć. 

Jak się rzecz ma w istocie?

W istocie ma się rzecz tak, że z Pisma Świętego można udowodnić wszystko, co się tylko chce udowodnić, jeżeli się jego zdanie bierze wyrwane z całości, albo się im nadaje znaczenie, którego nie mają, albo co powiedziane jest w nim przenośnie, tłumaczy się dosłownie, a to co trzeba rozumieć dosłownie, tłumaczy się przenośnie itd. 

W ten sposób postępując można udowodnić zdaniem Pisma Świętego, nawet to, że... nie ma Boga. Ze Słowa Bożego można udowodnić, że nie ma Boga! Oto wyraźnie jest napisane w Piśmie Św., Psalm 13, wiersz 1: "Nie ma Boga". I oto masz zburzoną całą wiarę na podstawie Pisma Św., na którym się wiara opiera. Wszystko w gruzach!

Taki wniosek mógłby wyciągnąć, kto by brał zdania Pisma Św. wyrwane z całości. Kto mądry, zobaczy, jak tam rzeczywiście to zdanie wygląda, jaki jest kontekst, czyli jakie zdania są w sąsiedztwie. Zobaczy i odetchnie z ulgą: przed tym zdaniem "Nie ma Boga" znajduje się zdanie, które zupełnie zmienia całą sprawę. Napisane jest: "Rzekł głupi w sercu swoim: nie ma Boga". Ach to zupełnie co innego! To zupełnie nie przeczy istnieniu Boga, ale przeciwnie, mocno je wypowiada. Któż to widział, wyrywać parę słów z tekstu i nimi coś udowadniać!

A tak właśnie postępują sekciarze. Wyrwie parę słów, czy zdań z Pisma Św., bez oglądania się na to, co jest w sąsiedztwie, albo w innych miejscach Pisma Św. i nimi macha, strasząc, że tak mówi Bóg lub Chrystus, albo jaki prorok. Bądźcie spokojni, zachowajcie zimną krew.

Albo znowu biorą dosłownie to, co jest napisane w przenośni. Tak w Piśmie Św. jest zdanie: " Z bojaźnią i z drżeniem zbawienie wasze sprawujcie (Filip. 2,12), zdanie dobrze znane wszystkim katolikom. Otóż znaleźli się sekciarze, którzy wzięli to wyrażenie "z drżeniem" dosłownie, Mówią: żeby się zbawić, trzeba drżeć ze strachu i lęku przed Bogiem, bo tak uczy Pismo Św.". I rzeczywiście drżą, trzęsą się na modlitwie w swoich zborach, że aż ludzie ciekawi idą, żeby się przypatrzyć temu śmiesznemu widowisku. A sektę tę nazwano w Ameryce "Shakers", czyli "trzęsący się" i oni sami do tej nazwy się przyznają.

Kiedy indziej znowu przeciwnie: co rozumieć trzeba dosłownie, oni samowolnie tłumaczą przenośnie. Pan Jezus powiedział, wziąwszy chleb do ręki: "To jest ciało moje" (Łk. 22,11) i my wiedząc o Jego wszechmocy wierzymy, że przemienił chleb w swoje Ciało, tak jak zapowiedział to w Kafarnaum: "A chleb, który ja dam, jest ciało moje, które ja dam na żywot świata" (Jan 6,51). Takie rozumienie potwierdzają inne miejsca Pisma Św., np. słowa Św. Pawła: "A tak ktobykolwiek jadł ten chleb, albo pił kielich Pański niegodnie, będzie winien ciała i krwi Pańskiej" (I Kor. 11,27).

Tymczasem wszyscy sekciarze: bez wyjątku wszyscy: nie, te słowa trzeba brać przenośnie. Trzeba je tłumaczyć: "To znaczy ciało moje", "to jest symbolem, znakiem ciała mojego" a nie samym ciałem - Więc komu wreszcie mamy wierzyć bardziej: słowom prostym, jasnym Chrystusa i tłumaczeniu ich, danemu przez św. Apostoła Pawła, czy słowom i tłumaczeniom "badaczy"? Kto tu ma słuszność? I kto zasługuje na wiarę?

Lub wreszcie biorą jakieś teksty, które mają zupełnie inne znaczenie, jak widać z kontekstu, i do kogo innego się odnoszą, i nadają im swoje znaczenie i odnośnie. Tak np. są słowa w Piśmie Św.: "Badacież Pisma (czasem sekciarze piszą: badajcie Pisma!), bo się wam zdaje, że macie w nich żywot wieczny. ... (Jan 5,39). Otóż twierdzą, że Pan Jezus wyraźnie poleca badać Pismo Św., czyli jakby ustanawia "badaczy". A tymczasem zapominają, że te słowa powiedział Zbawiciel nie do swoich uczniów a do faryzeuszy. Wyrzucał im, że badają niby Pisma (tak jak sekciarze dziś), a nie mogą w nich wyczytać Chrystusa. Wcale na tym miejscu nie kazał "badać" Pisma Św. na sposób "badaczy".

Mówią jeszcze, że Kościół sfałszował Pismo Św. , pozmieniał przykazania Boże. Oto bowiem w rozdziale 20 Księgi Wyjścia, wiersz 4-6 mówi Pan Bóg: "Nie uczynisz sobie obrazu rytego, ani żadnej podobizny..." itd. - i to jest drugie przykazanie Boskie, a dopiero trzecie brzmi: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno". Kościół to drugie opuścił i czci obrazy i podobizny. Także zmienił trzecie (w Piśmie Św. czwarte): pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił", a Kościół mówi: "dzień święty". A dziewiąte rozbił na dwa.

Tymczasem Kościół wcale Pisma Św. nie sfałszował, słów tych nie usunął, drukuje je także w swoich wydaniach Pisma Św., można się o tym przekonać. W katechiźmie zaś i w pacierzu nie każe mówić tych słów o obrazach (należących do I przykazania, a nie będących osobnym przykazaniem), bo dzisiaj nie są one aktualne. Pan Bóg wtedy je powiedział, żeby ustrzec Żydów od bałwochwalstwa - dziś niebezpieczeństwa bałwochwalstwa nie ma. Nikt nie sądzi, że obraz Chrystusa jest samym Chrystusem. Te słowa byłyby więc dziś niepotrzebne. Podobnie gdzie dziś Kościół w dziewiątym przykazaniu nie nakazuje wspominać: "ani wołu, ani osła" (u nas dziś kto go ma?), ale mówić krótko: "ani żadnej rzeczy...". I postępuje w tym rozumnie.

Co do dnia "sobotniego", to już było wyjaśnione w numerze grudniowym. Powtarzamy jeszcze raz: nie wszystko, co obowiązywało w Starym Testamencie, obowiązuje dzisiaj. Obowiązują przykazania moralne, nie obowiązują obrzędowe, lub właściwe tylko tamtym czasom. "Nie jesteśmy pod zakonem (starym), ale pod Łaską (Chrystusową)" mówi Św. Paweł (Rzym 6,14). Albowiem zakon miał tylko "cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy" (Żyd. 10,1).

Ale czy to rozumieją "badacze"? Oni tkwią jeszcze w Starym Zakonie, w cieniu, i Nowy Starym zaciemniają, a oba tłumaczą po swojemu, zaciemniają tylko w głowach ludziom. Nic dziwnego. To tylko Kościół otrzymał Ducha Świętego, by należycie wyjaśniać Pismo Święte, a nie sekciarze. 

Największy ich błąd

Największy ich błąd jest w tym, że zabierają się do rzeczy, do której nie dorośli. 

Pismo Święte jest księgą najmądrzejszą, ale i najtrudniejszą na świecie. Inne książki mówią o rzeczach ziemskich, dostępnych, pisane są przez ludzi nam współczesnych, a i tak jeszcze są często trudne do zrozumienia i nie fachowy człowiek niewiele zrozumie z książki napisanej przez uczonego fachowca, jeśli sam nie ma odpowiedniej nauki i przygotowania. Cóż dopiero mówić o Piśmie Św., które traktuje o rzeczach Bożych, wzniosłych, a głębokich, dla rozumu mało przystępnych, a pisane było przed tysiącami lat, przez ludzi natchnionych przez Boga, żyjących w innych warunkach, w innych zwyczajach. W dodatku pisane było w językach nam obcych: w hebrajskim, aramejskim i greckim, którymi teraz już nikt nie mówi (bo nawet Żydzi mówią innym hebrajskim niż tamten dawniejszy i Grecy dzisiejsi to samo).

Ileż tu trzeba nauki, przygotowania, ślęczenia, żeby te księgi święte choć jako tako zrozumieć. A  jeszcze i po wszystkich naukach i przygotowaniach (jakie mają np. księża) nie wszystko się tam dobrze rozumie, są miejsca niejasne, niedostępne, tajemnicze, że tu rozum ludzki sam nic nie poradzi. Taki wielki umysł jak św. Augustyn, żyjący w IV wieku, blisko czasów Chrystusowych, wyznawał z pokorą po długim zgłębianiu Pisma Św., że więcej jest w nim rzeczy, których nie zrozumiał, niż takich, które zrozumiał. A św. Hieronim, jemu współczesny, który całe życie strawił na zgłębianiu Ksiąg świętych i zamieszkał w tym celu w Ziemi Świętej, w Grocie Betlejemskiej, znał doskonale język hebrajski i grecki - i on wyznawał swoją niemoc w zrozumieniu słowa natchnionego. A taki "badacz" jakiś lub adwentysta czy inny ma prawo chełpić się, że on dopiero zrozumiał dobrze Pismo Święte i on tylko uczy prawdy? - Głupszy jeszcze ten, kto mu wierzy...

Sam Piotr św., głowa Apostołów, który trzy lata nie odstępował swojego Mistrza, słuchając Jego nauk, z ust Jego własnych i który otrzymał pełnię Ducha Świętego w dzień Zielonych Świąt, pisze w swoim liście II r. 3, w. 16, mówiąc o księdze listów Św. Pawła: "Są tam niektóre rzeczy trudne do zrozumienia, które nieuczeni i niestateczni wykręcają, jako i inne Pisma (tj. Starego Testamentu), na swoje własne zatracenie" - jakby widział naszych "badaczy" przekręcających Pismo Św. 

Bo rzeczywiście ta trudność Pisma Św. sprawia, że jeżeli ktoś chce je własną swoją głową rozeznać, wpada tylko w błędy niezliczone, do których utrzymania musi wtedy wykręcać inne teksty święte "ku swemu własnemu zatraceniu" i ku obałamuceniu i zatraceniu wielu, tak jak on "nieumiejętnych" i "niestatecznych", którzy nie mogą ustać na gruncie prawdy. 

"Wszyscy heretycy - mówi św. Augustyn - sądzą, że idą za Pismem Św., a oni idą raczej za swoimi własnymi błędami".

I jeszcze: "Nie skąd inąd zrodziły się herezje i różne nauki przewrotne, usidlające dusze, jak tylko stąd, że Pismo Św. dobre - rozumiane jest niedobrze - i co w nim źle zrozumiano, lekkomyślnie i zuchwale się głosi"

ks. Stanisław Bajko T. J.

Posłaniec Serca Jezusowego, luty 1947r.


 

Jean Ousset „Działanie” [recenzja]

lipca 03, 2022

Jean Ousset „Działanie” [recenzja]


„Największym nieszczęściem, jakie może spotkać jakąś epokę lub jakiś kraj, jest porzucenie prawdy lub jej umniejszenie. Po każdym innym ciosie można się podnieść, ale nie po tym, jak poświęciło się same zasady. W pewnych momentach umysły mogą się ugiąć, a moralność publiczna może zostać dotknięta jakąś wadą lub złym przykładem. Nic jednak nie jest stracone, jeśli prawdziwa doktryna trwa w nienaruszonym stanie. Dzięki niej prędzej czy później wszystko, ludzie i instytucje, wróci do należytego porządku. Zawsze bowiem można odzyskać dobro, jeśli nie utraciło się prawdy. (…) Największą przysługą, jaką człowiek może oddać swoim bliźnim w czasie ogólnego osłabienia i zamroczenia, jest wyraźne i odważne głoszenie prawdy, nawet gdy nikt nie chce jej słuchać. W ten sposób wpuszcza on do umysłów chociaż promyk światła, a nawet jeśli jego głos nie jest w stanie przebić się przez zgiełk chwili obecnej, to przynajmniej w przyszłości zostanie przyjęty jako posłaniec zbawienia” - to słowa bpa Charlesa-Emila Freppela, przytoczone w książce wspaniałego myśliciela Jeana Ousseta. Czy ten cytat nie brzmi dziś nad wyraz aktualnie? W czasach, w których zatraca się znaczenie najwyższych wartości, miesza się pojęcia, zło uznawane jest za dobro, a dewiacja za normalność… w czasach, w których świat staje na głowie, wypacza totalnie pojęcia rodziny, kobiecości, równości, tolerancji, wprowadza nowe, obco brzmiące terminy, rozmydlające rzeczywistość, w czasach, w których cesarz biega nago po ulicach, a ludzie podziwiają jego niewidzialne szaty, bo jakiś oszust im powiedział, że to oznaka mądrości, potrzebne jest nam małe dziecko, które powie PRAWDĘ i krzyknie, że król jest nagi! Potrzebujemy jako społeczeństwo lektury Jeana Ousseta, który wyraźnie mówi, że potrzeba nam DZIAŁANIA i w tej genialnej książce po mistrzowsku syntezuje swoje myśli i doświadczenia, dzięki którym można zorganizować trwałą i owocną działalność, która odeprze rewolucje kulturową, w której antykultura stał się kulturą. Potrzeba nam czystej doktryny… czystej, niezmąconej modernizmem doktryny i chrześcijańskiej edukacji. 


Żyjemy bowiem w epoce, w której nie tyle wiara przechodzi kryzys, co sam ROZUM… 


Książka wydana przez Wyd. Andegavenum. Znajdziecie ją na stronie Instytutu Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum







 "Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena [recenzja]

lipca 01, 2022

"Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena [recenzja]



 "Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena, wydana przez Wydawnictwo Esprit, to książka, którą się czyta jednym tchem. Mimo, że napisana tuż po II wojnie światowej, opisuje świat dewastowany przez wybitnie szkodliwą ideologię. Dziś dla nas to wyjątkowo ważna książka, bo arcybiskup widział, co się dzieje ze światem zainfekowanym zarazą duchową. Komunizm wciąż stanowi zagrożenie i nie chodzi o morderstwa, czy biedę, ale o nasze sumienia. Jak skutecznie walczyć z komunizmem i nie gardzić komunistami? Dzięki Bogu za arcybiskupa Fultona Sheena, który uczy nas tego, jak w siepaczu zobaczyć jeszcze człowieka. Abp Sheen obiecał Piusowi XI, że będzie studiował ideologię komunizmu, by obnażać i piętnować błędy ideologii. Dostrzegał, że pożywką komunizmu są grzechy i zaniedbania oraz naiwność świata zachodniego. Dlatego książka ta jest dla nas prorocza i aktualna zarazem.

Młode pokolenie Polaków kojarzy komunizm z zakupami na kartki i komunistycznymi zebraniami partyjnymi, zakrapianymi wódką oraz totalnym uzależnieniem od Moskwy. Wiele osób kojarzy wręcz komunizm z Rosją. Tymczasem komunistyczna filozofia powstała w XIX w. na zachodzie Europy i obejmowała niemiecką filozofię, francuską socjologię i angielską ekonomię. Stała się zatem ideologicznym bigosem, mieszaniną tanich, deistycznych, oświeceniowych i ateistycznych poglądów XVIII i XIX wieku. Ideologia ta zrodziła się w umyśle Niemca, Karola Marksa, który ze strony matki i ojca był potomkiem długiej linii rabinów. Gdy miał 6 lat, jego rodzina przeszła na chrześcijaństwo - nie ze względów religijnych, ale z powodów politycznych i ekonomicznych. Komunizm jest zatem wytworem zachodniego świata i wydanym na niego wyrokiem. Jest jego wytworem, bo powstał w wyniku niedopełnienia chrześcijańskich obowiązków przez Zachód, którzy porzucił Boga na rzecz materializmu. 

Pomiędzy zachodnim materializmem a komunizmem istnieje nić porozumienia. Myślenie o tym, że Zachód uwalnia Wschód od komunizmu kojarzy się z próbą wypędzania szatana za pomocą belzebuba. 

Świat zachodni i świat opanowany przez komunistyczną ideologię zmierza ku katastrofie. Arcybiskup prorokuje, że  wydarzy się coś podobnego do upadku Rzymu: "Podobnie jak pod skorupką jajka istnieje życie, które nie może się ukazać, dopóki skorupka nie pęknie, tak też życiowa siła nowego i lepszego świata nie może zacząć działać, dopóki nie pęknie skorupa w Rosji i na Zachodzie. Wtedy nastanie pokój, ponieważ Rosja przyjmie dar wiary, a naród amerykański, dzięki swojemu zasadniczemu idealizmowi, zrozumie, dlaczego jego godłem jest orzeł wzlatujący w górę, ku Bogu".

Abp Fulton Sheen przedstawia nam, w jaki sposób narodził się komunizm, jak rozwinęła się jego filozofia, wymienia podstawowe wady komunizmu i uczy jak na tę ideologię reagować. Arcybiskup pisze, że nie możemy nienawidzić komunistów, bo komunizm rozwija się w atmosferze niezgody, tak jak choroba rozwija się w brudzie. Komunistom  należy okazywać miłość i miłosierdzie, natomiast potępiać mamy wyłącznie grzech - bo to jest wyraz miłości wobec grzesznika. 

Zatem zwalczamy złą ideologię poprzez:

- wybieranie kandydatów według wartości moralnych (polityka)

- wprowadzenia na szeroką skalę procesu rozdrabniania własności (ekonomia)

- wyznaczenie kapelanów dla poszczególnych gałęzi gospodarki (moralność)

- edukowanie naiwnych (duchowość)

Książka ta niesie ze sobą ważne przesłanie dla naszego pokolenia. To jedna z tych książek, które należy po prostu przeczytać, by wiedzieć, jak współczesne ideologie "postępu" zagrażają fundamentom naszego świata. Autor wzywa człowieka do powrotu do Boga, do ocalenia świata przed zalewem niszczącej ideologii i brutalnej bezwzględności. Lektura "must read" w przede dniu upadku cywilizacji zachodniej...